Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mobbing w fabryce Bridgestone Poznań?

Mateusz Pilarczyk
W styczniu ubiegłego roku pracownicy fabryki protestowali w sprawie braku dialogu i podwyżek
W styczniu ubiegłego roku pracownicy fabryki protestowali w sprawie braku dialogu i podwyżek Paweł Miecznik
"Synek nie pyskuj, bo ci za bramą mogę tak wyj... gonga, że się skończy" - między innymi w taki sposób miał się zwrócić jeden z tzw. mistrzów obszaru produkcji w fabryce Bridgestone Poznań do swojego podwładnego. Według Solidarności, to nie pierwszy taki przypadek, gdzie ten sam mistrz w wulgarny i lekceważący sposób odnosi się do swoich podwładnych.

- Jak wynika z zeznań poszkodowanego, które złożył na ręce zespołu antymobbingowego, mistrz ten nie miał żadnych powodów do takiego zachowania. W naszej ocenie było ono spowodowane brakiem możliwości tzw. złamania pracownika, który nie zgadzał się na sposób, w jaki przełożony zarządzał podległym mu zespołem - mówi Marcin Steinke, przewodniczący zakładowej Solidarności w firmie Bridgestone.

Czytaj także:

Spór w Bridgestone o wysokość podwyżki

Pracownik, który chce na razie pozostać anonimowy, opowiada, że zdarzenie miało miejsce 25 kwietnia. W obawie przed atakami ze strony przełożonego używał on w pracy telefonicznego dyktafonu - nagrał na nim zdarzenie. Poinformował o nim również dyrekcję fabryki, która ukarała mistrza naganą.

- W naszej ocenie mistrz naruszył podstawowe obowiązki pracownicze. Według regulaminu firmy grozi za to zwolnienie bez wypowiedzenia - wyjaśnia reakcję zakładowej Solidarności Marcin Steinke. I dodaje, że kuriozalne jest, że to ofiarę zdarzenia, która jest na zwolnieniu lekarskim, chce się przenieść na inne stanowisko.

W ocenie związku firma karząc mistrza tylko naganą dała przyzwolenie innym przełożonym na takie traktowanie podwładnych. "S" zarzuca również niekompetencję osobom odpowiedzialnym w firmie za relacje pracownicze, ponieważ kilka tygodni wcześniej informowała o wulgarnym zachowaniu mistrza. Związek ma już przygotowane pismo, które po przetłumaczeniu chce wysłać do europejskiej centrali Bridgestone w Belgii. Po konsultacji z prawnikami Solidarności sprawa ma również znaleźć swoje zakończenie przed sądem oraz zostać skierowana do Państwowej Inspekcji Pracy.

- Stoimy na stanowisku, że istniejące różnice w ocenie wydarzeń i nałożonej kary - jeśli nie uda się ich rozstrzygnąć w toku dialogu - powinny być przedmiotem oceny przez niezależne, zewnętrzne instytucje do tego powołane - informuje Piotr Kozłowski, dyrektor poznańskiej fabryki Bridgestone. Jest on przekonany, że działania firmy były adekwatne i ocena PIP lub sądu to potwierdzi.

Dyrektorowi Kozłowskiemu "S" przekazała pismo z szeregiem personalnych zarzutów dotyczących spraw pracowniczych. Według Bridgestone nie należy się do nich ustosunkowywać publicznie. Jednocześnie firma podkreśla, że na terenie zakładu nigdy nie było i nie będzie tolerancji dla negatywnych zachowań pracowników, niezależnie od zajmowanego stanowiska.


GŁOS WIELKOPOLSKI POLECA:


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski