Przed wyjazdem piłkarskiej reprezentacji na Euro we Francji obserwuję zupełnie inne podejście, a mianowicie przekonanie, że mamy wyjątkową drużynę, choć nie mamy wcale podstaw, by tak sądzić. Zacznę od lidera reprezentacji, Roberta Lewandowskiego. Więcej się mówi o jego podwyżce w Bayernie niż o tym, że futbol jest grą kolektywną i nawet więksi piłkarze od „Lewego” mają czasami problem, by swoją wirtuozerię zaprezentować w meczach reprezentacji. Klasycznym przykładem jest Argentyńczyk Lionel Messi, który ma lepsze otoczenie w kadrze niż Lewandowski, a wciąż uchodzi za gracza bardziej spełnionego w klubie niż w drużynie narodowej.
Gdyby potencjał ekipy Adama Nawałki był tak duży jak sugerują niektórzy eksperci, to nie mówiłoby się o planie minimum, czyli wyjściu z grupy, tylko o tym, że jedziemy po medal. Ostatnim trenerem, który tak opowiadał, był Jacek Gmoch przed mundialem w Argentynie w 1978 r., ale i tak chyba więcej ludzi w Polsce wierzyło w to, że biało-czerwoni zostaną mistrzami świata niż teraz w to, że będziemy czarnym koniem turnieju.
Odmłodzona Holandia wylała kubeł zimnej wody na rozgrzane wody, ale boję się, że sparing z Litwinami może odbudować nie tylko morale piłkarzy, ale przekonanie, że mamy najlepszy zespół od ćwierćwiecza i pokolenie najbardziej utalentowanych graczy od wielu lat. Może coś jest nawet na rzeczy, ale po co się tak „produkować”, skoro można wyjść na boisko i udowodnić, że ma się więcej argumentów od rywali. Poza tym u nas często zapomina się, że w innych krajach ludzie też bardzo liczą na swoich, a ich chłopakom również nie brakuje ambicji i aspiracji.
U nas na pewno brakuje wstrzemięźliwości i wartościowych zawodników na kilku pozycjach. Sparing z „Oranje” pokazał choćby, że solidny w Legii i naszej lidze Michał Pazdan absolutnie nie radzi sobie w pojedynkach z holenderskimi napastnikami. Wychowanek Concordii Murowana Goślina, Bartosz Salamon, nie byłby więc eksperymentem na pozycji stopera, tylko gwarancją bezpieczeństwa w defensywie. A z czego to wynika? A no z tego, że we włoskim Cagliari w Serie B musi stawić czołowa lepszym graczom niż Pazdan w polskiej ekstraklasie. Słabych punktów mamy zresztą więcej i wcale nie chodzi o to, by je ukrywać, tylko by mieć ich świadomość. No i żeby atakować z niższego pułapu, a nie pod hasłem „jesteśmy tak mocni, że nikt nam nie podskoczy”.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?