Sklep z artykułami modelarskimi został otwarty przy ulicy Niegolewskich w styczniu. To wtedy w okolicy zaczęły się problemy. Mieszkańcy zaczęli obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Szybko okazało się bowiem, że pod nazwami artykułów modelarskich kryją się dopalacze. - Do tego sklepu zaczęli przychodzić podejrzani klienci, załatwiali oni w pobliskich bramach swoje potrzeby fizjologiczne, niektórzy zasypiali na klatkach schodowych, zaczęliśmy się ich bać - opowiadają nam mieszkańcy, którzy chcą pozostać anonimowi. - Widzimy, że policja stara się czuwać nad tym wszystkim, ale to wygląda tak, że sklep modelarski na czas wizyty policjantów jest zamykany, a za godzinę wszystko działa dalej.
To miejsce od początku wydawało się mieszkańcom podejrzane. Po wejściu do środka klienci widzą tylko dwie szklane gabloty w dużym pomieszczeniu i dwoje porządnych, drewnianych drzwi, każde z okienkiem przypominającym rozwiązania stosowane w dyżurnych aptekach. Sklep modelarski czynny jest siedem dni w tygodniu.
- Ja rozumiem, że modelarze mogą być dziwni, ale nie aż tak, żeby przez cała dobę potrzebować dostępu do tego typu artykułów - mówi pani Alina. - Ten sklep jest czynny w takich godzinach, że zakłóca to porządek tej dzielnicy.
Liczne kontrole inspektorów sanepidu za każdym razem potwierdzały, że w sklepie sprzedawane są dopalacze.
- Zdarzało się, że byliśmy w tym miejscu dwa dni z rzędu i za każdym razem zabezpieczyliśmy podejrzane substancje, które potem okazywały się być dopalaczami - tłumaczy nam Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - Robiliśmy to, na co pozwalają nam procedury. Nakładaliśmy karę pieniężną, wydawaliśmy zakaz sprzedaży określonych produktów, ale nie zmieniało to sytuacji - wylicza Staszewska.
Po jakimś czasie okazywało się, że sklep prowadzi już inny podmiot gospodarczy i wszelkie pisma wracały do sanepidu z adnotacją, że danego adresata nie zastano pod wskazanym adresem. Od początku roku cztery firmy prowadziły już sklep modelarski przy ul. Niegolewskich.
Mieszkańcy, mając dość obecnej sytuacji, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. - Skoro zgodnie z obowiązującymi przepisami ani policja, ani sanepid nic nie mogą zrobić, to może należałoby zmienić przepisy - mówi pani Małgorzata, mieszkanka kamienicy przy ul. Niegolewskich. - Dlatego chcieliśmy z naszą petycją zwrócić się do prezydenta miasta, ale też do biur poselskich czy ministerstwa, do wszystkich, którzy mają realny wpływ na kształtowanie w Polsce prawa.
Ostatecznie przedstawiciele mieszkańców w poniedziałek pojawili się w Urzędzie Miasta. Swoją petycję zostawili w sekretariacie wiceprezydenta Jędrzeja Solarskiego, który w ciągu najbliższych dni ma się ustosunkować do apelu protestujących. - Problem z dopalaczami jest jeszcze taki, że są one tanie, łatwo dostępne i mogą je kupować osoby niepełnoletnie- przyznaje Eryk Matuszewski, toksykolog ze Szpitala im. F. Raszei w Poznaniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?