Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mrozem wyleczą chore serduszka dzieci

Danuta Pawlicka
Prof. Bobkowski (z lewej) i dr med. Baszko z małym pacjentem
Prof. Bobkowski (z lewej) i dr med. Baszko z małym pacjentem A. Szozda
Poznańscy kardiolodzy wykorzystają dzisiaj syberyjski mróz -70 st. poniżej zera! - w leczeniu nieprawidłowo pracujących serc. Po raz pierwszy w kraju sięgną po tę metodę u dzieci, a umożliwi im to specjalne urządzenie wypożyczone z Berlina.

Na lecznicze zabiegi, które w asyście niemieckiego lekarza przeprowadzi Klinika Kardiologii i Nefrologii Dziecięcej UM w Poznaniu, wytypowano kilkoro dzieci. U wszystkich jest ten sam kardiologiczny defekt: napadowe częstoskurcze, groźne zaburzenia rytmu. Wywołuje je nadmierna aktywność pewnych struktur serca.

Kardiolodzy zbadali pacjentów i wiedzą już, które miejsca odpowiadają za ten stan. Dobrze też znają metodę - ablację, która pozwala zniszczyć "trefny obszar". Po takiej ingerencji serce się uspokaja.

Kardiolodzy korzystali z ablacji nie jeden raz. Podgrzewa się tkanki tak, aby spowodować martwicę. Od pewnego czasu coraz częściej stosuje się nowszą technologię, która wykorzystuje niską temperaturę. W naszym kraju wprowadziły ją nieliczne ośrodki do leczenia dorosłych.

W poznańskiej klinice krioablacja po raz pierwszy będzie lekiem dla dziecięcych serduszek. W pewnych jednak przypadkach "zimno" ma ogromną przewagę nad "ukropem". - Krioablacje pozostawiają bliznę mniej odgraniczoną od pozostałej tkanki, co zapobiega tworzeniu się w niej skrzepliny, a sam zabieg jest mniej bolesny - wylicza zalety prof. Waldemar Bobkowski, który w poznańskiej klinice od 20 lat leczy zaburzenia rytmu serca u dzieci.

Elektrody podgrzewające tkankę nie pozwalają na precyzję, jaką gwarantują elektrody doprowadzające ciekły azot.

Krio jest szczególnie rekomendowane u dzieci i młodzieży oraz w takich sytuacjach, gdy trzeba wyeliminować tkankę sąsiadującą z tętnicami wieńcowymi, co grozi krwotokiem.

Wybrane dzieci mają takie niebezpiecznie zlokalizowane obszary do zamrożenia. Lekarze marzą o takim urządzeniu, jak to, które zostało wypożyczone. - Po trzech dniach sprzęt wróci do producenta, bo na razie nie ma szans, by go kupić - mówi Bobkowski. Koszt pełnego oprzyrządowania przekracza 300 tys. zł. Gdyby klinika miała to urządzenie, w Poznaniu leczono by dzieci z całej Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski