Mam jednak wątpliwości, czy ograniczenia i zakazy przyniosą spodziewany efekt. Pamiętam słynną godzinę 13 w PRL-u, o której rozpoczynała się sprzedaż alkoholu i pijanych od rana przechodniów. Zmian nawyków picia upatruję w edukacji i warunkach spożywania alkoholu. Tymczasem Stary Rynek i okolice przypominają zapuszczoną melinę.
Miasto powinno zlecić codzienne szorowanie chodników i uliczek. Może w końcu, poza likwidacją unoszącego się fetoru ekstrementów, przyniesie to efekt wychowawczy – przekonanie, że „na salonach” nie wypada pić, jak w zwykłej tancbudzie.
Czytaj komentowany tekst: Mniej alkoholu, ale bez prohibicji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?