Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto Poznań przegrało spór sądowy o cennę ziemię. Nawet nie wniosło apelacji

Łukasz Cieśla
Infografika: DKL
Miasto Poznań było właścicielem ponad 2 hektarów cennych gruntów na Naramowicach. Ale je straciło. Do sądu o ich zasiedzenie wystąpiła rodzina nieżyjącego rolnika W. z Poznania. W pierwszej instancji wygrała sprawę. Miasto pogodziło się z niekorzystnym postanowieniem i nie wniosło apelacji. Dzieci rolnika walczyły o "ojcowiznę" raczej nie po to, by ją uprawiać. Na gruntach mają stanąć domy.

Po wygranej z miastem rodzina W. chciała także podobnie przejąć sąsiednią, znacznie mniejszą działkę. W tym przypadku jej właścicielem była prywatna osoba - Roman K. To starszy, schorowany mężczyzna. Rodzina W. w sądzie przywołała te same argumenty, co w sporze z miastem. Jednak prawnik i krewni staruszka w sądzie zakwestionowali ich prawo do ziemi. Pojawił się też zarzut składania fałszywych zeznań przez jednego ze świadków powołanych przez W. Efekt?

Rodzina W. wycofała wniosek o zasiedzenie tej ziemi. Z naszych ustaleń wynika, że zawarła ugodę z Romanem K., uznała jego prawo własności, a starszy mężczyzna zarobił na sprzedaży ziemi.

- Naszym zdaniem nigdy nie było podstaw do zasiedzenia gruntów - mówi mecenas Jacek Wielopolski, reprezentujący Romana K. - Dowody, które przedstawiała rodzina W., były bardzo wątpliwe. Gdybyśmy jednak przegrali sprawę w pierwszej instancji, zapewne wnieślibyśmy apelację. Po to, aby materiał dowodowy poddać ocenie sądu drugiej instancji - dodaje.

Bardzo cenne grunty
Tereny na Naramowicach położone są w pobliżu ulicy Jarowej. Po tym jak rodzina W. wygrała sprawę z miastem o ich zasiedzenie, zapadły kolejne korzystne dla niej decyzje.

Powstał nowy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Przewiduje m.in. budowę domów i lokali usługowych. Na części tych działek rośnie las, ale marszałek województwa, na wniosek prezydenta Poznania, wyraził zgodę na odlesienie gruntów. Wartość działek znacznie wzrosła. Metr kwadratowy działki budowlanej w tym rejonie kosztuje około 400 zł. Rodzina W. przejęła ponad 20 tysięcy metrów kwadratowych. Z wyliczeń wynika, że wygrała od miasta majątek warty nawet kilka milionów złotych.

Przed laty ziemia należały do Eleonory L. Zmarła bezpotomnie w 1969 roku. Jej majątek przeszedł na własność Skarbu Państwa. Potem, w drodze komunalizacji, przyznano go miastu Poznań.

W latach 90. rodzina W. po raz pierwszy próbowała stać się właścicielem ziemi. Twierdziła, że przez lata, jako okoliczni rolnicy, uprawiali grunt zmarłej Eleonory jak własny. Takie argumenty mają duże znaczenie w sprawach o zasiedzenie.

W 1992 roku nieżyjący już senior rodziny, rolnik W., złożył pierwszy wniosek o zasiedzenie. Ale tylko półhektarowej działki o numerze 127. Dysponował pisemną umową z 1964 roku, z której wynikało, że wówczas pani Eleonora sprzedała mu tę właśnie działkę. Nie miał jednak potwierdzenia zapłaty za nią ani aktu notarialnego.

Wniosek o zasiedzenie z 1992 roku nie został rozpatrzony przez sąd. Oficjalnie z powodów proceduralnych. Nieoficjalnie - rodzina W. pospieszyła się z pójściem do sądu. Bo wówczas nie upłynęło jeszcze wystarczająco dużo czasu, by składać wniosek o zasiedzenie.

Walka o "ojcowiznę"
Rolnik W. i jego żona zmarli w 2004 r. Dwa lata później ich syn i córka złożyli wniosek o zasiedzenie półhektarowej działki o numerze 127, ale także kilku innych działek należących w przeszłości do pani Eleonory. Ich łączna powierzchnia wynosiła 22, 4 tysięcy metrów kwadratowych, czyli 2,24 hektara.

Argumentowali, że skoro ich ojciec przed laty nabył grunt o numerze 127, to… od tego dnia stał się posiadaczem pozostałych działek. Powołali świadków, swoich sąsiadów, którzy przez lata pracowali w ich gospodarstwie. Zeznali, że rodzina W. uprawiała ziemię, którą chciała zasiedzieć.

Dzieci Franciszka W. podczas procesu z miastem przekonywały sąd, że walczą o "ojcowiznę". Ziemię, którą ich rodzina uprawiała od lat. Wskazywali, że na polu mieli zboże, ziemniaki, buraki, ogórki. Że zbierali siano, porządkowali las, wypasali owce. Zapewniali, że pani Eleonora sprzedała ich ojcu ziemię i przyjeżdżała swoim wartburgiem do ich domu po pieniądze. Dodali, że strony nie zdążyły niestety zawrzeć aktu notarialnego. Przyznali, że między panią Eleonorą a ich rodzicami w pewnym momencie doszło do konfliktu i starsza pani przestała przyjeżdżać.

Miasto się nie odwołuje
Radca prawny Lidia Tajnert, która reprezentowała w sądzie poznański Urząd Miasta, nie zgadzała się z wnioskiem o zasiedzenie. Na wniosek prawnika magistratu powołano biegłego z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Miał wykazać, czy sporna ziemia była regularnie uprawiana. Lidia Tajnert, za pośrednictwem biura prasowego, poinformowała, że biegły potwierdził, że na spornym terenie latami prowadzono prawidłową gospodarkę rolną.

W maju 2010 r. sąd uznał racje rodziny W. i stwierdził, że dzieci nieżyjącego rolnika nabyły grunty przez zasiedzenie. Miasto nie wniosło apelacji. Dlaczego?

Najpierw usłyszeliśmy od urzędników, że apelację wniesiono. Gdy powiedzieliśmy, że z akt wynika coś zupełnie innego, dostaliśmy odpowiedź, że zrezygnowano z odwołania. Urząd Miasta tłumaczy, że w pierwszej instancji zrobił wszystko, co mógł. Radca prawny Lidia Tajnert miała "czynić wszelkie starania, aby stronie zainteresowanej wytrącić argumenty z ręki".

Rodzina W. przejęła grunty w 2010 roku. Z kolei w tym roku wszedł w życie plan miejscowy dotyczący m.in. ich ziem. Dyskutowano nad nim od dłuższego czasu. Plan dotyczy części ich działek i zakłada budowę domów. Pozostałe ich grunty także mają zostać objęte podobnym planem.

O tym, jakie są zamierzenia wobec działek przejętych przez W., świadczy również zdarzenie z zeszłego roku. Jeszcze przed uchwaleniem planu, poznańska firma CDF Architekci Karol Fiedor złożyła wniosek o wydanie warunków zabudowy dla postawienia 15-20 budynków mieszkalnych. Miasto odmówiło. Kogo reprezentowali architekci? Urząd Miasta podał, że prywatną osobę, ale nie można ujawnić jej nazwiska. Firma nie odpowiedziała na nasze pytania.

Fałszywe zeznania?
Proces o zasiedzenie gruntów na Naramowicach mógł potoczyć się zupełnie inaczej. Świadczy o tym sprawa Romana K. W 1948 roku jego rodzina kupiła od pani Eleonory 953 metrów kw. gruntu. Jest na to dowód - akt notarialny. Działka sąsiaduje z terenami, które od miasta przejęli W.

Na początku 2011 roku schorowany, ponad 90-letni Roman K., próbował sprzedać swoje 953 metry kw. Gdy W. się o tym dowiedzieli, skierowali wniosek do sądu także o zasiedzenie tego gruntu. Twierdzili, że i tę ziemię uprawiali. Przedstawili podobne argumenty oraz świadków, jak w sporze z miastem. Ale zaczęły się trudności.

- Rodzina W. nie chce uprawiać pietruszki, ale zbyć te tereny deweloperowi - zawiadomiła sąd krewna Romana K.

Inne spostrzeżenie miał radca prawny Jacek Wielopolski, reprezentujący Romana K. W piśmie do sądu zwrócił uwagę, że w 1948 roku pani Eleonora, sprzedając ziemię rodzinie Romana K,. zawarła z nimi akt notarialny.

- Zastanawiające, że wtedy pani Eleonora zawarła akt notarialny, a w latach 60., kiedy rzekomo sprzedawała ziemię rodzinie W., tego nie zrobiła - pisał do sądu mecenas Wielopolski.

Na jednej z rozpraw przedstawił też zdjęcia satelitarne, aby dowieść, że sporne grunty nie były uprawiane, lecz stanowiły nieużytki. Wykazywał też, że Roman K. przez lata interesował się swoją działką.

Z kolei rodzina W., także posiłkując się zdjęciami, argumentowała, że ziemię uprawiała.

W trakcie procesu krewna Romana K. powiadomiła sąd o incydencie, który miał wydarzyć się obok sali rozpraw. Jeden ze świadków rodziny W., który zeznawał, że uprawiali również tę małą działkę, po wyjściu z sali złapał się za głowę. Mówił ponoć mówić, że tak naprawdę niewiele pamięta i jeszcze będzie mieć sprawę za fałszywe zeznania.

Poznański sąd chciał przeprowadzić konfrontację między świadkiem rodziny W. a krewną Romana K., ale do niej nie doszło. Prawnik rodziny W. nagle wycofał wniosek o zasiedzenie małej działki.

Radca prawny Konrad Syryca, który reprezentował rodzinę W., powiedział nam, że nie może wypowiadać się na temat sprawy. Tłumaczył, że W. zabronili mu rozmawiać z dziennikarzem.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski