Miejska furgonetka uwięziła poznaniankę na wózku inwalidzkim na podjeździe. "Nie gniewam się, że chce pani wyjechać" - skomentował kierowca

- Gdy wjechałam na podjazd i zobaczyłam, że jest kompletnie zastawiony przez furgonetkę z miejskim herbem, po prostu zadzwoniłam na wypisany na niej numer - mówi pani Katarzyna poruszająca się na wózku.

Zobacz też: Co ja robię tu? - Zmęczenie, pot, drżenie rąk i nokaut. Czyli o tym, jak zostałam bokserem i pokonałam trenera [ODCINEK 1]

- Nikt nie odbierał i tak było przez ponad 20 minut. Przechodząca obok kobieta, gdy wyjaśniłam co się stało, pobiegła szukać straży miejskiej. Kierowca w końcu się odnalazł. Ale zamiast natychmiast przeparkować auto, stwierdził, że przecież nic się nie stało, a ja robię aferę. 25 minut na zimnie to dla mnie nie takie nic. Gdy próbowałam mu łagodnie wytłumaczyć, że nie mogłam nawet zawrócić, bo podjazd jest za wąski, usłyszałam "ja się już nie gniewam". Cóż. Jestem zdziwiona, bo po osobie działającej pod szyldem miasta spodziewałabym się więcej - twierdzi.

Miasto na razie próbuje ustalić do której z jednostek należy samochód.

- Do takich sytuacji nie powinno dochodzić. Koperta to miejsce, na którym mogą parkować tylko osoby z niepełnosprawnością, mające odpowiednie uprawnienia - podkreśla Dorota Potejko, zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych UM, pełnomocniczka prezydenta ds. osób z niepełnosprawnością.

Sprawdź też: Pogrzeb 8-letniej Mai, którą kierowca śmiertelnie potrącił na przejściu dla pieszych w Poznaniu

- Prowadzimy szkolenia, w których uczestnicy mogą bezpośrednio doświadczyć, na jakie trudności w przestrzeni miejskiej napotykają osoby z dysfunkcją wzroku, słuchu czy ruchu. Uwrażliwiamy pracowników urzędu w ramach służby przygotowawczej. Mamy świadomość, że takich rozmów i szkoleń nigdy nie jest za wiele, trzeba je powtarzać. Zwrócimy uwagę pracownikom miejskich spółek, by zwiększyć ich świadomość i wrażliwość - obiecuje.

ZOBACZ TEŻ: