Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagana z ministerstwa dla nauczycielki po wypadku na basenie

Marek Weiss
Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim formalnie umorzył sprawę śmiertelnego wypadku ucznia na basenie. Wiadomo też, że nauczycielka, która prowadziła tamtego dnia lekcję wychowania fizycznego nie straci pracy. Rodzinie chłopaka wypłacono pierwsze odszkodowania.

Do tragedii na basenie „Delfin” doszło w grudniu 2013 roku, w ostatnim dniu nauki przed przerwą świąteczną. 19-letni Michał został dłużej po lekcji wychowania fizycznego. Był sam w wodzie, kiedy zasłabł. Zauważono to dopiero po kilku minutach, gdy był już w stanie krytycznym. Zmarł cztery dni później na skutek obrzęku mózgu. Po wielomiesięcznym śledztwie prokuratura postawiła zarzuty ratownikowi, który pełnił dyżur na pływalni.

Podczas dwóch rozpraw sąd przesłuchał m.in. dyrektora szkoły, kolegów chłopaka, jego rodziców oraz osoby, które tego dnia w szkole prowadziły zajęcia z udzielania pierwszej pomocy i którzy jeszcze przed załogą pogotowia byli na miejscu. Obszerne zeznania złożyli nauczycielka prowadząca lekcję oraz ratownik. Kolejną rozprawę zdjęto jednak z wokandy ze względu na śmierć oskarżonego. W tej sytuacji sąd podjął postanowienie o umorzeniu postępowania, które niedawno się uprawomocniło.

Jeszcze w trakcie procesu nauczycielkę z pracy zwolnił rzecznik dyscyplinarny przy wojewodzie. Od tej decyzji kobieta się odwołała do Ministerstwa Edukacji Narodowej, które ostatecznie karę złagodziło do nagany.

Osobnym trybem toczy się sprawa odszkodowań dla rodziny zmarłego ucznia. Jego bliscy skierowali roszczenia do ubezpieczyciela starostwa. Bo basen „Delfin” należy do szkoły podlegającej samorządowi powiatowemu.

- Powiat nie bierze udziału w tych negocjacjach, ponieważ wszystko rozgrywa się na linii ubezpieczyciel - rodzina. Niemniej jednak jesteśmy nimi zainteresowani, gdyż rzutuje to na wysokość składki ubezpieczeniowej OC, jaką za wszystkie nasze jednostki odprowadzamy odnośnie szkód wywołanych przez pracowników - wyjaśnia sekretarz powiatu Mirosław Rychlik.

Według podanych przez starostwo informacji, babcia i siostra ucznia otrzymały satysfakcjonujące je odszkodowanie i nie mają dalszych roszczeń. Natomiast rodzice jeszcze z firmą ubezpieczeniową prowadzą rozmowy. Wypłacono im zaliczki, ale ostateczna kwota nie jest wynegocjowana.

- Żadna kwota nie jest adekwatna do tego, co zrobiła szkoła. Żadne pieniądze nie zwrócą mi dziecka, ale wyciąganie na wierzch tych spraw jest nieuczciwe. Przecież to jest sprawa między ubezpieczycielem a rodziną - mówi ojciec ucznia, który zaskoczony jest również decyzją ministerstwa. Mężczyzna nie może pogodzić się z tym, że nagana to wszystko, co spotkało nauczycielkę. Jego zdaniem jej wina jest większa niż ratownika, z którego zrobiono kozła ofiarnego.

- Na razie nie dostałem oficjalnie żadnego pisma na ten temat, a jedynie słowną informację od dyrektora szkoły. Nie traktuję tego tematu jako zamkniętego. Nie może być tak, że syn nie żyje i praktycznie nikt nie poniósł konsekwencji - mówi ojciec Michała.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski