Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Mój rower" [RECENZJA]

Jacek Sobczyński
Jacek Sobczyński
Bohaterowie "Mojego roweru" są jak z piosenki "Soplicowo" - kłócą się i kochają
Bohaterowie "Mojego roweru" są jak z piosenki "Soplicowo" - kłócą się i kochają MONOLITH
Ledwie otwarłem skrzynkę mailową a już zaatakowała mnie informacja od dystrybutora, który chwali się świetną frekwencją na obecnym w kinach od piątku "Moim rowerze" Piotra Trzaskalskiego. Nowy obraz twórcy "Ediego" tylko w pierwszy weekend wyświetlania zebrał ok. 53 tysiące widzów, bijąc tym samym "Pokłosie", najgoręcej komentowaną produkcję ostatnich miesięcy oraz szczycącą się świetnymi recenzjami wojenną "Obławę" z Marcinem Dorocińskim.

Dlaczego prezentujący się przy nich jak mikrus "Mój rower" zebrał koniec końców większą widownię? Ano dlatego, że to film, będący dokładną antytezą wyżej wymienionych. Ciepło kontra strach, pogodna opowieść w zestawieniu z przypominaniem niewygodnych faktów. Jeśli "Pokłosie" i "Obława" to nieprzyjemnie uwierające kamyki w bucie, "Mój rower" jest niczym balsam na obolałą stopę.

Dziadek, ojciec, syn. Od tego pierwszego odeszła żona, więc po chwilowym szoku pourazowym Włodek leczy smutki w alkoholu, w przerwach dyskutując z swoim psem o imieniu Kumpel. Jego syn, pianista Paweł przyjechał do ojca zza zachodniej granicy. I wreszcie wnuczek Maciek, archetyp bananowego dziecka z dobrej szkoły w Londynie. Panowie wyruszają w wspólną podróż tropem babci a po drodze ich postawy skonfrontują się z sobą.

Pozorna prostota narracji "Mojego roweru" dobrze skrywa jego wielowarstwowość. Bo faktycznie, na pierwszym planie mamy ocierającą się momentami o banał lekką historyjkę, w sam raz do opowiadania przy dziadziusiowym kominku. Ale gdyby zajrzeć głębiej, "Mój rower" jawi się wielopokoleniowym dramatem rodzinnym, uwypuklającym odwieczną niemożność porozumienia się z sobą pokoleń. Z drugiej strony obok kłótni bohaterów scala niewidzialna więź, dzięki czemu nazwanie filmu Trzaskalskiego apologią przyjaźni. Takiej męskiej, szorstkiej, scalanej wspólnymi opowieściami przy ognisku.

Co prawda Trzaskalski trochę nie może uwolnić się od tanich chwytów rodem z podrzędnej literatury. Rower jako przekazywana z pokolenia na pokolenie relikwia czy kipiące patosem, nieprzystające do całości zakończenie kładą się kiczowatym cieniem na tej całkiem zgrabnej opowieści o trójce panów w różnym wieku. Ale "Mój rower" jest właśnie trochę jak cukier - z jednej strony za słodki, z drugiej bardzo krzepiący. Brak mu ambicji na zmienianie świata i w tym chyba tkwi jego największa siła.

Mój rower
Polska, 2012
Reż. Piotr Trzaskalski
Wyst. Michał Urbaniak, Artur Żmijewski
Premiera: 16 listopada

W piątkowym magazynie Głosu Wielkopolskiego rozmowa z Arturem Żmijewskim, nie tylko o "Moim rowerze".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski