Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzowska operacja chirurgów uratowała życie dziecku

Danuta Pawlicka
Izabela, Mariusz Puszczyńscy, córka Zuza, dr hab. med. Przemysław Mańkowski
Izabela, Mariusz Puszczyńscy, córka Zuza, dr hab. med. Przemysław Mańkowski Grzegorz Dembiński
Cud czy niezwykłe umiejętności poznańskich lekarzy połączone z błyskawiczną akcją ratowniczą uratowały życie 11-letniej Zuzy? Dzisiaj, po pięciu miesiącach od dramatycznych wydarzeń, gdy dziewczynka wraca do zdrowia, można spokojnie zastanawiać się nad odpowiedzią na to pytanie.

Jedno jest jednak pewne - dziewczynka ciężko ranna w wypadku nie przeżyłaby, gdyby nie znakomite umiejętności ratowników i chirurgów.

CZYTAJ TEŻ:
Niezwykły zabieg na dziecięcym sercu
Pionierska operacja okulistyczna
Rodzice Tomka mają 80 tys. na operację chorego serca

8 czerwca tego roku na szosie w Rozalinie pod Słupcą zderzyły się dwa samochody osobowe. Toyotą jechała 11-letnia Zuzia ze swym ojcem. Oboje zostali ranni. Jednak ratownicy, którzy szybko przybyli na miejsce wypadku, zorientowali się, że stan dziewczynki jest bardzo ciężki.

Wiadomo było, że musiała odnieść bardzo poważne obrażenia wewnętrzne. Wezwano z Poznania śmigłowiec, który natychmiast przetransportował dziecko do poznańskiego Szpitala Klinicznego im. K. Jonschera.

- Sprawna akcja i decyzja o przywiezieniu dziecka prosto do nas była kluczowa, bo w krótkim czasie od wypadku mogliśmy rozpocząć operację - ocenia dzisiaj dr hab. Przemysław Mań-kowski z Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej UM, główny chirurg, który alarmującym telefonem został wyrwany z domu. Jadąc do szpitala już wiedział, czego się może spodziewać. W tym czasie na lotnisku Ławica czekała karetka, aby przewieźć dziewczynkę do lecznicy.

- To był przypadek na granicy życia i śmierci; dziecko było w stanie bardzo ciężkim, z niewydolnością oddechową, z olbrzymimi uszkodzeniami wątroby i z krwawieniem do jamy brzusznej, miało zmiażdżony obojczyk oraz złamania... - wylicza dr Mańkowski.

Największym problemem dla chirurga były w fatalnym stanie, poszarpane żyły wątrobowe, które w większości takich przypadków przesądzały o śmiertelnym rokowaniu. Od pierwszego cięcia wykonanego o godz. 21 do ostatniego po godzinie 4 na ranem nie było pewności, czy operacja ocaliła życie dziecka.

Izabela Puszczyńska, mama Zuzy przez całą noc czekała na wynik. - W szpitalu w Słupcy leżał mój mąż zabrany z auta, w którym był zakleszczony, a ja przyjechałam z Konina, gdzie mieszkam, bo wiedziałam, w jakim stanie jest córka - wspomina najgorsze dni swojego życia.

Nawet sami lekarze nie byli wtedy pewni sukcesu. Tuż po prawie ośmiogodzinnej operacji mówili zrozpaczonej matce: - Proszę się modlić do Boga o wyzdrowienie córki.

Od tamtej czerwcowej nocy Zuza przeszła cztery poważne operacje. Z nią i jej rodzicami spotkaliśmy się w ubiegły piątek. Dziewczynka przyjechała do Poznania na zdjęcie gipsu z nogi. Pod koniec tego miesiąca będzie u dr. Mańkowskiego, który uwolni ją od stalowych drutów podtrzymujących kości obojczyka.

Po pięciu miesiącach od operacji, leczenia i rehabilitacji dziewczynka jest w znakomitej kondycji. Jej wątroba regeneruje się prawidłowo, Zuzanna nie skarży się na żaden ból, a z jej twarzy nie znika uśmiech. Kule, którymi się podpiera, niebawem odstawi. Ślady na brzuchu i klatce piersiowej po operacji też kiedyś staną się mało widoczne.

- Gdy myślę, jak bardzo było źle, łzy same napływają mi do oczu. Miała szczęście, że trafiła na takich lekarzy - mówi mama dziewczynki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski