Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzyka to bardzo drogie hobby i traktuję ją w ten sposób - rozmowa z Markiem Tamerlane Sośnickim

Marek Zaradniak
Marka Tamerlane Sośnickiego usłyszymy w Poznaniu jutro w Sali Ziemi
Marka Tamerlane Sośnickiego usłyszymy w Poznaniu jutro w Sali Ziemi Karol Makura/tarakum.pl
z Markiem Tamerlane Sośnickim, wokalistą, kompozytorem, autorem, i producentem muzycznym rozmawiamy o jego projektach i życiu.

Już w sobotę obok Krystyny Prońko, tenora Dariusza Stachury, skrzypka Mariusza Patyry i innych wykonawców wystąpi Pan w Sali Ziemi w Poznańskim Koncercie Noworocznym. Ostatnio jednak o Marku Sośnickim jest ciszej. Dlaczego? Co się z Panem dzieje?
To długa historia, ale postaram się ją opowiedzieć w telegraficznym skrócie. Od sześciu lat mieszkam zagranicą. Polska jest bardzo pięknym krajem, ale nie zawsze dla takich wrażliwców jak ja. Bardzo mnie to dotyka i czasami trzeba spojrzeć na wszystko z dystansu. I mój wyjazd do Londynu jest właśnie takim spojrzeniem z dystansu. Poza tym, ostatnie lata były dla mnie ciężkie, bo dostąpiłem tego z jednej strony daru, a z drugiej przekleństwa jakim jest depresja. U każdego wygląda ona zupełnie inaczej. Ma inną postać. Mój lekarz zalecił mi aby próbować na wszystko spojrzeć z dystansem. W nowym środowisku, w nowej rzeczywistości. Tak też zrobiłem i przy okazji ukończyłem studia w zupełnie innym kierunku.

Jakie to studia?Jaki kierunek?
To połączenie sytuacji medycznych z psychologią i resocjalizacją. Robiłem wszystko, aby coś studiować i pogłębiać wiedzę na ten temat, aby samemu się leczyć.

Czy poznański koncert oznacza początek jakiejś trasy koncertowej? Początek czegoś nowego w Polsce? A może coś ciekawego dzieje się w Londynie?
Pojechałem do Londynu po to, aby zobaczyć jak rynek tam wygląda. Jak można porównać tamtejszy showbiznes z naszym. Wielokrotnie czyniłem też próby nawiązania kontaktów z ludźmi i moje nagrania spotkały się z bardzo dużym zainteresowaniem. Przede wszystkim producentów. Wysyłałem moje nagrania do ludzi, którzy są tamtejszymi legendami jak Stewart S. który produkował na przykład nagrania grupy Led Zeppelin, Eltona Johna i innych wykonawców w moim klimacie. Powiedział mi on, że od razu mógłby mnie wyprodukować. Odpowiedziałem, że dziękuję mu za miłe słowa i na pewno kiedyś się do niego zgłoszę. Otrzymałem również propozycję współpracy z zespołem Bronski Beat. Ale kolega Steve Bronski ma także depresję. Rozmawiamy, spotykamy się w domu, ale depresja tak wygląda, że chcemy coś zrobić, ale na razie nic z tego nie wychodzi. A czy w Polsce będę robić coś nowego? Coś na pewno, ale ze spokojem, bo jak już wspomniałem nabrałem do wszystkiego bardzo dużego dystansu. Muzyka to bardzo drogie hobby i ja ją traktuję w taki właśnie sposób. Coś jest na rzeczy, że gdzieś jest grupa ludzi z szerokimi horyzontami i myśleniem o innym rodzaju showbiznesu niż ten, z którym obecnie mamy do czynienia. Więc może coś rzeczywiście z tego wyjdzie. Absolutnie niczego nie obiecuję. Na pewno będę chciał wznowić moją pierwszą płytę „14 th Century Soul” , która nigdy nie wyszła na winylu, a parę osób powinno jej jeszcze posłuchać, bo ma po 25 latach swoich wiernych fanów. Utworów na następne płyty mam tyle, że teraz nie musiałbym nic robić. Wszystko jest przygotowane do ewentualnego zaaranżowania. Problemów twórczych nie mam. Jest tylko problem taki, że w Polsce, jak i na całym świecie, spada trochę poziom wiedzy i wrażliwości, ale czasami warto się postarać i coś zrobić. Ale jak mówię - na razie niczego nie obiecuję. W styczniu na pewno wystąpię na paru koncertach i później jeszcze też, ale czy samemu tego jeszcze nie wiem. Muszę zrobić taki swój rachunek. Mam już 51 lat i nie mogę sobie pozwalać na żarty. Żarty się skończyły, kiedy Prince został znaleziony w windzie.

Nasza kultura nie ma szczęścia do ministrów kultury.Oni nie mają żadnego planu

Kiedyś używał Pan pseudonimu Tamerlane. Czy nadal go Pan używa i skąd się on wziął?
Nadal go używam. Gdy zabierałem się za robienie zespołu wszystko było wymyślone od początku do końca. To było tak zrobione, jak to się powinno robić. Wszystko miało ręce i nogi. Ta nazwa miała się kojarzyć bardzo poważnie ze Wschodem Europy, ale nie tylko. Chodziło o najazd nowej idei. Timur Tamerlane, syn Dżingis Chana był człowiekiem, który z przyjemnością budował wielkie miasta jak i ścinał głowy. To taka dwoistość ludzi. Po której stronie się postawimy? Człowiek zaczyna jako biała tablica. Później w życiu oddziaływują na niego różne rzeczy i pozostaje kwestią otwartą, co wybierze na koniec. Ja postawiłem się po dobrej stronie mocy, choć moje życie było burzliwe. Nie mogę narzekać, bo właściwie spotkałem się ze wszystkimi, największymi muzykami, którzy byli moimi idolami. Później miałem okazję albo z nimi pracować, albo przynajmniej porozmawiać. Pod tym względem nie mogę narzekać, bo czuję się spełniony. Problem jest tylko taki, że odnoszę trochę wrażenie, że nasz kraj i nasza kultura nie ma szczęścia do ministrów kultury. Oni nie mają żadnego planu. Część artystów powinna mieć taką delikatną ochronę państwa. Mieliśmy w naszej historii wybitne postaci, które są znane na całym świecie, a nie są znane w Polsce. Podam kuriozalny przykład. Słyszałem, że kiedyś Sharon Stone przyjechała oglądać występ Jerzego Grotowskiego i gdy później, gdy pewna dziennikarka przeprowadzała z nią rozmowę, spytała czy wie kto to jest Grotowski. Gdy dziennikarka zaprzeczyła, Sharon Stone odpowiedziała: To chyba powinniśmy zakończyć ten wywiad.

Poznański Koncert Noworoczny
Sala Ziemi
(ul. Głogowska14, wejście od ul. Śniadeckich)
13 stycznia, godzina 17 i 20, bilety: 80-300 zł

***
Info z Polski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski