Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muniek Staszczyk: T.Love to zakurzona kapela. Ale jeszcze nie wymiękliśmy!

Ola Szatan
Pochodzący z Częstochowy Muniek Staszczyk, od 3 dekad lider  T.Love
Pochodzący z Częstochowy Muniek Staszczyk, od 3 dekad lider T.Love Marzena Bugała
Chcemy pokazać dzieciakom, gdzie tkwią korzenie - mówi Muniek Staszczyk o najnowszej płycie T.Love. Z wokalistą, który w poniedziałek, 5 listopada, skończy 49 lat, także o przemijaniu i życiu bez pośpiechu, rozmawia Ola Szatan

Najnowszą płytę T.Love zatytułowaną "Old is gold" niektórzy tłumaczą jako starość nie radość... Tworząc go sięgnęliście po inspiracje i brzmienia, które modne były przed laty. Dlaczego nie poszliście z duchem czasu?
Zdecydowaliśmy się na krok wstecz, czyli powrót do źródeł muzyki popularnej, czy rock'n'rollowej ogólnie. Jesteśmy starą zakurzoną kapelą i chcemy pokazać dzieciakom, gdzie tkwią korzenie. Inspirując się takimi nazwiskami jak Johnny Cash, Bob Dylan, chcieliśmy przenieść starą muzę na współczesność, ale używając starych metod. Dlatego też postanowiliśmy nagrywać album na analogową taśmę w studiach rozgłośni radiowych metodą z lat 50., kiedy to zespoły rejestrowały piosenki grając w jednym pomieszczeniu, bez jakiejkolwiek separacji instrumentów. I nie chodzi tu o jakiś sentymentalizm.

To o co chodzi?
To doskonale koresponduje z naszym aktualnym "mentalem" panującym w zespole. Tym nas kręci, jaki mamy stosunek do pewnych rzeczy. To wypowiedź bardziej artystyczna facetów, którzy grają ze sobą od trzydziestu lat. Gości, którzy niejedno już przeżyli oraz widzieli. No i nie wymiękli jak to drzewo, które widnieje na okładce naszej nowej płyty.

Ale zdarzyło ci się przecież powiedzieć, że po czterdziestce facet bywa zmęczony życiem. Mówiłeś też o sobie.
Ja nie narzekam na swoje życie, bo udało mi się trochę pobalangować, a jednocześnie stworzyć i zachować udaną rodzinę. Nie chcę jednak cały czas pajacować na scenie, to mnie trochę już znużyło, zmęczyło. W moich tekstach pojawia się dużo kwestii dotyczących przemijania, straty... Śpiewam o śmierci. Z upływającym wiekiem na wiele rzeczy patrzę też z coraz większym dystansem.

I dajesz temu wyraz na "Old is gold". Muniek przechodzi metamorfozę.
Jest to świadome otwieranie drzwi do dojrzałości i zupełnie świadome żegnanie się z pewnego rodzaju chłopięcością, która i tak długo trwała. Szczególnie we mnie. Nie neguję tego, co było przed laty, ale mój obecny punkt widzenia jest taki jak na tym albumie. Dobrze, że to się zbiegło z momentem, gdy zespół kończy "trzydziestkę", a ja za moment swoją "pięćdziesiątkę".

No i zrobiło się poważnie...
Nie jestem już młodzieniaszkiem. Jestem mężczyzną, który czuje smugę cienia, która się zaczyna. To nie jest jeszcze starość, ale wiesz, mam świadomość, że pewnych rzeczy nie da się robić całe życie. Ten biologiczny rytm życia sprawia, że teraz mogę sobie pozwolić na tytuł "Old is gold", bo gdybym wydał taki album w latach 90., to byłoby śmiesznie. Chodzi o to, żeby się godnie posuwać z wiekiem (śmiech).

W swoich tekstach coraz więcej miejsca poświęcasz również na sprawy bardziej duchowe.
To jest tak, że zdecydowanie łatwiej opowiadać w country i bluesie historie, które dotyczą nie jakichś bieżących spraw politycznych, tylko tych duchowych. Różnego rodzaju borykania się ze sobą czy też odbijania od ścian. Oczywiście sprawy bieżące bardzo interesują ludzi w Polsce, to co w danym momencie ktoś komuś powiedział, zwłaszcza w sferze politycznej. Ale dla mnie ta nasza rodzima polityka stała się taka bardzo przewidywalna. Teraz wszystko kręci się głównie wokół tych samych dwóch facetów, którzy w kółko siebie nawzajem kokietują. Ja się już wystarczająco naśpiewałem o tym.
Otwarcie też przyznajesz, że nie jesteś wielkim fanem nowinek współczesnej techniki, nie boisz się, że młodzi kiedyś powiedzą coś w stylu "Muniek jest zgredem"?
Ja nie walczę ze współczesnością, w tym sensie, że nie będę walczył zarówno z internetem, jak i mp3. Nie chcę i nie będę przecież walczył z tym, czego używają również moje dzieci. Ja po prostu pewne rzeczy odrzucam, neguję, bo one nie są mi potrzebne do życia. Żyję po swojemu i konsumuję muzykę, sztukę, całą tę naszą popkulturę. Zauważam jednocześnie, że obecnie wszyscy gdzieś pędzą, za czymś lub też za kimś. Wielu nie nadąża z kupowaniem najnowszych gadżetów i cudów współczesnej techniki. A ja nie! Ja się nigdzie nie spieszę. Pierd... pośpiech! I płyta "Old is gold" jest skierowana między innymi właśnie do takich osób, które się spieszyć za bardzo nie chcą. A jeśli młodzi słuchacze również łykną to w jakiś sposób, będzie dla nas wielki komplement.

Po zainteresowaniu widać, że pewnie łykną.
Póki co widzę, że do tej płyty główne garną się ludzie powyżej 35. roku życia. Fajnie byłoby także, gdyby ludzie, którzy wcześniej nie znali tego rodzaju brzmień, stwierdzili, że jest w nich dużo więcej energii niż w pompowanej - często sztucznie nowinkami technicznymi, twórczości tych niby-zbuntowanych zespołów. Zbuntowanych zresztą jak cały współczesny świat, na zasadzie kontrolowanego szaleństwa i buntu, który jest wyliczony co jednego dolara. Mnie takie coś zupełnie nie obchodzi. Ja nie zabiegam o względy, nie kokietuję nikogo, czy to płci przeciwnej, czy kolegów na zasadzie "patrzcie, ale jestem zajebisty". To jest wyznanie faceta, który ma swoje problemy, wie, co to jest cierpienie, choć zaznaczam, nie jest to płyta depresyjna.

To, że nie masz ciśnienia, by przypodobać się publiczności wynika z tego, że już nie masz takiej potrzeby?
Chyba głupio byłoby mi teraz klatę prężyć przed innymi. Można łatwo stracić szacunek ludzi. Ja sam słucham młodych zespołów, moja córka ma 19 lat i często wymieniamy się muzyką, ona pokazuje mi swoją, ja też. Natomiast zdaję sobie sprawę, że idiotyzmem byłoby teraz na siłę wypinać się do młodych. Co nie znaczy, że trzeba ich krytykować czy pouczać. Bo jestem daleki od tego. "Wujo Munio" to nie mój klimat. Ja w buty młodych wchodzić nie będę, a jak oni wejdą trochę w moje buty, to fajnie. Bo przecież zawsze tak było, że słuchało się starszych muzyków (śmiech).

Ty słuchałeś.
Ja też jako gówniarz zacząłem słuchać Boba Dylana, który już wtedy miał swoje lata. I bardzo cieszę się, że Dylan mimo wieku wciąż nagrywa dobre płyty. Zresztą ciągle lubię słuchać starszych muzyków. Stąd też pomysł, by przy okazji nowego albumu T.Love wrócić do starego dobrego bluesa, zwłaszcza że część z tych bluesowych muzyków, których nazywam moimi czarnymi bohaterami, już nie żyje. Wielu z nich niestety nie dożyło trzydziestki... Oni mieli jednak przerąbane życie, ich muzyka była bardzo prawdziwa.

Masz ze strony publiczności duży kredyt zaufania, traktują cię jak równego gościa. Nigdy nie byłeś autorem wielkich skandali, a jeśli już przydarzyło ci się jakieś nieszczęście, na przykład w postaci nieszczęsnego koncertu w Pszowie, na którym byłeś pod wpływem alkoholu, nie spotkał cię po tym ostracyzm, tylko ludzie bardziej poklepywali cię po ramieniu mówiąc: "trudno, zdarza się".
Ja naprawdę kocham ludzi, choć naturalnie nie z każdym będę kumplem czy kolegą, ale rzeczywiście przez te wszystkie lata ludzie zawsze mnie wspierali i inspirowali zarazem. W naszych tekstach jest bardzo dużo prawdziwych portretów kobiet, mężczyzn.
Z normalnego życia wziętych
Właśnie tak. Zaczerpnięte m.in. z rozmów zasłyszanych w barze, knajpie, autobusie. Ludzie zawsze byli dla mnie "pożywką", nigdy się od nich nie izolowałem. No i dostałem z powrotem od nich to, co teraz nazywasz takim swoistym kredytem zaufania. Całe szczęście, że nie jestem traktowany jak celebryta. Bo kto to jest celebryta?! Moim zdaniem to próżniak, który musi pojawiać się w telewizjach. Ja w tych mediach pojawiam się wtedy, kiedy promuję swoją płytę. Zresztą nie musiałem się nigdy naginać, bo sam pochodzę z zupełnie normalnego robotniczego osiedla, gdzie nie było żadnych podziałów. Wiesz... ktoś dostał w mordę, ktoś kogoś przeprosił. Całkiem normalna sytuacja. Zauważam niestety, że z czasem chyba zaginęła już taka forma podwórkowa, ale ja wyniosłem z niej, z tych moich młodych czasów, jedną bardzo dobrą rzecz: niezależnie od tego, kim jesteś, to możesz być fajnym gościem, albo za przeproszeniem ch...

To dosyć prosty podział w spojrzeniu na świat...
To prawda, ale jednocześnie mam tolerancję i rozumiem różnych ludzi i różne poglądy. Mam też świadomość, że popularność naszej grupy, od powiedzmy Jarocina '83 zaczęła się od tego, że to ludzie wynieśli nas na barkach. Sami sobie przegrywali naszą muzykę, gadali o niej. Zrobili, jak to się dzisiaj mówi, taki dobry "pijar". Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.

W najbliższy poniedziałek, 5 listopada, skończysz 49 lat. Przed "pięćdziesiątką" dobrze zrobić pewne podsumowanie. Patrząc na dotychczasowe swoje doświadczenia, możesz stwierdzić, że jest w tobie więcej anioła czy demona?
Różne kolory widziałem, i diabła, i anioła. Znam dobrze działanie demona, ale generalnie zauważam, że u mnie jest miks wszystkiego. Pół na pół. I taki pewnie już umrę (śmiech).

Rock and rolla choćby się chciało, to nie da się zupełnie wyciszyć?
Rock and roll nie musi się kojarzyć z czymś demonicznym. Ale nutka szaleństwa powinna zawsze być, bo to jest taka sprężyna pewnego rodzaju emocji. Płyta "Old is gold" też jest taka. Daleka jest od kaznodziejstwa i zarazem daleka od "nergalizmu". Absolutnie nie mówię o formach satanistycznych, bo to nigdy mnie nie interesowało. Nie trzeba być megademonicznym, żeby dobrze funkcjonować w tym zawodzie.
Rozmawiała: Ola Szatan


*Dworzec w Katowicach zdemolowany przez pseudokibiców ZDJĘCIA i WIDEO
*Dyktando 2012. Poznaj pełny tekst [ZDJĘCIA ZWYCIĘZCÓW]
*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Muniek Staszczyk: T.Love to zakurzona kapela. Ale jeszcze nie wymiękliśmy! - Dziennik Zachodni

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski