Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mówił młodzieży, że potrafi być lepsza

Maria Nowak
fot. waldemar wylegalski
Z ks. Robertem Korbikiem, o tym jak wierzy młodzież, rozmawia Maria Nowak

Hasłem tegorocznego Dnia Papieskiego jest: Jan Paweł II wychowawcą młodzieży. Był czy jest?
Jest, jest. I będzie. Młodzież przygotowała na niedzielę, z okazji rocznicy pontyfikatu, taką prezentację multimedialną. Było tam jego wystąpienie - to z pamiętnymi słowami: musicie sami od siebie wymagać, nawet jeśli inni od was nie wymagają - a potem inne cytaty z jego wypowiedzi. Wszyscy zamarli. W kościele panowała zupełna cisza. Wszyscy słuchali w niesamowitym skupieniu. Są to ciągle słowa żywe. Oczywiście, nie będę mówił naiwnie, że natychmiast wszyscy zmienili się na lepsze, ale też naszą rolą jest po prostu ciągłe przypominanie tych nauk i po to także jest Dzień Papieski.

Jakoś młodzieży w tym Dniu nie widać.
Dzień Papieski nie powstał z inicjatywy młodych. Młodzież to młodzież. Przemawia do nich to, co jest akcją, żywioł i emocje. Dlatego widać ich przy rocznicach śmierci Jana Pawła II, na Dniach Młodzieży. Nie widać też na co dzień grup formacyjnych i wolontariuszy w parafiach, a przecież jest ich mnóstwo.

Zastanawiałam się, czym Jan Paweł II ujął młodzież - stawianiem wymagań i szacunkiem dla młodzieńczej miłości?
Tak, dzisiejszy świat nie stawia wymagań młodzieży, raczej uczy, aby wszystko, co przeszkadza, usuwać. My, dorośli także nie stawiamy im wymagań. Jeszcze jest za młody - mówimy. Tymczasem Jan Paweł II od początku traktował młodzież serio i uczynił ją ważnym elementem Kościoła - przecież przed nim tak nie było. On także był pierwszym papieżem, który tak długo i tak blisko pracował z młodymi ludźmi, jeszcze w Kościele krakowskim. To doświadczenie przemawiało przez niego, nie teoria. Co jeszcze jest ważne - on mówił: trzeba do tego dążyć, potrafisz być lepszy, a nie mówił: jak tego nie będziesz przestrzegał, to cię odrzucę, to uznam cię za złego.
Miłość młodych ludzi, zanim się nie zdecydują na małżeństwo, także jesteśmy skłonni lekko traktować - to niezobowiązujące, przelotne...
Tak, a Jan Paweł II nauczał, że miłość nie jest przygodą i że jest w niej druga osoba, drugi człowiek. Nie można się bawić drugim człowiekiem.

Mówi się ostatnio sporo o tym, że młodzi ludzie odchodzą od Kościoła: nie chcą chodzić na lekcje religii, jest mniej powołań, nie chodzą na Mszę niedzielną.
Ten pewien odpływ od Kościoła dokonuje się od kilku lat. Może nawet nie jest on tak duży, ale przecież żal każdego człowieka. Przyczyn jest zapewne wiele. Widzę jedną z nich, może często nie dostrzeganą przez rodziców: to oni przekazują dziecku, że Kościół to obowiązek, nakazy i zakazy, a oczywiście przeciw temu zawsze młodzież się buntuje. Spotykam się z tym często, gdy przygotowuję do bierzmowania młodych dorosłych, którzy na przykład chcą wziąć ślub kościelny. Oni są zdziwieni, że Kościół może być "taki" - taki ciekawy, taki inny, niż znają z dzieciństwa.

Ksiądz jest duszpasterzem młodzieży, katechetą od wielu lat. Jak ksiądz opisałby postawy współczesnej młodzieży wobec Boga?
Są tacy, którzy całkiem odrzucają Boga. Wśród nich mało jest tych, dla których jest to decyzja jakoś przemyślana i uzasadniona. Ot, tak po prostu pozbywają się wszelkiego wysiłku duchowego czy umysłowego. Druga grupa to ci, którzy są wierzący, ale nie praktykujący.

To ci, którzy uważają, że najbliżej Boga są w lesie lub nad brzegiem morza?
Nie, ostatnio przyroda przestała być modna. Teraz jest mowa o tym, że się do kościoła chodzi, gdy jest pusty. Teraz mówi się nie o lesie, ale o własnej modlitwie w pustym kościele. Oczywiście, mówię im, że to brak konsekwencji i że nie można praktykować wiary "samej dla siebie". Sądzę, że jest to pewna moda, może pewien okres w życiu młodego człowieka, ale na pewno jest to droga donikąd.

A kolejne grupy?
Jest też grupa praktykujących młodych katolików, którzy spełniają wymogi Kościoła, bo tak zostali wychowani, jednak ich wiara jest jakby niedojrzała, nie samodzielnie wybrana. Taka wiara nie zawsze wytrzymuje okres próby, jakim jest na przykład podjęcie studiów. Młody człowiek wyjeżdża wtedy ze swojej wsi czy miasteczka. Nikt go już nie pilnuje, a on nie jest przygotowany do podjęcia samodzielnej decyzji: że wierzę w Boga, dlaczego wierzę, dlaczego chodzę do kościoła. To bardzo ważny moment. Dlatego teraz rozwijamy w archidiecezji duszpasterstwo akademickie w każdym kościele parafialnym, nie tylko w kilku wybranych, aby młodzi ludzie w tym momencie nie byli samotni, mogli spotkać się i działać w najbliższym kościele ze swoimi rówieśnikami.

Takim momentem kryzysowym jest też chyba przejście z gimnazjum do szkoły średniej?
Tak. To czas, kiedy przestaje się chodzić z rodzicami wspólnie do kościoła. Dotychczas gimnazjaliści najczęściej mówili rodzicom, że idą do kościoła, po czym się w nim nie zjawiali, teraz coraz częściej słyszę, że powiedzieli rodzicom: przestaję chodzić do kościoła, a rodzice to akceptują.

Czy jest inne wyjście?
Dzisiaj rodzice często boją się rozmawiać z dziećmi i wyrazić swoje opinie. Gdybyż to była decyzja przemyślana i głęboka, ale najczęściej jest to pozbycie się przez dziecko obowiązku. Dzisiejsze wychowanie polega, niestety, coraz częściej na jak największym ograniczaniu obowiązków. Czy zauważyła pani na przykład, że dzieci nie wyprowadzają rano psów? To one chcą mieć psy, ale przecież rano nie zerwą się z łóżka. A rodzice to akceptują: niech się wyśpi. W końcu, gdy przychodzi najmniejszy obowiązek, natychmiast jest uciążliwy i zostaje odrzucony. Niestety, często jest też tak, że rodzice nie chodzą do kościoła, a wysyłają tam dziecko. Jak ono może uwierzyć, że to ważne, skoro mama i tata nie mają na to czasu? U nas często jest chrzest, komunia, bierzmowanie i ślub - a między nimi nic.

Więc na zakończenie porozmawiajmy o tych młodych, z których Jan Paweł II byłby zadowolony.
Jest wielu takich. Jestem katechetą, widzę swoich uczniów od pierwszej klasy do matury. To dorośli ludzie - miałem tę radość obserwowania, jak stają się dorosłymi, myślącymi ludźmi. Myślę, że powinno to być doświadczeniem każdego księdza - katecheza z tą samą grupą aż do końca szkoły, by właśnie móc obserwować ten rozwój i odpowiednie dla każdego etapu dojrzewania potrzeby duchowe. Nie tylko tych, którzy przychodzą do kościoła, ale także tych, którzy się w nim nie pojawią. Jan Paweł II też zawsze mówił do wszystkich młodych, tych z pierwszych ławek, tych z ostatnich i tych, którzy nie przyszli wcale.

Ks. Robert Korbik pracuje w parafii pw. Opatrzności Boskiej w Poznaniu i jest duszpasterzem archidiecezji poznańskiej ds. młodzieży

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski