Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MPK: Zbyt mała prowizja zniechęca właścicieli do sprzedaży

Katarzyna Fertsch, Współpraca MIKO
Sprzedaż biletów tramwajowych i autobusowych staje się dla kioskarzy coraz mniej opłacalna
Sprzedaż biletów tramwajowych i autobusowych staje się dla kioskarzy coraz mniej opłacalna Waldemar Wylegalski
Od dawna kioskarze alarmują, że sprzedaż biletów komunikacji miejskiej jest dla nich nieopłacalna. Biletów brakowało w kioskach, brakuje i będzie brakować dalej, bo sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej na początku tego roku, kiedy wzrosły stawki podatku VAT. Urzędnicy nie dają jednak wielkich nadziei na to, że będzie lepiej.

Jerzy Spychalski, handlowiec z Piątkowa, postanowił sprzedawać bilety tramwajowe i autobusowe. Klienci często o nie pytali, ponieważ na osiedlu jest mało kiosków. W hurtowni zainwestował 600 zł i kupił pewną partię biletów. Marża, którą zaproponowała mu hurtownia, to 2,8 proc., czyli jego zysk od tej kwoty wyniesie niecałe 17 zł. - Od tej drobnej sumy muszę jeszcze odliczyć 8 procent VAT i podatek dochodowy. W zasadzie też koszt benzyny, bo do Ruchu przy Kaponierze, gdzie kupiłem bilety, musiałem dojechać - opowiada pan Jerzy.

Jego zdaniem to wystarczający powód, żeby nie wprowadzać biletów do sprzedaży. - W ubiegłym roku Ruch proponował 4 proc. marży i to już było nieopłacalne, ale ta tegoroczna to po prostu kpina! - denerwuje się Jerzy Spychalski.

Stawki są niskie, ponieważ kioskarze nie mogą kupować biletów bezpośrednio w Zarządzie Transportu Miejskiego, tylko od wyznaczonej hurtowni. - Zanim taki bilet trafi do rąk sprzedawcy, przechodzi długą drogę. ZTM sprzedaje je korporacji, korporacja hurtowni, ta narzuca swoją marżę i w ostateczności kioskarz nic praktycznie z tego nie ma - oprócz obrotu wirtualnymi pieniędzmi w szufladzie swojej kasy - dodaje inny z poznańskich kioskarzy. - Przecież my też chcemy zarobić, a nie dokładać do tego interesu.

W Poznaniu ostatnie ogniwo, czyli kioskarze, zarabiają 2,8 proc. na każdym sprzedanym bilecie. W innych dużych polskich miastach - prowizja waha się od 8 do nawet 10 proc. Jeśli sytuacja się nie poprawi, pasażerowie będą mieli jeszcze większy problem z kupnem biletu. - Czasami znalezienie biletu godzinnego graniczy z cudem. Nie mówiąc już o 7-dniowych - twierdzi Joanna Dobrzykowska, pasażerka MPK. - Najłatwiej kupić najtańszy, 15-minutowy.

Zdzisława Andrzejewska, zastępca dyrektora ZTM przyznaje, że prowizja w Poznaniu jest niska. - Zastanawiamy się, co z tym zrobić - przyznaje. - Postaramy się podnieść prowizję dla kioskarzy, tak, by opłacało im się bilety sprzedawać. Jednak nie sądzę, żeby udało nam się dorównać innym polskim miastom.

Pasażerom zostaje jedno: zawsze mieć w portfelu bilet, tak na wszelki wypadek.

Biletomaty wygryzły konkurencję
W miejscach, gdzie pojawiły się automaty biletowe, handlowcy rezygnują ze sprzedaży biletów. Pasażerowie chętniej sięgają do biletomatów, w związku z czym pieniądze "wyłożone" na zakup biletów są zamrożone przez znacznie dłuższy czas. Dlatego ZTM nie przenosi automatów, nawet jeśli cieszą się mniejszą popularnością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski