Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa Europy piłkarzy ręcznych. W niedzielę wieczorem możemy być w drugiej rundzie. Polska gra z Białorusią

Paweł Kotwica
Paweł Kotwica
Polscy piłkarze już w niedzielę wieczorem mogą sobie zapewnić awans doi drugiej fazy grupowej mistrzostw Europy. Na zdjęciu Szymon Sićko.
Polscy piłkarze już w niedzielę wieczorem mogą sobie zapewnić awans doi drugiej fazy grupowej mistrzostw Europy. Na zdjęciu Szymon Sićko. Grzegorz Trzpil/ZPRP
Polscy piłkarze ręczni już w niedzielę mogą sobie zapewnić awans do fazy głównej rozgrywanych na Słowacji i Węgrzech mistrzostw Europy. Ich rywalem będzie Białoruś. - Postaramy się, zabrać ze sobą ten wiatr, którego dostaliśmy w żagle podczas meczu z Austrią – mówi obrotowy Biało-Czerwonych, Maciej Gębala. Początek spotkania o 20.30, transmisja na Eurosporcie 1, Metro TV i Eurosport Playerze.

Po piątkowej wygranej nad Austrią 36:31, duszna dotąd atmosfera w biało-czerwonej kadrze nieco się przewietrzyła. Nasi reprezentanci trochę zapomnieli o perypetiach, które mieli przed inauguracyjnym meczem w Bratysławie. Przypomniały im o nich sobotnie testy covidowe, odbyły się one … w podziemnym garażu hotelu, w którym mieszkają. To dalszy ciąg kompromitacji organizatorów, którzy wyniki testów decydujących o składzie naszego zespołu na pierwszy mecz (na szczęście wszystkie były negatywne), dostarczyli na trzy godziny przed rozpoczęciem spotkania.

Trener naszej drużyny nie ukrywa, że nieudolność organizatorów dodatkowo zmobilizowała jego zawodników.

- W meczu z Austrią widać było u chłopaków głód gry, pewną niecierpliwość. Było to spowodowane nie tylko oczekiwaniem na ten pierwszy mecz, którym przecież żyliśmy od początku pierwszego zgrupowania. Spotęgowały je te historie, które działy się już tu na miejscu – mówi Patryk Rombel.

Tych historii było sporo. Najpierw z zespołu wypadło siedmiu zawodników z pozytywnymi wynikami covidowych testów. Przed meczem z Austrią Polacy mogli przeprowadzić tylko jeden trening w hali, z piłkami, wcześniejsze zajęcia odbyły się w hotelowej sali konferencyjnej. Były kłopoty z posiłkami, w czwartek naszą drużynę wpuszczono na śniadanie w hotelowej restauracji dopiero po ostrej reakcji szefostwa ekipy, bo naszych zawodników Słowacy chcieli karmić na korytarzu ich piętra. Jak już udało się przedrzeć do restauracji, jadły w niej osoby niekoniecznie związane z turniejem, a po ich posiłku nie zdezynfekowano stolików, z których mieli korzystać potem nasi szczypiorniści.

Wszystko wskazuje na to, że z takim bałaganem nasza ekipa będzie się musiała borykać już do końca swojego udziału w turnieju, a w piątek Polacy zrobili pierwszy krok, aby trwał on dłużej niż jedną rundę grupową. Dość pewnie pokonali bowiem Austrię, prezentując najlepszy poziom gry od wielu miesięcy.

Szansę gry w ostatnich kilkunastu minutach meczu dostał Ariel Pietrasik, lewy rozgrywający, który w kadrze zadebiutował dopiero trzy tygodnie temu, podczas turnieju w Gdańsku. Syn byłej reprezentantki Polski w piłce nożnej oraz szczypiornisty łódzkiej Anilany, 22-latek, który wychował się w Luksemburgu, a od niedawna gra w lidze szwajcarskiej, wszedł na boisko po czerwonej kartce, którą zobaczył Szymon Sićko (bez konsekwencji, jeśli chodzi o mecz z Białorusią - Sićko będzie nógł zagrać). I dał sobie radę, zdobył dwie ładne bramki.

- To była dla mnie ciężka sytuacja, bo Szymon był jednym z naszych najlepszych zawodników w tym meczu. W przerwie trener mi powiedział, że będzie mnie potrzebował na pięć, dziesięć minut. Ale około 45 minuty pomyślałem, że już nie wejdę – mówi Ariel. - Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do wygranej i nie narobiłem głupot. Brakuje mi jeszcze detali, na przykład nie zawsze czuję tempo, w którym powinienem nabiegać do podania, ale to jest do poprawienia. Najważniejsze, że drużyna bardzo fajnie mnie przyjęła i dobrze się w niej czuję. A przecież parę miesięcy temu grałem w Luksemburgu i do głowy by mi nie przyszło, że zagram w reprezentacji Polski – dodaje Pietrasik.

Przed Biało-Czerwonymi niedzielny pojedynek z Białorusią, który, w przypadku zwycięstwa, może im zapewnić awans do drugiej fazy grupowej, Stanie się tak, jeśli Polacy wygrają, a wcześniej Niemcy uporają się z Austriakami. Niemcy i nasza drużyna będą wtedy mieli po dwie wygrane, pozostałe dwie ekipy będą bez punktów, a awansują dwa zespoły. W ostatniej serii spotkań Polska zmierzy się we wtorek z Niemcami.

W pierwszej kolejce drużyna trenera Jurija Szewcowa przegrała z naszymi zachodnimi sąsiadami 29:32. Białorusinom wyszedł praktycznie tylko początek spotkania, w 11 minucie prowadzili 7:2. Bardzo dobre zawody rozegrali dwaj zawodnicy, których nasi gracze znają znakomicie, bo grają w kieleckiej Łomży Vive – lewy rozgrywający Władysław Kulesz (7 bramek) i obrotowy Artiom Karaliok (6). A akurat z kryciem obrotowego nasi zawodnicy mieli sporo problemów w spotkaniu z Austrią.

- Białoruś to drużyna bardziej od nas "otrzaskana" w turniejach, od lat grająca w podobnym składzie. Wszyscy znają wartość Artioma Karalioka i Wlada Kulesza, ale ten zespół ma więcej mocnych punktów: skrzydłowych czy środkowego rozgrywającego Artioma Kulaka. Białorusini są w pewnym aspekcie podobni do nas, mają mocną pierwszą siódemkę – mówi Rombel.

- Białoruś ma trzech zawodników światowej klasy: Kulesza, Karalioka i Nikitę Wajlupowa. Jeśli chodzi o krycie obrotowego w spotkaniu z Austrią, to faktycznie, zrobiliśmy kilka błędów w pierwszej połowie i na początku drugiej, nasza strefa 5-1 była zbytnio otwarta. Potem zmienialiśmy obronę na 6-0 i tych błędów było mniej. Postaramy się, żeby to powtórzyć w niedzielę, zabrać ze sobą ten wiatr, którego dostaliśmy w żagle podczas meczu z Austrią – mówi obrotowy Biało-Czerwonych, Maciej Gębala.

Białoruś, która w ostatnich latach sporo zainwestowała, organizacyjnie i finansowo, w piłkę ręczną, ma bardzo ciekawe pokolenie młodych zawodników, które jednak ciągle nie może się przebić do czołówki mistrzostw świata czy Europy. Kulesz i Karaliok mają po 25 lat i już duże doświadczenie z mistrzowskich imprez – to ich szósty turniej (czwarty start w mistrzostwach Europy, w trzech poprzednich Białorusini zawsze zajmowali 10. miejsce, do tego dwa udziały w mistrzostwach świata), prawoskrzydłowy Wajlupow ma 26 lat, a o jego umiejętnościach świadczy fakt, że od kolejnego sezonu będzie grał w czołowej europejskiej drużynie, węgierskim Telekomie Veszprem. Szewcow odmładza i tak dość młody zespół, przed węgiersko-słowackim Euro zrezygnował między innymi z bardzo doświadczonego rozgrywającego, Borysa Puchowskiego.

Z niedzielnym rywalem mamy trochę porachunków. Za czasów trenerów Bogdana Wenty i Michaela Bieglera, naszych wschodnich sąsiadów na imprezach mistrzowskich i kwalifikacjach do nich wcale nie ogrywaliśmy „jedną ręką” (jednym, dwoma i – podczas mistrzostw Europy w Krakowie w 2016 – pięcioma golami), a po rozpoczęciu przebudowy naszej kadry było jeszcze trudniej. W play off kwalifikacji mistrzostw Europy 2018 Białorusini wygrali z Polską u siebie 32:23, a w rewanżu w Płocku padł remis 27:27, co pozbawiło nas gry w finałach Euro i doprowadziło do zwolnienia ówczesnego selekcjonera kadry, Talanta Dujszebajewa.

TERMINARZ MECZÓW
Niedziela, 16 stycznia

  • Godz. 18. Grupa B. Islandia - Holandia
  • Godz. 18. Grupa D. Niemcy – Austria (od 18.15 Eurosport 1)
  • Godz. 20.30. Grupa B. Portugalia – Węgry
  • Godz. 20.30. Grupa D. Białoruś – POLSKA (Eurosport 1, Metro TV)

TABELA GRUPY D

1. POLSKA1236-31
2. Niemcy1232-29
3. Białoruś1029-32
4. Austria1031-36

1.-2. miejsce - awans do rundy zasadniczej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski