Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motorowodniacy będą się ścigać w Chodzieży. Czy po raz ostatni?

Radosław Patroniak
Zawody w Chodzieży to już jedyny motorowodny przystanek w Wielkopolsce
Zawody w Chodzieży to już jedyny motorowodny przystanek w Wielkopolsce Fot. Wiktor Synoracki
W weekend ślizgacze opanują Jezioro Miejskie w Chodzieży, najlepszy akwen do tego typu imprez. Z mapy Wielkopolski znikają zawody motorowodne, a działacze nie bardzo wiedzą jak zażegnać kryzys.

W sobotę i niedzielę na Jeziorze Miejskim w Chodzieży odbędą się motorowodne ME w w klasie O-175. Historyczne, bo ostatnie w tej klasie i być może ostatnie w mieście porcelany. Poza tym jedyne w tym roku w naszym regionie, bo Wielkopolska przestała w ostatnich latach lubić zawody motorowodne. Ślizgaczy w ogóle w Polsce ubywa i każdy inaczej widzi przyczyny regresu.

Kibice w Chodzieży zobaczą w akcji najbardziej utytułowanego polskiego motorowodniaka, Henryka Synorackiego (PKM LOK Poznań), który będzie bronił tytułu w klasie O-175, wywalczonego w poprzednim roku w Myśliborzu. Pod warunkiem jednak, że dojadą wszyscy rywale, bo na liście zgłoszeniowej jest tylko pięciu zawodników, w tym Włoch Massimo Rossi.
Dodatkowe emocje w weekend zagwarantują zawodnicy startujący w mistrzostwach Polski (GT-30, GT-15, OSY400, F4). Gościnnie zobaczymy też łodzie w klasie R-1000. Najważniejsze wyścigi, czyli o medale ME w klasie O-175 rozpoczną się w sobotę o godz. 15.20 i w niedzielę o godz. 11.

Skutery czy łodzie wyścigowe?
Honoru Wielkopolski w świecie sportu motorowodnego broni już tylko Chodzież, choć jeszcze kilka lat temu ślizgacze gościły na akwenach w Śremie, Zbąszyniu, Skulsku, Ślesinie, Poznaniu, a do ich przyjęcia szykował się też Wągrowiec i Międzychód. Dlaczego więc działacze i władze w naszym regionie straciły entuzjazm dla motorowodniaków, skoro inni wciąż go mają (zawody motorowodne organizowano ostatnio w Chełmży, Toruniu, Włocławku).

– Sport motorowodny zszedł na psy, a jednym z głównych powodów są skutery. Europa idzie w kierunku ekologii, a my idziemy w kierunku skuterów. W weekend będziemy mieli na zawodach co najwyżej 35 zawodników, a przed rokiem skuterów mieliśmy prawie 50. One są bardziej widowiskowe i efektowne. Dlatego UIM (Międzynarodowa Federacja Motorowodna) dyskretnie wycofuje mniej popularne klasy i silniki dwusuwowe. Problem polega też na tym, że przy mniejszej liczbie zgłoszeń nie minimalizujemy kosztów. Bez względu na to, czy przyjedzie 30 czy 130 zabezpieczenie imprezy musi być takie samo – tłumaczył Remigiusz Nowak, komandor chodzieskich zawodów.

Nie do końca z jego opinią zgodził się nestor polskich motorowodniaków. –Rywalizacji skuterów nie ma sensu porównywać z naszymi zmaganiami. Ich popularność wiążę się nie z tym, że są bardziej widowiskowe w użyciu, tylko z tym, że są do kupienia w salonie. Przy nich nie trzeba „chodzić”. Poza tym wyścigi skuterów nie są wcale takie widowiskowe. Po kilku kółkach nikt nie wie, kto jest pierwszy, a kto jest ostatni. Gdyby na żużlu jeździli slalomem, a nie po „jaju”, to nikt nie poszedłby na zawody. Dla mnie skutery są mało czytelne – przyznał Synoracki.

68-letni motorowodniak nie uważa też, że silniki dwusuwowe są w odwrocie. – Nie popadły one w niełaskę, o czym najlepiej świadczy rozwój gokartów. Czterosuwy są ciężkie, nieporęczne i droższe, ale to fabryki i producenci dyktują rozwój silników, a nie zawodnicy czy działacze. A co do kosztów, to nie możemy myśleć takimi kategoriami, że jak ubywa zawodników, to wydatki muszą maleć. W boksie zawodowym gale organizuje się dla dwóch zawodników i nikt nie robi problemu z tego, że musi być duża hala i mnóstwo ochroniarzy, sędziów i lekarzy – przekonywał Synoracki.

Związek bezradny wobec światowej tendencji
Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego zgadza się z opinią, że sport motorowodny przeżywa kryzys, ale nie bardzo wie jak go zażegnać, choć też próbuje rozpowszechnić klasy młodzieżowe i realizuje od pewnego czasu program dla 8-latków „Formuła Przyszłości”.

– Klasyczny sport motorowodny stał się elitarny, bo jest bardzo drogi. Podobnie jest z narciarstwem wodnym, czy kolejną naszą dyscypliną wakeboardem. Uprawianie tradycyjnego narciarstwa wodnego, tego za motorówką, jest nieosiągalne dla przeciętnego człowieka. Same koszty paliwa do łodzi przekraczają możliwości wielu chętnych. Nasz związek wydaje również uprawnienia dla motorowodniaków uprawiających turystykę, a nie tylko licencje. Mówiąc jaśniej patenty to takie prawo jazdy na wodę, umożliwiające prowadzenie łodzi motorowej. Proporcje się bardzo odwróciły w ostatnich 20 latach. Licencji sportowych mamy mniej, ale uprawnienia związane z turystyką i rekreacją to tysiące ludzi rocznie. Zawodników w sporcie motorowodnym jest mniej. Tak się dzieje nie tylko u nas. To tendencja światowa – podkreślił Tomasz Wencel, prezes PZMiNW.

Martyrologia narodowa na wodzie i w mediach
Jedna kwestia jest bezsporna, a mianowicie w naszym kraju systematycznie ubywa motorowodniaków. – Kiedyś PZMiNW wydawał rocznie 200 licencji, teraz wydaje ich dziesięć razy mniej. Poza tym najlepsze imprezy motorowodne zabierają nam Włosi i inne nacje – zauważył szef WOPR w Chodzieży.

Według Synorackiego brak świeżej krwi w sporcie motorowodnym związany jest przede wszystkim z przeszłością. – Musielibyśmy skończyć z martyrologią narodową i z takim przekazem, że to niesłychanie niebezpieczny sport. Wszystko zaczęło się jeszcze w czasach Waldemara Marszałka, kiedy niemal każdy dziennikarz jednym tchem wymieniał jego medale i wypadki. Wizerunek karkołomnego sportu utrwalił się w świadomości ludzi. Szkoda, że w należyty sposób nie są eksponowane wspaniałe osiągnięcia Marszałka, które dla wielu osób mogłyby być zachętą do podjęcia motorowodnego wyzwania – podkreślił motorowodniak z Buku.

Z tą polską specyfiką jest coś na rzeczy, bo dwa lata temu podczas zawodów w Chodzieży zginął zawodnik z Estonii, a mimo to sport motorowodny rozwija się tam pełną parą. – Tamtejszy związek działa dużo lepiej niż nas – dodał Nowak.

Chodzież nie złoży broni
Brakuje zawodników, ale to nie znaczy, że nie możemy być organizatorami ważnych imprez motorowodnych. UIM ostatnio jednak nas nie rozpieszcza, a może być jeszcze gorzej, jeśli w Chodzieży zapowiadają pożegnalną imprezę.

– Myślę, że Remigiusz Nowak i spółka zorganizują jeszcze niejedną piękną imprezę. Straszą złożeniem broni, bo przed zawodami zawsze robi się nerwowo i to bardziej przy kalkulatorach niż w parku maszyn. Chodzież organizuje najlepsze zawody i to nie tylko dlatego, że ma jezioro w niecce, odporne na zmienność pogody, wierną publikę i świetnych działaczy. Po prostu w małych miejscowościach wszyscy angażują się w organizację i nie przeszkadzają w pracy organicznej. W Poznaniu i innych dużych miastach to byłaby tylko jedna z wielu imprez i to niekoniecznie ta najważniejsza – dodał Synoracki.

UIM nas nie rozpieszcza, bo nie ma powodów
Jego zdaniem ośrodków motorowodnych mogłoby być więcej, gdyby zawody odbywały się co 2-3 lata i miały jeden ośrodek decyzyjny. – U nas czasami za dużo jest w komitetach organizacyjnych osób, polityki i sprzecznych interesów. Poza tym nie można zabierać się za organizację imprezy miesiąc przed jej rozpoczęciem, tylko trzeba to robić dzień po zakończeniu poprzedniej – wyjaśnił najbardziej utytułowany polski motorowodniak.

Uważa on, że słabnąca pozycja Wielkopolski na mapie imprez motorowodnych nie jest zmartwieniem dla władz rodzimego związku, a tym bardziej dla UIM. – PZMiNW znalazł sobie teraz przystań nad Wisłą i nie tęskni pewnie za naszymi jeziorami. A UIM z kolei nie daje Polsce atrakcyjnych imprez i nas nie rozpieszcza, bo to taka organizacja jak każda inna. Jak ktoś chce się w niej liczyć, to musi wszystko sobie załatwić i „wychodzić” –zakończył Synoracki.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Motorowodniacy będą się ścigać w Chodzieży. Czy po raz ostatni? - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski