Dla zabawy podpalili człowieka. 56-letni mężczyzna spłonął żywcem. Oni - trzech pijanych nastolatków, stali kilka metrów dalej i patrzyli, jak płonie szopka, w której mieszkał. Żaden z nich nie wezwał pomocy. Po co mieli psuć sobie zabawę?
Kiedy na pogorzelisku znaleziono zwłoki, nikt nie podejrzewał, że doszło tu do makabrycznej zbrodni. Wyszła jednak na jaw, gdyż mordercy sami się nią chwalili. Teraz szczegóły tamtej zbrodni, do której doszło pod koniec marca na ulicy Kolbego w Pile, ujrzą światło dzienne na sali sądowej.
Dla zabawy podpalili człowieka. Żaden nie wezwał pomocy. Po co mieli psuć sobie zabawę?
Prokuratura Rejonowa w Pile skierowała właśnie do Sądu Okręgowego akt oskarżenia przeciwko 18-letniemu Krystianowi G. i młodszemu o rok Marcinowi M., którzy mają na sumieniu śmierć 56-letniego Jerzego K. Trzeci z nastolatków, Paweł K. uniknął zarzutów. On jeden nie brał udziału w podpalaniu i jako jedyny chciał gasić pożar. Do końca pozostał jednak tylko biernym obserwatorem.
Z dwójki, która została oskarżona, to 17-letni Mariusz jest bardziej zdemoralizowany. Na tyle, że prokuratura zastanawia się, czy nie będzie wnosić w jego przypadku o orzeczenie kary dożywotniego więzienia, choć sądy niezwykle rzadko orzekają taką karę wobec nieletnich. Rzadko jednak sądzą kogoś, kto podpala człowieka dla zabawy.
Tamten wtorek, 27 marca, trójka nastolatków spędziła na wyszukiwaniu "wystawek" i odnoszeniu niepotrzebnych już sprzętów na skup złomu. Zarobili 50 złotych, które zamienili na 15 piw - po pięć dla każdego. Wałęsając się po okolicy, znaleźli się w pobliżu murowanej szopki, w której mieszkał Jerzy K. Wszyscy na dzielnicy wiedzieli, że pije za pieniądze zarobione na złomie. I tego właśnie u niego szukali.
Poza puszką ze znaczkami i samym Jerzym K., który spał pijany na kanapie, niczego jednak nie znaleźli. Znaczkami zajął się Paweł K., a jego koledzy śpiącym mężczyzną. Z obu stron podpalili kołdrę, którą był przykryty. Szybko zajęła się ogniem, który zbudził Jerzego K. Zdążył wstać i powiedzieć "Pomocy! Kto to, kto to?" zanim Mariusz M. uciszył go kopniakiem w głowę. Upadł prosto na palącą się kołdrę. Tak go zostawili i wyszli.Stanęli kilka metrów dalej i patrzyli, jak płonie szopka z Jerzym K. w środku. Kiedy Paweł K. zaproponował, żeby ugasić pożar, pozostali stwierdzili, że nie warto, bo ogień jest zbyt duży.
I może udałoby się im uniknąć kary, gdyż początkowo wszyscy podejrzewali, że Jerzy K. sam po pijanemu zaprószył ogień. Tym bardziej że miał we krwi 3,6 promila alkoholu. Tyle że Mariusz M. nie wytrzymał i wygadał komuś, co naprawdę zdarzyło się tamtej nocy. To spowodowało, że śledztwo potoczyło się zupełnie innymi torami. Pod koniec maja Krystian G. trafił do aresztu, a Mariusz M. do schroniska dla nieletnich. Obaj z zarzutami spowodowania śmierci 56-latka. Przyznali się do winy, ale skruchy w nich nie było widać.
- Jerzy K. nic im nie zrobił. Przeszukali mu szopkę i wiedzieli, że nie ma w niej niczego wartościowego. Nie działali więc z motywem rabunkowym. Nie działali z żadnym motywem. Potraktowali go jak rzecz - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile. - Dlatego będziemy żądać dla nich jak najwyższych kar.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?