Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miliony poza kontrolą poznańskiego samorządu

Krzysztof M. Kaźmierczak, Piotr Talaga
Pozostawiony bez zabezpieczenia ośrodek w Wiktorowie został kompletnie zdewastowany, a jego wyposażenie rozkradziono
Pozostawiony bez zabezpieczenia ośrodek w Wiktorowie został kompletnie zdewastowany, a jego wyposażenie rozkradziono K. M. Kaźmierczak
Wiele organizacji pozarządowych nie ma szans działać bez wsparcia z budżetu. Gdy jednak władze samorządowe nie kontrolują tych instytucji, to otwiera się pole do nadużyć. Przykład "Betlejemki" ujawniony przez "Polskę Głos Wielkopolski" jest tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Władze Poznania rozdają publiczne pieniądze, nie wiedząc, czy są one wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Jeśli do tego dołoży się towarzyskie powiązania osób rozdzielających pieniądze oraz z nich korzystających, to mamy już pełen obraz funkcjonowania pomocy społecznej.

Poznański samorząd wspiera setki organizacji pozarządowych. Na programy realizowane przez te organizacje podatnicy płacą wiele milionów złotych rocznie. Wśród wielu dobrze funkcjonujących organizacji są niestety także takie, które w sposób niewłaściwy realizują powierzone zadania. Nie wiadomo jaka jest skala nieprawidłowości, ponieważ kontrole przeprowadzane przez poznański magistrat wiele organizacji pomijają. Dzieje się tak także w stosunku do ośrodków, co do których istnieją wątpliwości o rzetelność funkcjonowania.

Wiktorowo to miejsce, gdzie pomoc samotnym matkom miała być wzorcowa. Fundacja Pro-Vita założona przez nieżyjącą już, powszechnie szanowaną za działalność dobroczynną Annę Stecką, stanowiła rękojmię, że tak właśnie będzie. Obiekt (były areszt) organizacja otrzymała w darowiźnie od gminy Kostrzyn w kwietniu 2007 roku. Władze fundacji zabiegały usilnie o przekazanie nieruchomości przed uzyskaniem do tego uprawnień (10-letniego użytkowania obiektu) twierdząc, że posiadanie tytułu własności pozwoli przeprowadzić remont (chodziło o kredyt pod zastaw hipoteki) i zwiększyć funkcjonalność placówki.

W Domu Samotnej Matki doszło do tragedii - pracownik pilnujący ośrodka śmiertelnie zranił nożem pijanego mężczyznę. Wtedy wyszło na jaw, że w Wiktorowie panowała atmosfera sprzeczna z ideą takich instytucji: u kobiet pojawiali się mężczyźni o kryminalnej przeszłości, pito alkohol.

- Strach było tam przechodzić. Było gorzej niż w czasie, jak był tam areszt - mówi starsza mieszkanka wioski. Niedługo po tragedii (w październiku 2007) ośrodek w Wiktorowie przestał istnieć. Został opuszczony, a potem zdewastowany. Trudno temu się dziwić. Fundacja nie zabezpieczyła budynków, chociaż pozostało tam wartościowe wyposażenie pochodzące od darczyńców.

Władze Poznania, które wspierały Pro-Vitę finansowo dowiedziały się o likwidacji ośrodka z naszej publikacji w marcu 2008 roku. Wcześniej o sprawie nie miał pojęcia także Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie, który deklarował, że cały czas kieruje tam osoby potrzebujące pomocy. Co więcej, nawet wtedy fundacja nie zabezpieczyła placówki przed dalszymi dewastacjami i kradzieżami. Przed kilkoma dniami opuszczony ośrodek wyglądał jak po przejściu kataklizmu (patrz zdjęcia).

Kiedy w ubiegłym roku dopytywaliśmy wydział zdrowia i spraw społecznych poznańskiego magistratu, czy zamierza skontrolować działalność Pro-Vity w Wiktorowie, otrzymywaliśmy wymijające odpowiedzi. Tymczasem w fundacji dochodziło prawdopodobnie do poważnych nieprawidłowości finansowych. Po rozmowie z dziennikarzem "Polski Głosu Wielkopolskiego" dyrektor Pro-Vity Aleksandra Kowalewska złożyła (w ubiegły piątek) doniesienie do prokuratury na poprzedniego prezesa (odwołanego w połowie 2008 roku), zarzucając mu spowodowanie strat zagrażających dalszemu funkcjonowaniu instytucji.

Okazuje się, że mimo rozlicznych sygnałów o możliwych nieprawidłowościach fundacja nie została do dzisiaj sprawdzona przez Urząd Miasta Poznania pod kątem rzetelności wydatkowania publicznych pieniędzy w Wiktorowie. Mało tego, nawet porzucenie ośrodka nie wstrzymało przekazywania funduszy dla Pro-Vity. Jak nas zapewniono, kobiety przebywające w Wiktorowie trafiły do ośrodka w Rogoźnie.
- Umowa z fundacją, zgodna ze wzorem z rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej, zawiera zapis o możliwości wprowadzania zmian do jej treści - tłumaczy Alicja Szczęśniak z magistratu. - Zmiana miejsca realizacji zadania następuje w sytuacji np. wypowiedzenia umowy przez wynajmującego, pożaru, zalania obiektu, pozyskania lokalu z niższym czynszem, który spełnia również określone wymagania (położenie, dostępność dla klientów, powierzchnia).

Żadna z tych okoliczności nie ma zastosowania w przypadku Pro-Vity. Umowa z nią jest jednak nadal kontynuowana.

- Fundacja otrzymuje pieniądze na realizację zadania polegającego na zapewnieniu schronienia, posiłku, niezbędnego ubrania bezdomnym w Wojewódzkim Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Rogoźnie - twierdzi Izabela Leśniak, kierownik oddziału koordynacji współpracy z organizacjami pozarządowymi UMP. Tymczasem na swej stronie internetowej Pro-Vita przedstawia inny zakres działalności ośrodka, w którym oferuje: "pomoc prawną, socjalną i psychologiczną, terapię indywidualną, terapię grupową, terapię poprzez ruch i taniec oraz warsztaty terapeutyczne". Niewykluczone zatem, że pieniądze przekazywane przez samorząd wykorzystywane są na inne cele. Na jakie, dokładnie nie wiadomo, ponieważ z listy osób (zamieszczonej w internecie) działających w Rogoźnie nie wynika, że deklarowana pomoc może tam być rzeczywiście oferowana (brak na niej prawnika, psychologa czy terapeuty).

Gdy teraz ponowiliśmy w magistracie pytania dotyczące kontroli Pro-Vity, otrzymaliśmy informację, że samorząd… poprzestał na zapoznaniu się z wyjaśnieniami przesłanymi przez władze fundacji.
Przykład Fundacji Pomocy Samotnej Matce, jako instytucji, której urzędnicy miejscy za skarby nie chcą skontrolować, nie jest odosobniony. Takich organizacji jest więcej. Można odnieść wrażenie, że pod specjalną ochroną jest także Fundacja SIC! Założona przez Marię Remiezowicz, dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych UMP i Włodzimierza Kałka, dyrektora poznańskiego MOPR. Założyciele fundacji nie widzą żadnego konfliktu interesów w tym, że ich podwładni biorą udział w przydzielaniu publicznych pieniędzy ich fundacji. Nie należy się zatem dziwić, że kontrole urzędników omijają SIC!

Fundacją kieruje Aleksandra Kowalska, która podczas pracy w MOPR była prawą ręką Kałka i znała Remiezowicz. Co ciekawe, Kowalska, po zmianie władz w fundacji Pomocy Samotnej Matce, zasiada też w kierownictwie tej drugiej instytucji. - Zaproszono mnie do zarządu Pro-Vity jako fachowca - tłumaczy Aleksandra Kowalska.

SIC! otrzymał w 2007 roku z budżetu Poznania 424 320 zł, a rok wcześniej 304 870 zł. Jest jednym z największych adresatów dotacji magistratu. Stanowią też one zasadniczą część (w 2007 r. aż 83 proc.) finansów, jakie fundacja wydaje na swoją działalność.

O "fundacji dyrektorów" pisaliśmy już na łamach "Głosu". Nikt z włodarzy miasta się jednak tym nie zainteresował. Jerzy Stępień, zastępca prezydenta Poznania, któremu podlega opieka społeczna twierdzi (patrz niżej), że władze miasta śledzą krytyczne publikacje i wyciągają z nich wnioski. Czy na pewno? Fakty wskazują, że jak dotąd konsekwentnie lekceważone są sygnały dotyczące zarówno skandalu z placówką w Wiktorowie, jak i wątpliwości związanych z dotowaniem fundacji, w którą zaangażowani są wysocy urzędnicy miejscy.

Urząd Miasta Poznania nie skontrolował prawidłowości rozdysponowania pieniędzy miejskich przyznanych na zamknięty ośrodek Pro-Vity ani dotacji dla SIC! Magistraccy kontrolerzy nie są tak pobłażliwi dla wszystkich. W 2007 roku wydział zdrowia i spraw społecznych przeprowadził 20 kontroli w podmiotach realizujących programy na rzecz rodzin z problemami alkoholowymi, z czego aż osiem razy sprawdzano jedną instytucję (fundację Familijny Poznań).

Bez kontroli możliwe wyłudzenia
Organizacje pozarządowe otrzymując wsparcie, rzadko dostają pełną kwotę dofinansowania.

Częstą praktyką jest występowanie o dotacje do kilku instytucji. Udzielający dotacji przeznaczają pieniądze na konkretne rzeczy związane z realizacją programu. W praktyce oznacza to, że każda faktura jest opisana. Teoretycznie nie ma możliwości nadużyć, bo każdy z gestorów kontroluje "swoje" faktury. Nie można zatem tego samego dokumentu przedstawić do kontroli dwóm instytucjom. W praktyce może być jednak tak, że jeśli ma się pewność, iż kontroli nie będzie, to można pieniądze brać nawet z kilku źródeł na ten sam cel. Jeśli dochodzi do takich sytuacji, to mamy do czynienia z wyłudzeniem.

System działa poprawnie
Jerzy Stępień, zastępca prezydenta Poznania:

Staramy się działać tak, by współpracować z podmiotami o największej wiarygodności. Pieniędzy nie przyznają pojedynczy urzędnicy. To zawsze są wieloosobowe komisje. Wszystko odbywa się w sposób transparentny. Niezależnie od tego prowadzone są kontrole, jest system weryfikacji. Ale może być i tak, że mimo systemowych zabezpieczeń, dochodzi do nieprawidłowości i wpadek. Tego bowiem nie można całkowicie wyeliminować, jeśli udziela się dotacji kilkuset podmiotom. Czasem w papierach wszystko się zgadza, a inaczej to wygląda w rzeczywistości. Śledzimy publikacje w prasie na te tematy i staramy się z nich wyciągać wnioski.

Miejskie miliony na dotacje
30-48 mln zł przeznaczone są z budżetu poznania na dotacje dla organizacji pozarządowych.

W 2006 roku miasto Poznań przekazało stowarzyszeniom 23 967 771 zł dotacji, fundacjom 5 430 574 zł i 843 771 zł innym podmiotom. W 2007 roku stowarzyszenia dostały 28 696 098 zł, fundacje 4 267 925 zł, a 6 966 744 zł inne organizacje. W 2008 roku przeznaczono na dotacje 44 911 082 zł (trwa rozliczanie tej sumy). Na 2009 rok władze Poznania zaplanowały dla organizacji pozarządowych kwotę 48 704 025 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski