Do kierowcy, który nocą prowadził miejski autobus do Koziegłów podeszło dwóch pasażerów. Jeden z nich przyłożył pracownikowi MPK pistolet (lub - jak to można przeczytać w policyjnych raportach - przedmiot przypominający broń) i powiedzieli:
- Teraz zwieziesz nas tam, gdzie chcemy.
Chcieli dojechać do Kicina. Tam wysiedli i uciekli w jedną z ciemnych uliczek.
- Ataki na motorniczych lub kierowców nie należą do rzadkości - potwierdza Iwona Gajdzińska, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego.
Przed tygodniem awanturnicy pobili motorniczego tramwaju linii 6. Napastników zdenerwował fakt, że jedne z drzwi zaczęły się zacinać i prowadzący tramwaj wyszedł je sprawdzić. Bił i mężczyzna, i kobieta. Policja złapała napastników. Motorniczy początkowo twierdził, że nic mu nie jest, że dobrze się czuje. Jednak wieczorem musiał udać się do lekarza. Przebywa na zwolnieniu.
- Coraz częściej wielu pasażerów odreagowuje na nas swoje frustracje - skarży się Jarosław Garstecki, kierowca i dyspozytor ruchu. Wyjaśnia, że to na kierowcach ludzie wyładowują złość z powodu kłopotów w pracy, kłótni z żoną i wszelkie inne niepowodzenia. Wystarczy, że pojazd się spóźni o 3 minuty i już niektórzy wchodzący pasażerowie zaczynają krzyczeć.
- Jeszcze gorzej jest, gdy jeden z autobusów wypadnie z trasy - dopowiada Jarosław Garstecki. - Wszystkie gromy spadają wówczas na głowę niczemu niewinnemu kierowcy kolejnego autobusu. To jakieś irracjonalne, bo to chyba nawet dziecko wie, że nie odpowiada on za awarię pojazdu, którym nawet nie jechał - dodaje.
Sami kierowcy przyznają, że niekiedy muszą mocno trzymać nerwy na wodzy, by powstrzymać się od pyskówki z agresywnym pasażerem. Za takie zachowanie to na nich spadłaby kara dyscyplinarna. Sam wspomina, jak kiedyś dojechał do przystanku na ul. Arciszewskiego od starszej kobiety dowiedział się, że na końcu pojazdu młodzieńcy palą papierosy i piją piwo. Kazał im wyjść z autobusu. Ci zagrozili mu, że przyjadą z kolegami i go pobiją na pętli na Dębcu.
- Dojechawszy do bazy, poprosiłem o zamianę na inną linię w tym dniu - wspomina kierowca.
Obecnie w pojazdach MPK montowany jest monitoring. Dzięki systemowi kamer łatwiej zidentyfikować atakujących lub wyzywających motorniczych lub kierowców. Dodatkowo zainstalowano przyciski alarmowe, które w razie zagrożenia informują o tym dyżurnych ruchu oraz policję. Natomiast na liniach nocnych nie mogą pracować kobiety.
- Jednak najważniejsze jest wyczucie - stwierdza Jarosław Garstecki. - Zawsze powtarzam kierowcom, że najważniejsza jest rozmowa - zyskują na czasie i nie opuszczają kabiny. Jest ona rodzajem azylu i może powstrzymać napastników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?