Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mikołaj Gramowski (Klaves): Nie czuję granic. Internet to mój świat

Kamil Babacz
Mikołaj Gramowski otrzymał Medal Młodej Sztuki za świeżą, silnie zakorzenioną we współczesności wizję muzyki tanecznej.
Mikołaj Gramowski otrzymał Medal Młodej Sztuki za świeżą, silnie zakorzenioną we współczesności wizję muzyki tanecznej. Archiwum artysty
Zadebiutował na początku 2013 roku, teraz gra w klubach w całej Polsce. Klaves, czyli 22-latek Mikołaj Gramowski, to już w tej chwili jeden z najciekawszych polskich producentów muzyki tanecznej.

Ostatnio rozmawialiśmy w wakacje, kilka tygodni po Twoim pierwszym większym koncercie - na Open'erze. Co się u Ciebie działo od tego czasu?

Mikołaj Gramowski: Przede wszystkim jeżdżę po Polsce i gram. To zajmuje mi najwięcej czasu. Opublikowałem EP-kę w amerykańskim labelu Symbols. Dużo produkuję. Myślę, że przez ostatnie miesiące zrobiłem więcej utworów niż w całym moim życiu. Jestem w trakcie rozmów z kilkoma wytwórniami. Zobaczę, gdzie zakotwiczę, ale wszystko skłania się ku finałowi. Przed wakacjami chcę wypuścić nowy materiał. Mam już management, czyli ludzi, którzy pomagają mi w rozwoju mojej kariery. Dopiero co wróciłem z Berlina, gdzie grałem na imprezie… techno. Byłem zaskoczony, że zostałem zaproszony właśnie na taką imprezę, bo grali tam Tom Demac i Komon, ludzie od bardzo mocnego grania. Ja z moimi spokojnymi house'ami byłem dosyć egzotycznym gościem. Ludzie w Berlinie są chyba jednak bardzo spragnieni takich brzmień. Bałem się, że będę musiał zagrać dla ludzi, którzy będą przez cały mój set czekali na techno, a okazało się, że było wprost odwrotnie. To był mój pierwszy koncert za granicą, niewątpliwie bardzo udany.

Twoja muzyka jest kopią brytyjskich trendów, czy może próbą powiedzenia czegoś własnego w takim gatunku jak UK house?

Mikołaj Gramowski: Na pewno nie jestem motorem napędowym jakiegoś nurtu, ale prawdopodobnie wpisuję się w ramy gatunków związanych z Wyspami. W tej chwili mam wrażenie, że to się tak rozpierzchło po świecie, że określanie takiej muzyki przeplatanej wokalami czysto brytyjskim nurtem trochę nie ma sensu. Na całym świecie ludzie tworzą taką muzykę. Oczywiście, ma ona korzenie w Wielkiej Brytanii - Disclosure w ostatnich latach mocno wypromowali to brzmienie, ale to już zdecydowanie zjawisko globalne.

Narodowe granice są dla Ciebie w ogóle jakimś ograniczeniem?

Mikołaj Gramowski: Nie czuję granic i od początku wychodziłem z założenia, że nie zamierzam się ani nigdzie zamykać, ani od czegoś odcinać. Żyjemy w świecie internetu. Twoje położenie, miejsce w którym tworzysz i skąd pochodzisz, jest absolutnie drugorzędną kwestią. Nigdy nie celowałem w jakiś konkretny kraj, nie próbowałem się odcinać od Polski ani skupiać się na Polsce. Po prostu internet to jest mój świat.

Kiedy myślę o Twojej muzyce, to pierwsze określenie, jakie mi się nasuwa, to jej… wakacyjność.

Mikołaj Gramowski: Wydaje mi się, że w pewnym momencie doszedłem do punktu, w którym zacząłem mniej lub bardziej świadomie określać swój styl, jego charakterystyczne cechy. Akurat tak się złożyło, że największą popularność w internecie zdobył kawałek "So Fine" i wtedy stwierdziłem, że warto by pójść w jednym określonym kierunku, by moi słuchacze mogli w jasny sposób kojarzyć moją muzykę ze mną. Trafiło na tę wakacyjność, która jest dość przyjemna i łatwa dla słuchacza, ale też przyjemna dla twórcy. Na dysku mam jednak też bardzo inne rzeczy. Rozważam założenie drugiego projektu, który skupiałby się na bardziej klubowym brzmieniu. Muzyka, którą wydaję, jest z pozoru klubowa, ale tak naprawdę nie do końca... To, co wypuszczam to faktycznie mocno wakacyjne rytmy, ale to nad czym pracuję, niekoniecznie jest takie. Chyba szybko bym się znudził, gdybym tworzył wyłącznie lekkie rzeczy.
Niektórych może dziwić, że ktoś tańczy do Twojej muzyki…

Mikołaj Gramowski: To jest trochę pytanie z cyklu "Czym jest muzyka taneczna?". Tak naprawdę tańczyć można do wszystkiego. Nie wychodzę z założenia, tworząc swoje utwory, że dany kawałek musi działać w klubie, być super- bangerem i ruszać publiką, kiedy jest pierwsza w nocy. Nie zakładam, że muszę tworzyć muzykę do tańca, ale na pewno ma też i takie cechy. Wydaje mi się, że robię muzykę taneczną, która nie do końca nadaje się do tańca. Tak naprawdę nigdy nad tym nie myślałem. Chyba w ogóle mało myślę o swojej muzyce.

Mówiłeś mi wcześniej, że to od fascynacji muzyką Nicolasa Jarra rozpoczęła się Twoja przygoda z tworzeniem własnej. Wystąpisz podczas jego koncertów w Poznaniu i Warszawie. Jakie wiążą się z tym emocje?

Mikołaj Gramowski: Z jednej strony to na pewno spełnienie marzeń. Nie myślałem oczywiście nigdy, że jak kiedyś wystąpię obok Nicolasa Jaara, to będę spełnionym artystą. Muszę się jednak przyznać, że nigdy się tak nie stresowałem przed imprezą. Najbardziej cieszę się z tego, że będę miał możliwość poznania go, przybicia piątki, pogadania. Podczas tego koncertu zagram w zdecydowanej większości rzeczy zupełnie nowe. Wydaje mi się, że nie ma lepszego miejsca na przetestowanie ich przed publiką.

Planujesz wydać album?

Mikołaj Gramowski: Mam w planach album, ale to na razie dość odległe plany. EP-ki są o tyle wygodne, że właściwie wystarczą cztery utwory i możesz wydać coś, co tworzy pewną całość. Na pewno jednak chciałbym, żeby album był bardziej przemyślany. W tej chwili działam tak, że tworzę po prostu kawałki i gdy jestem z nich zadowolony, to je wydaję. Nie mają jakiejś chronologii i historii. W przypadku albumu chciałbym, żeby stał za nim jakiś koncept. Jak będę miał koncept, to będę miał album. Chyba jeszcze nie doszedłem do takiego poziomu technicznego, żeby móc sobie pozwolić na opowiedzenie 10-utworowej historii, która byłaby spójna.

Prowadziłeś już warsztaty. Jak to było postawić się w pozycji nauczyciela?

Mikołaj Gramowski: Całkiem przyjemnie. Lubię opowiadać o tym, jak tworzę muzykę i czułem się bardzo fajnie w roli nauczyciela. Z drugiej strony było mi też trochę nieswojo, bo nie uważam się za osobę na tyle kompetentną, by przeprowadzać jakieś wielkie warsztaty, stawiać się w pozycji króla Abletona. Ja też cały czas się uczę i eksperymentuję. Po prostu podzieliłem się z ludźmi tym, do czego sam doszedłem, bawiąc się w programie, ale to chyba nic przełomowego. Na pewno to było przyjemne doświadczenie i jak będzie okazja, a będzie pewnie niedługo, to poprowadzę kolejne warsztaty.
Mastering oddałeś Bartkowi Szczęsnemu, znanemu z duetu Rebeka. Można mówić o poznańskiej scenie muzyki elektronicznej?

Mikołaj Gramowski: Bartek to mój przyjaciel, więc mam okazję podglądać jego techniki produkcyjne prawie codziennie. Uważam, że w Polsce w kwestiach masteringowo-miksowych plasuje się w ścisłej czołówce. Jeśli mastering, to więc tylko u Bartka Szczęsnego. Na pewno jest tu grupa ludzi, która produkuje fajne rzeczy. Ostatnio klub Projekt LAB wyszedł z ciekawą inicjatywą warsztatów od producentów dla producentów. Na Soundcloudzie (serwis internetowy służący do udostępniania własnej muzyki - przyp. red.) widzę coraz więcej ludzi z Poznania, którzy tworzą w zaciszu swoich sypialni i osiągają sukcesy. Wojtek Grynko, czyli Selvy, wydał teraz fajną EP-kę w labelu Marcina Czubali. Jest Rebeka, jest kilku bardzo ciekawych producentów z okolic nu-beatowych. Coś się dzieję i wróżę lepsze czasy. Znam plany wydawnicze moich znajomych. W tym roku powinno obrodzić w poznańskie wydawnictwa.

To jest już dla Ciebie praca na pełen etat, czy dalej zupełnie hobbystyczna sprawa?

Mikołaj Gramowski: Od momentu, kiedy rok temu zdałem sobie sprawę, że coś może z tego wyjść, skupiam się wyłącznie na muzyce i robię wszystko, by móc się z tego utrzymać. To moja pasja, z której chcę żyć.

Co dla Ciebie znaczy takie odznaczenie, jak Medal Młodej Sztuki?

Mikołaj Gramowski: To przede wszystkim duże zaskoczenie. Mam wrażenie, że jest tylu producentów i zespołów na rynku lokalnym, że fakt, że ten medal trafia do mnie, jest czymś niesamowitym, tym bardziej że mam krótki staż na scenie. To na pewno jedna z tych rzeczy, które motywują mnie do dalszej pracy i kolejny znak, że to kierunek, w którym powinienem iść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski