Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na co parlamentarzyści wydają pieniądze?

Paulina Jęczmionka
Krzysztof Drews, asystent posła Waldego Dzikowskiego, pracując na pół etatu, zarabia miesięcznie ok. 1200 złotych
Krzysztof Drews, asystent posła Waldego Dzikowskiego, pracując na pół etatu, zarabia miesięcznie ok. 1200 złotych Fot. Waldemar Wylegalski
Kancelaria Sejmu rozliczyła posłów z wydatków na biura poselskie w 2010 roku. Pensje, przejazdy samochodem, wynajem lokali - na to wielkopolscy posłowie wydali najwięcej. Ale są i tacy, którzy więcej płacą za telefon niż asystentów albo wydają 11 tys. zł na korespondencję.

W 2010 roku posłowie na utrzymanie swoich biur dostawali miesięcznie 11.150 zł. Większość z nich uważa jednak, że to za mało.

- Jeśli mówimy o biurze jako o miejscu, gdzie wisi szyld i student odbiera telefony, to, oczywiście, ta kwota wystarczy - mówi Adam Szejnfeld, poseł PO, który ma biuro w Pile. - Ale jeśli ma to być takie miejsce, jak biura polityków niemieckich czy brytyjskich, to jest to kropla w morzu. Tam posłowie mają sztab doradców, prawników, ekonomistów.

Szejnfeld w ubiegłym roku najwięcej pieniędzy - 38.200 zł - wydał na pensję pracownika zatrudnionego na umowę-zlecenie. Jednak, poza dyrektorem biura, posłowi pomagają też asystenci społeczni - w Poznaniu, Warszawie, Gdańsku, Luksemburgu i Brukseli.

Inni wielkopolscy politycy na wynagrodzenia wydają znacznie więcej. Irena Tomaszak-Zesiuk, posłanka PO z okręgu konińskiego w ubiegłym roku wypłaciła etatowym pracownikom pięciu biur ponad 74 tys. zł. Z kolei pracownicy Waldego Dzikowskiego w ciągu roku zarobili razem ok. 65 tys. zł. W jedynym swoim biurze poseł zatrudnia asystenta, prawnika i sekretarkę (pracującą też dla posła Dariusza Lipiński).

Czym zajmują się pracownicy biur? - Nasza praca często jest po prostu przedłużeniem działalności posła - mówi Krzysztof Drews, asystent Dzikowskiego. - Jesteśmy cały tydzień dostępni dla wyborców, odpowiadamy na korespondencję, uczestniczymy w spotkaniach, obsługujemy stronę internetową.

Krzysztof Drews, pracując na pół etatu, zarabia miesięcznie ok. 1200 zł. Pracowników na etat nie zatrudnia w ogóle Tomasz Górski, poseł PiS z Piły. W jego jedynym, poznańskim biurze pracuje jedna osoba, prowadząca działalność gospodarczą. Poseł płaci jej 4 tys. zł miesięcznie.

- Jeśli odjąć od tego składki, które odprowadza, wychodzi ok. 2,5 tys. zł - tłumaczy Tomasz Górski. - Planuję zatrudnić więcej osób, by usprawnić pracę biura.

Górski najwięcej pieniędzy wydaje na przejazdy samochodem - rocznie 35.103, 60 zł. Dokładnie taką samą kwotę można odnaleźć w jego rozliczeniu za 2009 r. A także w sprawozdaniach kilku innych wielkopolskich polityków - m.in. Romualda Ajchlera i Tadeusza Tomaszewskiego z SLD, Maksa Kraczkowskiego i Adama Rogackiego z PiS czy Piotra Waśko z PO. Okazuje się bowiem, że to maksymalna kwota, jaką można wydać na paliwo.

Znaleźliśmy jednak takiego polityka z regionu, który na przejazdy samochodem nie wydał ani złotówki. Tyle, że poseł mieszka w... Warszawie i do Sejmu dojeżdża taksówką (co kosztowało go w 2010r. ponad 5400 zł).

- Jeżdżąc do wielkopolskich miast korzystam z darmowych przejazdów pociągami - mówi Jan Dziedziczak z PiS. - Często też podróżuję samochodem z pracownikami biura.
Ich służbowe przejazdy kosztowały ok. 19,5 tys. zł. Poseł zaoszczędził za to na wynajmie, bo opłatami za 12 biur PiS dzieli się z trzema partyjnymi kolegami.

Wśród poselskich wydatków można doszukać się wielu różnic. I tak np. podczas gdy Adam Hofman z PiS wydał na rachunki telefoniczne ok. 23 tys. zł, Krystyna Łybacka z SLD zapłaciła za nie ok. 5 tys. zł. Najwięcej zaoszczędził Piotr Walkowski, poseł PSL z okręgu kaliskiego, którego rachunki kosztowały niecałe 2 tys. zł.

Większość posłów nie wydaje za to ani złotówki na ekspertyzy. Jednym z wyjątków jest Agnieszka Kozłowska-Rajewicz z PO, która w ubiegłym roku zapłaciła za nie 12 tys. zł. Rekordzistą w wysyłaniu korespondencji i ogłoszeń jest z kolei Wiesław Szczepański z SLD, który wydał na to ponad 11 tys. zł. Dla porównania: Witolda Sitarza z PO kosztowało to 336 zł.

Większość posłów wydaje na swoje biura cały ryczałt. Ale są też tacy, którym udaje się zaoszczędzić. Wiesław Szczepański, poseł SLD z Leszna zachował na ten rok prawie 16 tys. zł. To i tak niewiele w porównaniu do Adama Hofmana z PiS, który zaoszczędził ok. 48 tys. zł.

Po ubiegłorocznym napadzie na biuro poselskie PiS w Łodzi marszałek Sejmu dołożył do ryczałtu na biura 500 zł. Teoretycznie posłowie mają je wydać na poprawę ochrony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski