Ostatnie pożegnanie Sławomira Olgierda Kramma
Osoby, które na naszych łamach wspominały śp. Sławomira Olgierda Kramma podkreślały jego dobroć, życzliwość i poczucie humoru. Nie tylko w ich oczach był wyjątkowym człowiekiem. Wyjątkowa była również uroczystość pogrzebowa zmarłego artysty. Podczas mszy świętej w kościele pw. bł. Michała Kozala na śremskich Helenkach, można było usłyszeć muzyków, którzy wspólnie koncertowali ze śremskim śpiewakiem. Liturgii przewodniczył wikariusz tej parafii ks. Filip Byczyński. Jak podkreślił na samym początku, Sławomir Olgierd Kramm był artystą i dzielił się tym artyzmem z innymi ludźmi.
Podczas homilii ks. Jacek Leśniewski, który wraz ze śp. Sławomirem Krammem zdawał przed wielu laty maturę, wspominał, że muzyka była jego wielką pasją.
W szkole jak były imprezy czy akademie to zawsze był Sławek, który miał pseudonim Bonzo. Uwielbiał twórczość Presleya, a jego drugi pseudonim to Elvis
- wspominał duchowny.
Wzruszające słowa żony zmarłego artysty: Ujęła mnie jego dobroć
Dalsza część uroczystości odbyła się na śremskim Cmentarzu Komunalnym. W ostatniej drodze śremskiego artysty towarzyszyły mu prawdziwe tłumy. We wzruszających słowach pożegnała go jego żona, Grażyna.
Spędziliśmy ze Sławkiem ponad trzydzieści lat. Jako małżeństwo dwadzieścia cztery lata. Ujęła mnie jego dobroć, łagodność, uśmiech, komunikatywność, poczucie humoru. Był wyjątkowym człowiekiem niespotykanej kultury osobistej. Kochał i rozumiał ludzi i zwierzęta. Jego największą pasją była muzyka i śpiew. Scena i występy to był jego żywioł
- powiedziała podczas uroczystości małżonka zmarłego. Jak dodała, z pasją i anielską cierpliwością przekazywał wiedzę swoim uczniom. Często powtarzał, że najbardziej w życiu jest dumny z naszych synów.
Nagle przyszła choroba i ciężkie dziewięć miesięcy naznaczonych strachem, łzami, ale też nadzieją. Towarzyszyłam mężowi w tej walce o zdrowie do samego końca, do ostatniego oddechu. Odszedł w naszym domu. Długo wierzył, że jest w stanie zatrzymać chorobę
- dodała Grażyna Kramm.
Ostatni koncert i ostatnie słowa do publiczności: Obyśmy się kiedyś spotkali na schodach do nieba
Zmarły Sławomir Olgierd Kramm poprosił najbliższych, by pochowano go w jego ulubionym, koncertowym ubraniu. Charakterystycznej czerwonej marynarce. Artysta często na scenie wykonywał utwór z repertuaru Franka Sinatry pt. „My way”. Tak było również podczas jego ostatniego koncertu w grudniu 2023 roku. To właśnie ten utwór w jego wykonaniu rozbrzmiał podczas pochówku na cmentarzu. Towarzyszyły temu łzy wzruszenia, a po jego zakończeniu gromkie brawa. Prorocze okazały się również słowa, które wypowiedział wówczas po wykonaniu tego utworu.
To jest moja droga, nasza droga. Żyjmy tak, byśmy niczego w naszym życiu nie żałowali. I obyśmy się kiedyś spotkali na schodach do nieba. Oby to było jak najpóźniej. Pięknie państwu dziękuje, Sławomir Olgierd Kramm, kłaniam się nisko
- usłyszeliśmy w jego ostatnich słowach.
Zobacz również na srem.naszemiasto.pl
Stan klęski żywiołowej zostanie wprowadzony
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?