Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Łazarza nie chcą u siebie dopalaczy

Marta Żbikowska
Mieszkańcy, którzy zbierali podpisy, nie chcą pokazywać swojej twarzy. Obawiają się zemsty za swój protest
Mieszkańcy, którzy zbierali podpisy, nie chcą pokazywać swojej twarzy. Obawiają się zemsty za swój protest Łukasz Gdak
Petycję z prawie 500 podpisami złożyli w sekretariacie wiceprezydenta Poznania mieszkańcy Łazarza, którzy domagają się interwencji w sprawie dopalaczy. Sklep z używkami od 1 lutego funkcjonuje przy ulicy Niegolewskich. Mimo licznych kontroli, które potwierdziły handel substancjami psychoaktywnymi, ani policji, ani inspektorom sanitarnym nie udało się go zamknąć. Mieszkańcy liczą na pomoc miasta oraz parlamentarzystów.

Sklep z artykułami modelarskimi został otwarty przy ulicy Niegolewskich w styczniu. To wtedy w okolicy zaczęły się problemy. Mieszkańcy zaczęli obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Szybko okazało się bowiem, że pod nazwami artykułów modelarskich kryją się dopalacze. - Do tego sklepu zaczęli przychodzić podejrzani klienci, załatwiali oni w pobliskich bramach swoje potrzeby fizjologiczne, niektórzy zasypiali na klatkach schodowych, zaczęliśmy się ich bać - opowiadają nam mieszkańcy, którzy chcą pozostać anonimowi. - Widzimy, że policja stara się czuwać nad tym wszystkim, ale to wygląda tak, że sklep modelarski na czas wizyty policjantów jest zamykany, a za godzinę wszystko działa dalej.

To miejsce od początku wydawało się mieszkańcom podejrzane. Po wejściu do środka klienci widzą tylko dwie szklane gabloty w dużym pomieszczeniu i dwoje porządnych, drewnianych drzwi, każde z okienkiem przypominającym rozwiązania stosowane w dyżurnych aptekach. Sklep modelarski czynny jest siedem dni w tygodniu.

- Ja rozumiem, że modelarze mogą być dziwni, ale nie aż tak, żeby przez cała dobę potrzebować dostępu do tego typu artykułów - mówi pani Alina. - Ten sklep jest czynny w takich godzinach, że zakłóca to porządek tej dzielnicy.

Liczne kontrole inspektorów sanepidu za każdym razem potwierdzały, że w sklepie sprzedawane są dopalacze.

- Zdarzało się, że byliśmy w tym miejscu dwa dni z rzędu i za każdym razem zabezpieczyliśmy podejrzane substancje, które potem okazywały się być dopalaczami - tłumaczy nam Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - Robiliśmy to, na co pozwalają nam procedury. Nakładaliśmy karę pieniężną, wydawaliśmy zakaz sprzedaży określonych produktów, ale nie zmieniało to sytuacji - wylicza Staszewska.

Po jakimś czasie okazywało się, że sklep prowadzi już inny podmiot gospodarczy i wszelkie pisma wracały do sanepidu z adnotacją, że danego adresata nie zastano pod wskazanym adresem. Od początku roku cztery firmy prowadziły już sklep modelarski przy ul. Niegolewskich.

Mieszkańcy, mając dość obecnej sytuacji, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. - Skoro zgodnie z obowiązującymi przepisami ani policja, ani sanepid nic nie mogą zrobić, to może należałoby zmienić przepisy - mówi pani Małgorzata, mieszkanka kamienicy przy ul. Niegolewskich. - Dlatego chcieliśmy z naszą petycją zwrócić się do prezydenta miasta, ale też do biur poselskich czy ministerstwa, do wszystkich, którzy mają realny wpływ na kształtowanie w Polsce prawa.

Ostatecznie przedstawiciele mieszkańców w poniedziałek pojawili się w Urzędzie Miasta. Swoją petycję zostawili w sekretariacie wiceprezydenta Jędrzeja Solarskiego, który w ciągu najbliższych dni ma się ustosunkować do apelu protestujących. - Problem z dopalaczami jest jeszcze taki, że są one tanie, łatwo dostępne i mogą je kupować osoby niepełnoletnie- przyznaje Eryk Matuszewski, toksykolog ze Szpitala im. F. Raszei w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mieszkańcy Łazarza nie chcą u siebie dopalaczy - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski