Nadolnik: Stary Młyn zostanie zburzony?

– Czekamy na opinię biegłego. Bez tego nie wiemy czy pożar był tylko nieszczęśliwym wypadkiem, czy doszło do celowego podpalenia. Od tego będą zależały też nasze działania – wyjaśnia Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji. Gdyby bowiem okazało się, że Stary Młyn został podpalony, policja wszczęłaby postępowanie o przestępstwo z kodeksu karnego.

Przypomnijmy, że to już nie pierwszy przypadek, kiedy dochodzi do pożaru Starego Młyna. – W ostatnich latach było kilka takich zdarzeń. Dwa z nich miały miejsce w 2012 roku, trzy w 2015 roku i teraz był szósty pożar – mówi Sławomir Brandt, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Poznaniu.

Z tego powodu niepewny jest dalszy los budynku Starego Młyna. Może bowiem okazać się, że ze względu na zły stan techniczny konieczne będzie jego zburzenie. Decydującą rolę odegra w tej kwestii raport Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Na dokładne informacje czeka również Miejski Konserwator Zabytków.

– Stary Młyn jest obiektem posiadającym cechy zabytkowe. Poza tym w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego jest ujęty jako obiekt, który objęty ochroną – opowiada Wojciech Starzycki, zastępca Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu.

Zobacz też: Pożar młyna na Nadolniku [ZDJĘCIA CZYTELNIKA]

I dodaje, że konserwatorzy będą robili wszystko, by uratować chociażby bryłę budynku. – W środku i tak już nic nie ma, a inwestor może robić tam co chce – mówi Wojciech Starzycki.

Stary Młyn w 2007 roku został kupiony przez spółkę Zielony Marcelin Bis, która zamierzała utworzyć tam kampus akademicki ze sklepami, siłownią czy restauracjami. Z tych planów prawdopodobnie jednak nic nie wyjdzie. – W styczniu tego roku sprzedaliśmy ten teren spółce Compact Apartments – wyjaśnia Piotr Ryżyński, prezes spółki Zielony Marcelin Bis.

Zaskoczenia z tego powodu nie ukrywają mieszkańcy dzielnicy. – Nic nie wiedzieliśmy o tej sprzedaży. Nam zależy przede wszystkim na zagospodarowaniu tego terenu. Chcielibyśmy, aby on został uporządkowany, tym bardziej, że obok niego znajduje się park. Obecnie teren Starego Młyna wygląda tragicznie – mówi Ludwik Troiński z rady osiedla Główna.

Rozmowa z Łukaszem Mikułą, radny PO i przewodniczącym Komisji Polityki Przestrzennej
Stary Młyn na Nadolniku to budynek zabytkowy. Teren, na którym się znajduje, przeznaczony jest jednak pod zabudowę. Czy sprzedaż takich terenów ma sens biorąc pod uwagę fakt, że inwestorzy często mają problemy, by później je zagospodarować?
W przypadku Starego Młyna nie przypominam sobie, by to miasto decydowało o sprzedaży tego terenu. Zresztą miasto rzadko sprzedaje takie tereny z zabytkowymi budynkami. Większość z nich to zabudowa po dawnych przedsiębiorstwach przemysłowych, które nie miały już żadnej wartości technicznej czy użytkowej. Posiadają jednak wartość zabytkową.

Czy miasto może w jakimś stopniu ułatwić inwestorom zagospodarowanie takiego terenu, żeby nie stał on pusty, tak jak ma to obecnie miejsce na Nadolniku?
Miasto na pewno nie może dać żadnych pieniędzy i subsydiować komercyjnych inwestycji, ale możemy rozmawiać np. o miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Rozmowy mogą odbywać się również z konserwatorem zabytków, który również jest otwarty na propozycje inwestorów. Jeśli najbardziej cenne elementy zabytkowe zostaną zachowane, to może on pozwolić na przeróbkę innych.

W jaki sposób powinny być zagospodarowane zabytkowe budynki?
Kluczowe jest połączenie dwóch elementów, czyli zabezpieczenie zabytkowej części oraz możliwość komercyjnego wykorzystania terenu przez inwestora. Dobrym przykładem, gdzie udało się to zrobić jest np. Stary Browar czy City Park przy ul. Wojskowej i Wyspiańskiego. Jednak nie wszyscy inwestorzy mają odpowiedni szacunek do tych zabytkowych fragmentów, a niektórzy traktują to nawet jako przeszkodę. Z kolei miastu zależy na odrestaurowaniu zniszczonych i niewykorzystanych obiektów.

Zobacz też: Pożar młyna na Nadolniku [ZDJĘCIA CZYTELNIKA][/b]