Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz Islandii upokorzył Lecha Poznań. Vikingur pokazał Kolejorzowi, jak się gra w piłkę i wygrał 1:0 [RELACJA]

Bartosz Kijeski
Bartosz Kijeski
Lech Poznań w piewszym meczu III rundy kw. Ligi Konferencji przegrywa z islandzkim Vikingurem 0:1. Rewanż za tydzień w stolicy Wielkopolski
Lech Poznań w piewszym meczu III rundy kw. Ligi Konferencji przegrywa z islandzkim Vikingurem 0:1. Rewanż za tydzień w stolicy Wielkopolski Adam Jastrzębowski
Od początku było wiadomo, że nie będzie to łatwy mecz. Jednak takiego wyniku nie spodziewali się najwięksi pesymiści. Lech Poznań po kolejnym słabym występie przegrywa, tym razem z Vikingurem Reykjavik 0:1. Awans do fazy play-off Ligi Konferencji w teorii nie jest zagrożony, bowiem Kolejorz w przeszłości udowadniał, że potrafi odrabiać jednobramkowe straty. W praktyce wygląda to znaczniej gorzej, bo w drużynie ze stolicy Wielkopolski w grze nie widać absolutnie żadnej poprawy.

Trener John van den Brom nie zamierzał przesadnie eksperymentować ze składem drużyny na czwartkowy pojedynek przeciwko mistrzowi Islandii. W składzie zgodnie z przewidywaniem zagrał Filip Dagerstal, natomiast u jego boku wystąpił Barry Douglas. Dla Szkota był to trzeci mecz, w którym rozpoczyna na środku obrony. Na boisku zameldował się także Kristoffer Velde. Norweg pomimo ciągle słabej postawy nie traci zaufania u holenderskiego szkoleniowca.

Vikingur rozpoczął ten pojedynek w praktycznie identycznym zestawieniu, co w ostatnim ligowym spotkaniu. Zabrakło na szpicy m.in. Nikolaja Hansena, czyli najlepszego strzelca zespołu z Islandii, co miało być zdecydowanym osłabieniem tego zespołu.

Tak to jednak nie wyglądało. Od pierwszych minut to gospodarze tego meczu wykazywali się większą chęcią gry. Kolejorz w pierwszym fragmencie pierwszej połowy ani razu nie zagroził byłemu bramkarzowi reprezentacji Islandii, Ingvarowi Jonssonowi. Po drugiej stronie natomiast golkiper Kolejorza miał co robić. Najpierw zapobiegł utraty bramki po strzale Pablo Punyeda w 4. minucie gry, a chwilę później musiał mieć się na baczności po uderzeniu Ariego Sigurpálssona.

Lechici nie zanotowali żadnego progresu w porównaniu do ostatniego słabego pojedynku przeciwko Wiśle Płock oraz Dinamo Batumi. Ogromna liczba strat w środku pola, niedokładne zagrania, mnóstwo nieporozumień. Przede wszystkim brakowało jakiegokolwiek pomysłu na stworzenie groźnej sytuacji na zdobycie bramki. Czwartkowe spotkanie z każdą minutą coraz bardziej przypominało ostatnią wyprawę Kolejorza na Islandię, z której oprócz wielu ładnych zdjęć malowniczych krajobrazów, lechici przywieźli jednobramkowy bagaż od Stjarnan.

Tuż przed przerwą stało się to, co wisiało w powietrzu praktycznie od pierwszego gwizdka albańskiego arbitra. Po zamieszaniu w polu karnym Vikingura, z kontrą wyszli gospodarze, a konkretnie najlepszy w pierwszej połowie Ari Sigurpalsson. Młodzieżowy reprezentant kadry Islandii do lat 19 przebiegł z piłką praktycznie od swojego pola karnego i oddał strzał sprzed szesnastki Kolejorza. Bednarek nie miał przy tym uderzeniu żadnych szans, a niebiesko-biali schodzili do szatni z nietęgimi minami.

Poznaniacy drugą odsłonę rozpoczęli z nieco większym animuszem i tuż po przerwie Amaral mógł doprowadzić do wyrównania, jednak jego strzał był daleki i ideału. Chwilę później dobrą próbą popisał się Velde, lecz futbolówka po jego strzale otarła się jedynie o poprzeczkę Islandczyków.

To jednak nie spowodowało, że Vikingur zamierzał się wyłącznie bronić do końca tego meczu. Co więcej, akcje czerwono-czarnych były znacznie groźniejsze. Blisko drugiego gola był Viktor Andrason, który wpadł w pole karne Lecha, minął rywala i oddał mocny strzał, który jakimś cudem wybronił Filip Bednarek.

W 60. minucie szkoleniowiec Lecha postanowił dokonać pierwszych zmian dając odpocząć Karlstroemowi oraz Veldemu wprowadzając parę Gruzinów - Kwekweskiriego oraz Citaiszwiliego. Jednak te zmiany niewiele w grze Kolejorza wniosły. Gio był zatrzymywany przez defensorów mistrza Islandii niczym piłkarz grup juniorskich, natomiast Kwekwe zanotował niezłe dwa podania do przodu, lecz generalnie nie pomagał swoim kolegom.

Na kwadrans przed zakończeniem pojedynku kolejną groźną sytuację stworzyli sobie podopieczni Arnara Gunnlaugsson, a minimalnie przy swoim strzale z dystansu pomylił się reprezentant Salwadoru, Punyed. Pod koniec meczu lechici szukali swojej szansy na wyrównanie, jednak akcje Pereiry czy Skórasia spełzły na niczym.

Islandia nie będzie przez długi czas poznaniakom dobrze się kojarzyć. IV runda kwalifikacyjna nieznacznie się oddaliła. Na rewanż z Vikingurem przyjdzie jeszcze czas. Teraz Lech musi się skupić na najbliższym spotkaniu ligowym, który odbędzie się w niedzielę o godzinie 17.30, a ich przeciwnikiem będzie Zagłębie Lubin.

Powtórzyła się historia z 2014 roku, kiedy to Kolejorz wrócił z Wyspy Gejzerów na tarczy. W czwartkowy wieczór lechici wyglądali tak, jakby przyjechali na Islandię na wycieczkę. Grali wolno, bez pomysłu, bez agresji i mogli przegrać nawet wyżej.Zobacz oceny piłkarzy Lecha po meczu z Vikingurem --->

Vikingur - Lech Poznań 1:0. Kompromitacja Kolejorza na Islan...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski