Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Pomorzu kwitnie proceder fałszowania recept. Potrzebujący pacjenci mają problem z wykupem leków

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
archiwum
Nie dość, że lekarstwa, które pomóc miały polskim pacjentom, są na masową skalę wywożone do krajów UE, gdzie hurtownicy dostają za nie krocie, to teraz jeszcze zaczęli wykupywać je na fałszywe recepty drobni oszuści. W skali kraju przoduje w tym procederze właśnie Pomorze.

Tylko w okresie od grudnia ub. roku do mają br. wykryto tu 638 fałszywych recept. Finansowe straty z tego tytułu pomorski NFZ szacuje na ponad 200 tys. zł. Tymczasem aptekarze winą za to obarczają Ministerstwo Zdrowia, które rok temu zniosło wymóg stawiania przez lekarza pieczątki na recepcie. Jej podrobienie jest dziś śmiesznie łatwe. Oszuści wyłudzają refundowane leki, które chorym najtrudniej dostać w aptece.

- Należą do nich leki przeciwzakrzepowe, wziewne leki przeciwastmatyczne, insuliny oraz preparaty onkologiczne stosowane np. w leczeniu raka prostaty - wylicza mgr Grażyna Mazurowska, wojewódzki pomorski inspektor farmaceutyczny.

Apteki na Pomorzu mają największe problemy z zaopatrzeniem się w hurtowniach farmaceutycznych właśnie w te grupy leków. W opinii Andrzeja Denisa z Apteki św. Alberta w Gdyni, rzecznika prasowego Okręgowej Izby Aptekarskiej w Gdyni, proceder fałszowania recept nie jest - na razie - na skalę masową, ale raczej "chałupniczą". - Oszuści wykupują deficytowe leki, wywożą je bez żadnych faktur w podróżnej torbie do Niemiec i sprzedają z przyzwoitym zyskiem - tłumaczy Andrzej Denis.

Leki na sfałszowane recepty wędrują też na rodzimy czarny rynek.

- Pierwsze realizacje wątpliwych co do autentyczności recept miały miejsce pod koniec 2014 roku - wyjaśnia Mariusz Szymański, rzecznik prasowy pomorskiego NFZ. - W ostatnich miesiącach zjawisko to bardzo mocno przybrało na sile. Według szacunkowych analiz, kwota wypłaconej refundacji na Pomorzu na potencjalnie sfałszowane recepty przekroczyła w okresie od listopada 2014 do maja 2015 tego roku 200 tys. złotych i rośnie z każdym kolejnym miesiącem.

Problem w tym, że sfałszowaną receptę bardzo trudno wykryć.

- Na poziomie apteki jest to niemożliwe - twierdzi Andrzej Denis. - Nie są jej w stanie wykryć systemy komputerowe, które apteki wykorzystują do sprzedaży leków refundowanych. Sfałszowane recepty spełniają wszelkie wymogi określone rozporządzeniami Ministerstwa Zdrowia w sprawie recept lekarskich dotyczące wzoru i wyglądu recepty, numeracji, danych pacjenta, przychodni czy lekarza - zaznacza aptekarz.

Każda z tych recept będzie miała co prawda ten sam numer, ale to bez znaczenia. Tego samego dnia oszust może zrealizować je w różnych aptekach na Pomorzu. Na dodatek MZ zniosło wymóg stawiania przez lekarza pieczątki na recepcie, przez co jeszcze ten proceder uprościło.

Resort bagatelizuje problem.

W porównaniu do wszystkich recept realizowanych w ciągu roku w polskich aptekach, a jest ich ponad 154 mln, 1937 fałszywych nie stanowi, według niego, problemu.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Na Pomorzu kwitnie proceder fałszowania recept. Potrzebujący pacjenci mają problem z wykupem leków - Dziennik Bałtycki

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski