Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miała być mafia paliwowa, a wyszło umorzenie afery

Łukasz Cieśla
Szefów Eko-Energii zatrzymano w 2006 roku, a ich proces wydawał się tylko kwestią czasu
Szefów Eko-Energii zatrzymano w 2006 roku, a ich proces wydawał się tylko kwestią czasu fot. archiwum
Dwudziestu podejrzanych, widowiskowe zatrzymania przez kaliski CBŚ, zarzuty dotyczące oszustw skarbowych i prania brudnych pieniędzy oraz wielomilionowe straty Skarbu Państwa - tak przed kilkoma laty wyglądał początek "afery" poznańskiej spółki Eko-Energia. O firmie mówiono wprost, że należy do mafii paliwowej.

Finał sprawy jest jednak zupełnie inny. Kilka dni temu - 30 grudnia - poznańska Prokuratura Apelacyjna umorzyła śledztwo. Wszyscy podejrzani zostali oczyszczeni z zarzutów. Śledczy uznali, że przestępstwa nie popełniono. Dlaczego?

- Osoby związane z Eko-Energią wykorzystały istniejącą w polskim prawie lukę w przepisach - stwierdza prokurator Andrzej Laskowski z poznańskiej apelacji.

Dodaje, że śledztwo było bardzo szczegółowe i rzetelne. Akta dotyczące umorzenia liczą dwieście stron, a trzydzieści z nich zajmuje sama analiza prawna wskazująca na konieczność takiego właśnie zakończenia sprawy.

Poznańska apelacja nie była pierwszą jednostką, która zajęła się Eko-Energią. Początkowo sprawę prowadziła prokuratura w Ostrowie Wlkp. To na jej wniosek doszło do aresztowań podejrzanych, w tym szefa Eko-Energii Marka B. Na poczet potencjalnej kary podejrzanym zabezpieczono majątek wart 30 mln zł, m.in. jacht, helikopter czy samolot.

Teraz każda z osób, która trafiła do aresztu, może domagać się odszkodowania za tymczasowe pozbawienie wolności. Musiałaby wykazać, że areszt był "oczywiście niesłuszny". Dowiedzenie tego przed sądem nie będzie jednak łatwe. Bo poznańska apelacja, mimo umorzenia sprawy, stwierdziła w uzasadnieniu tej decyzji, że działalność Eko-Energii była prowadzona "na granicy prawa".

Spółka sprowadzała z Łotwy olej opałowy w kolorze żółtym. I sprzedawała go polskim kontrahentom drożej niż inne podmioty handlujące olejem opałowym na krajowym rynku. Mimo to klienci walili do Eko-Energii drzwiami i oknami. Dziwne? Tylko z pozoru.

Osoby znające kulisy śledztwa mówią, że wszyscy doskonale wiedzieli, iż olej grzewczy z Eko-Energii można było wykorzystać nie tylko na opał. Olej nazywał się tixotropic i miał takie właściwości, że można było nim tankować samochody jeżdżące na olej napędowy. Dlatego właśnie miał cieszyć się takim wzięciem firm handlujących paliwami. Na marginesie - biegli powołani przez prokuraturę uznali, że używanie tixotropica w samochodach mogło prowadzić do uszkodzeń silników.
Ostatecznie konsekwencje karne ponieśli jedynie kontrahenci Eko-Energii. Prokuratury z różnych polskich miejscowości zarzuciły im, że sprzedawali olej opałowy jako popularnego diesla. W niektórych sprawach zapadły już wyroki skazujące.

Pracownicy Eko-Energii uniknęli procesów, bo na fakturach i paragonach dotyczących sprzedaży paliwa swoim klientom wykazywali, że jest to olej grzewczy. Poznańska prokuratura miała sygnały, że firma sama zachęcała swoich kupców, by "opałówkę" sprzedawali z zyskiem jako diesla, ale i ten wątek umorzono. Bo jak mówi prokurator Laskowski, na kilkuset przesłuchanych świadków, bardzo mała grupa osób wskazywała na to, że pracownicy Eko-Energii zachęcali do sprzedawania oleju grzewczego jako napędowy. Dowody okazały się więc niewystarczające.

Eko-Energia, niebawem po zatrzymaniach swoich szefów, zmieniła nazwę na Baco Petrol. I zarobiła krocie na sprowadzaniu do Polski oleju opałowego z Łotwy. Zysk polegał na tym, że spółka nie musiała uiszczać wysokich opłat celnych, jak w przypadku oleju napędowego. Na jej działalności stracił za to Skarb Państwa. Przy czym śledczy stwierdzają, że w latach 2003-2006, bo tego okresu dotyczyło śledztwo, nie było odpowiednich przepisów chroniących interes państwa.

Dlaczego pojawiły się luki w prawie? Być może wyjaśni to kolejne śledztwo prokuratury. Bo ze sprawy Eko-Energii wyłączono wątek rzekomych nieprawidłowości przy uchwalaniu ustaw w sprawie obrotu paliwami. Prokuratura Generalna potwierdziła nam wczoraj, że taki wątek pojawił się w 2009 roku, ale nie wskazała, która prokuratura go bada.

Pierwsze umorzenie było uchylone

Prokuratura z Ostrowa Wlkp., która jako pierwsza prowadziła sprawę Eko-Energii, umorzyła ją w 2009 roku. Wówczas wybuchła burza i pojawiły się podejrzenia, że decyzja ma "drugie dno". Prokurator Generalny uchylił postanowienie o umorzeniu i przekazał sprawę do prowadzenia poznańskiej Prokuraturze Apelacyjnej. Trzem śledczym z Ostrowa wszczęto postępowania dyscyplinarne. Jak poinformował nas wczoraj Maciej Kujawski z biura Prokuratora Generalnego, zakończyły się one prawomocnymi uniewinnieniami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski