Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister Kudrycka: Zarażanie światopoglądem szkodliwe jak plagiat. Naukowcy oburzeni

Karolina Koziolek
Prof. Jacek Błażewicz z Politechniki Poznańskiej: - Uniwersytet to z założenia miejsce, gdzie ścierają się różne światopoglądy
Prof. Jacek Błażewicz z Politechniki Poznańskiej: - Uniwersytet to z założenia miejsce, gdzie ścierają się różne światopoglądy Paweł Miecznik
Minister nauki Barbara Kudrycka na równi z plagiatem czy zafałszowaniem wyników naukowych stawia "zarażanie studentów swoim światopoglądem" przez nauczycieli akademickich. Naukowcy uznali wypowiedź minister za absurd i w liście otwartym oznajmili, że nie ma ona prawa narzucać naukowcom co im wolno powiedzieć w trakcie wykładu do swoich studentów.

Twierdzą, że ministerialne stanowisko jest dla nich nie do zaakceptowania. List do minister nauki podpisało kilkuset naukowców z całej Polski, w tym z Poznania.

- Nauczanie na każdym etapie związane jest z wychowaniem. Po to są także szkoły wyższe. Nie da się tu nie ujawniać swojego światopoglądu - mówi stanowczo prof. Jan Węglarz, dyrektor Instytutu Informatyki Politechniki Poznańskiej, który podpisał się pod listem do minister nauki. - To jest krok w kierunku zobowiązania nas do wyznawania tzw. światopoglądu naukowego, jak to się już dzieje na Zachodzie.

Nie mniej ciężkim przewinieniem jest próba zarażania studentów swoim światopoglądem

Okazją do wypowiedzi na temat etyki w nauce była prezentacja Kodeksu Etyki Pracownika Naukowego przygotowanego przez Polską Akademię Nauk. Ministerstwo rozesłało dokument do wszystkich uczelni wyższych w kraju i poleciło zapoznać się z nim pracownikom naukowym.

Gdyby na tym się skończyło, sprawa przeszłaby prawdopodobnie bez echa, jednak minister dodała do kodeksu osobisty komentarz. Napisała m.in. "Pierwsze skojarzenia z naruszeniem etyki w nauce to plagiat, sfabrykowane badania albo nepotyzm. Ale nie mniej ciężkim przewinieniem jest choćby próba zarażania studentów swoim światopoglądem - zwłaszcza gdy ten światopogląd wymyka się regułom uznawanej powszechnie wiedzy, dotychczasowym ustaleniom naukowym i rzetelnej metodologii" - pisze B. Kudrycka. (Tu minister podaje m.in. przykład fizyków mówiących o sztucznej mgle w Smoleńsku). Słowa te wywołały burzę.

- Uniwersytet to z założenia miejsce, gdzie ścierają się różne światopoglądy. Studenci mają prawo w tym uczestniczyć, po to by wyrobić sobie własne zdanie. Nie jesteśmy miejscem, gdzie się po prostu uczy zawodu - mówi inny sygnatariusz listu prof. Jacek Błażewicz z Politechniki Poznańskiej.

Dodaje także, że w interpretacji pani minister nauka ma polegać na potwierdzaniu tego, co już ustalone. - A jest wręcz przeciwnie! Nauka to podważanie ustalonych prawd. Tylko tak możliwy jest jej postęp - mówi.

Według sygnatariuszy listu słowa pani minister budzą jak najgorsze skojarzenia i są zamachem na wolność wypowiedzi środowiska naukowego. Wiele osób pamięta jeszcze, gdy wysłała na Uniwersytet Jagielloński kontrolę w związku z pracą magisterską Pawła Zyzaka, który postawił tezę, iż Lech Wałęsą był współpracownikiem SB. Również teraz upatrują w słowach Kudryckiej ostrzeżenie, czy wręcz groźby wobec uczelni, które pozwolą sobie na "wolnomyślicielstwo".

- Owszem, słowa komentarza są bardzo niefortunne. Co nie znaczy, że na uczelniach rzeczywiście nie mamy do czynienia z agitacją polityczną - uważa prof. Waldemar Łazuga, historyk UAM. - Jednak zamiast mówić o "zarażaniu światopoglądem" powiedziałbym o indoktrynacji. Światopoglądu przed studentami ukryć się nie da, jednak nie wolno ich indoktrynować.
Krzysztof Podemski, socjolog UAM: - Pani minister nie chodziło tu chyba o światopogląd w ogóle, tylko o taki, którym można zarażać, czyli chory - uważa profesor.

Światopoglądu przed studentami ukryć się nie da, jednak nie wolno ich indoktrynować

Rzecznik ministerstwa twierdzi, że Barbara Kudrycka niezależnie od swojego komentarza wielokrotnie mówiła, iż uczelnie są przestrzenią do "nieskrępowanej dyskusji". - Także na tematy trudne czy budzące kontrowersje - zapewnia Kamil Melcer.
Naukowcy uznają to za spóźnione tłumaczenia.

Sprawę wypowiedzi B. Kudryckiej zgłosili do oceny poselskiej komisji edukacji. Sprawą obiecała zająć się Krystyna Łybacka.
- Spotkałam się z sygnatariuszami listu i mam plan, jak kwestię rozwiązać. Stanie się to na pewno jeszcze przed wakacjami, kiedy będziemy omawiać pakiet ustaw nowelizacyjnych dla szkolnictwa wyższego - mówi posłanka.

Wojna na listy, czyli kogo może bronić naukowiec
W Poznaniu dyskusja na temat tego, ile może powiedzieć naukowiec przetoczyła się niedawno przy okazji wystąpienia Krystyny Pawłowicz.

Po tym jak posłanka PiS wypowiedziała się nt. gejów i transseksualistów środowisko naukowe postanowiły potępić jej postawę jako "nielicującą z powagą naukowca." Wtedy na obronę pani profesor zdecydował się Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego z Poznania.

Po tym z kolei głos zabrał rektor UAM, który uznał, że prezentując taką postawę naukowcy nie powinni być utożsamiani z uniwersytetem. W specjalnym oświadczeniu napisał iż, "grupa sygnatariuszy tego listu nie jest upoważniona do prezentowania stanowiska całej społeczności akademickiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu".

AKO oburzyło się wówczas, że rektor nie wydał równoległego oświadczenia wobec naukowców z UAM potępiających posłankę (list przeciwko Pawłowicz napisała z kolei inna grupa naukowców z UAM).


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski