Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Michalik z gratulacjami i myślami o kolejnych igrzyskach

Radosław Patroniak
Monika Michalik podczas piątkowego spotkania z działaczami i trenerami poznańskiego Grunwaldu
Monika Michalik podczas piątkowego spotkania z działaczami i trenerami poznańskiego Grunwaldu Fot. Grzegorz Dembiński
Brązowa medalistka igrzysk, Monika Michalik, otrzymała w piątek tort i gratulacje od działaczy Grunwaldu za niedawno zdobyte złoto na zapaśniczych ME.

W siedzibie poznańskiego klubu była też okazja do rozmowy z 37-letnią zawodniczką, która nie mówi tego jeszcze otwarcie, ale powoli szykuje się już do startu w kolejnych igrzyskach, w Tokio w 2020 r.

– Nie wiem czy wystartuję w sierpniowych MŚ w Paryżu, bo ten rok to jedyna okazja, by trochę bardziej odpocząć, a z drugiej strony jestem w formie i na pewno miałabym szansę na kolejny medal na dużej imprezie. Decyzję podejmę razem z trenerem za tydzień po MP w Białogardzie – mówiła Michalik.

– Co do igrzysk w Tokio, to nie złożę dzisiaj żadnej deklaracji, tylko mogę powiedzieć, że jak się jest w rytmie treningowym i chce wciąż walczyć na wysokim poziomie, to nie można mówić, że to odległa perspektywa. Za dwa lata ruszą już przecież pełną parą eliminacje olimpijskie –dodała zapaśniczka Grunwaldu.

Od niedawna ma ona swojego nowego menadżera, Michała Pernacha, który dba też o interesy Damiana Janikowskiego. – Mam nadzieję, że coś się bardziej ruszy z promocją mojej osoby. Wiem, że nie jest łatwo wejść w marketing sportowy, nawet z medalem olimpijskim, ale z drugiej strony trzeba próbować, żeby potem nie mówić, że przespałam swój czas – przekonywała zawodniczka, którą najczęściej w Poznaniu można spotkać w hali przy ul. Bukowskiej i na siłowni Fitness Point w Galerii MM.
Wyjazd na ME do Nowego Sadu był dla niej bardzo udany, w przeciwieństwie do innych zawodniczek, które nie stanęły nawet na podium.

– To, że nie mam następczyń to wina systemu szkolenia. Poza tym moje przygotowania i start oparty był na konsultacjach z trenerem klubowym, Mateuszem Gucmanem. Czy inne kadrowiczki też powinny iść taką indywidualną drogą? Być może tak, ale one nie mają takich możliwości – zakończyła Michalik.

Klubowy opiekun najbardziej utytułowanej polskiej zapaśniczki dodał jednak, że to nie chodzi tylko o aspekt finansowy. – Inne zawodniczki nie mają po prostu takiej pozycji w kadrze jak Monika – stwierdził Mateusz Gucman.

Były zapaśnik wojskowego klubu wyjaśnił nam na czym polega fenomen jego podopiecznej. – Po pierwsze jej nie trzeba do pracy mobilizować, tylko raczej demobilizować, bo ona jest już na takim etapie kariery, że musi rozsądnie szafować siłami. Trening Moniki musi być mądrze zaplanowany, a niekoniecznie intensywny. Po drugie ona świetnie sobie radzi z dużym obciążeniem psychicznym. Stres ma każdy zawodnik, ale mało który potrafi tak nad nim zapanować jak ona – podkreślił specjalista od sportów walki.

Uważa on, że promocja zapasów i sukcesów Moniki leży odłogiem. – Po zdobyciu złota na ME ludzie ze związku powinni przez miesiąc wozić ją po spotkaniach z dziennikarzami i decydentami. Tymczasem nic takiego się nie dzieje. Dobrze chociaż, że wystartowała Krajowa Liga Zapaśnicza, która w przyszłości ma szansę stać się takim małym KSW – dodał Gucman.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski