Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myslovitz: Członkowie zespołu opowiadają o nowej płycie!

Marek Zaradniak
Michał Kowalonek jest frontmanem Myslovitz od półtora roku
Michał Kowalonek jest frontmanem Myslovitz od półtora roku Paweł Miecznik
Z Przemysławem Myszorem i Michałem Kowalonkiem z zespołu Myslovitz rozmawiamy o nowej płycie zespołu i o tym jak wpłynęła na grupę zmiana frontmana.

Od ponad roku waszym wokalistą jest związany wcześniej z grupą Snowman poznański muzyk Michał Kowalonek. Jesteście zadowoleni z tej zmiany?
Przemysław Myszor: Tak.

A Ty Michale jesteś zadowolony?
Michał Kowalonek: Myślę, że tak. Ja pod względem artystycznym jestem bardzo zadowolony. Bo przecież udało nam się wspólnie zagrać prawie sto koncertów i nagrać płytę. Mamy jeden teledysk i już nakręciliśmy następny. Dlatego przez cały czas owoce tego półtora roku pojawiają się.

Co nowego wniósł Michał do zespołu?

PM: Wniósł po prostu siebie. Ma inny głos, inny charakter, inną wrażliwość muzyczną. Myślę, że dość dobrze się uzupełniamy, a jednocześnie jest w nim owa inność.
MK: Starałem się dać całego siebie, a przynajmniej te najlepsze rzeczy. Moje doświadczenia ze Snowmana i z moich projektów solowych. Cały mój warsztat wokalny i wszystkie emocje, które się pojawiają w tekstach. Chciałbym być przekonującym, autentycznym, szczerym, prawdziwym, bez ściemy i tego, że ktoś kogoś udaje. Liczy się przecież konkret.

Na czym polega ta jego inność?

PM: Michał jest wychowany na trochę innej muzyce. Ma w sobie inne melodie. To do końca jeszcze nie jest czytelne na naszej nowej płycie bo w dużej mierze została ona przygotowana przez naszą czwórkę. Jego za dużo tam nie ma, ale w partiach wokalnych, które wykonywał widać, że robi to inaczej. Ma inny kontakt z publicznością. Jest otwarty i radosny.

A powiedz Michale co z Twoim zespołem Snowman?
MK: Cały czas funkcjonuje, choć jest na niego trochę mniej czasu. Nie zmienia to faktu, że gdy pojawiają się propozycje koncertów lub komponowania czegoś to wydłużamy dobę o kilka godzin i działamy pełni entuzjazmu i radości. To jest coś co mi towarzyszy od 10 lat. To całe moje doświadczenie więc nie mogę o tym zapomnieć. To będzie trwało nawet wbrew mnie.

Tytuł waszej nowej płyty "1.577" brzmi trochę intrygująco. Wyjaśnijmy go.
PM: To tytuł, który nawiązuje do Jaromira Nohavicy z czasów gdy go oczerniano. .Gdy zapytano go dlaczego nie odpowiada, nie bierze udziału w dyskusji stwierdził: I tak nie usłyszę tego co chcę gdybym nawet jeszcze 1000 słów usłyszał. Postanowiliśmy nawiązać do tego. Na początku chcieliśmy zatytułować płytę "1000", ale policzyliśmy wszystkie słowa jakie są na niej zawarte i wyszło 1577. To właśnie możemy aktualnie powiedzieć. O sobie, o zespole. Tacy jesteśmy. Trzeba tego posłuchać.
MK: Te 1.577 może być tym co ktoś pomyśli. Bo przecież artysta coś daje, a co zrobią z tym odbiorcy, fani. To jest już ich sprawa.

Ale podobno tej płyty w tym roku wcale nie miało być. Zamierzaliście wydać tylko EP-kę z 4 utworami lub mini album?

PM: Nie byliśmy w stanie przewidzieć czy płytę uda się ukończyć po dość ciężkich przeżyciach ubiegłego roku związanych z odejściem Artura Rojka, bo w każdym z nas powstały jakieś blokady twórcze. Był taki moment, że wydawało nam się iż nie damy rady i wydamy tylko EP-kę lub minialbum. Na początku roku pojechaliśmy na dziesięciodniowe zgrupowanie do Sędziszowa i tam pracowaliśmy nad materiałem. Okazało się, że udało się.
MK: Założenie było takie, że jedziemy pod Jelenią Górę i tam przygotowujemy utwory, które wejdą na minialbum, ale to się nie udało. Stworzyliśmy cały nowy album. Chłopacy się otworzyli. Ja się otworzyłem na nich. Napisaliśmy teksty. Skomponowaliśmy dużo materiału.

Czy do kryzysu w zespole Myslovitz musiało dojść . Dlaczego po 20 latach Artur Rojek odszedł?
PM: To dobre pytanie, ale raczej chyba nie do mnie.
Ale czy wcześniej nie było niczego co zapowiadało by kryzys? Nic nie dostrzegaliście?
PM: Od paru, może od parunastu lat istniała rozbieżność interesów. Artur w pewnym momencie zaczął myśleć tak jakby był poza Myslovitz. Z roku na rok był coraz mniej zainteresowany współpracą. Nie mógł być tam czy tam. Kiedy nagrywaliśmy nasz poprzedni album "Nie ważne jak wysoko jesteśmy" kiedy nagrywał wokale powiedział że następny wolny termin ma za pół roku. Momentami nie wiedzieliśmy czy żartuje czy robi nam na złość. Widać bardziej interesowały go go takie projekty jak Lenny Valentino czy Off Festival.

Czy bycie następcą Artura Rojka, frontmana tak popularnego zespołu jak Myslovitz jest łatwe?
MK: Nie czuję się następcą Artura Rojka. Uważam go za wyjątkowego człowieka i wokalistę i on jest niezastąpiony, ale tym samym stawiam się obok niego. Wszyscy jesteśmy niezastąpieni i róbmy to co umiemy jak najlepiej. Nie chcę nikogo zastępować.

A do kogo adresujecie swoja muzykę po 20 latach istnienia i po ostatniej zmianie?
PM: Nie adresowaliśmy jej w żaden sposób. Nie zastanawialiśmy się kto jej będzie słuchał. Młodzież czy dorośli, ludzie średnio dojrzali. Robimy po prostu muzykę i każdy się w niej odnajdzie.
MK: Będąc na jednym z ostatnich koncertów z Arturem kiedy jeszcze nie wiedziałem, że kiedyś ja będę na jego miejscu widziałem szeroki przekrój ludzi. Były tam 10 latki, 20 latki i 40 latki. Dziadkowie i wnukowie. Tak naprawdę kto przychodzi na nasze koncerty zobaczymy jesienią bo teraz przychodzą ludzie którzy znają nasz repertuar i doskonale się bawią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski