Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagi Francuz, bo ubranie wzięli...

Leszek Waligóra
Francuskie golasy tylko ubrania zdjęły, a już im Polacy je porwali. Do prania. A brudy to my prać umiemy, oj, umiemy

- No patrz, nagus! - rzekł pewien jegomość podciągając pas. Pas opadał, bo obciążony był ponad miarę wyposażeniem służącym do poskramiania motłochu. Oprócz pisadła i notatnika, bo te już w dłoni tkwiły.*
Drugi jegomość powiódł jednak wzrokiem po tłuszczy, dostrzegł nagusa i rzekł: Ech, niech kolega schowa notatnik. Zawżdy to wypada tak gościa mandatem traktować? Dyć to sztuka być musi! A sztuka, jak wiadomo, nad poziomy wzlatuje, duszę naszą ubogaca, oko cieszy, a i umysł rozjaśnia.
- Yyyyy? - ze swadą dyskusję podjął ten z notatnikiem.
- Azaliż nie czujesz mój przyjacielu od grilla i bracie w wierze (w sprawiedliwość), że oto na oczach naszych dokonuje się odwieczny rytuał, który nas od małp li odróżnia? Azaliż nie odczuwasz tej wzniosłości? Tego ducha teatru...
- Eeeee, spaliny ino czuję.
- Ech, niewierny. Patrz i ucz się.
I patrzyli. Do końca.
I co?
- Marne to było - rzekł miłośnik teatru.
A ten od mandatów dorzucił: Marne i przerysowane, a ponadto ze sztuką, jakąż ja w duszy noszę, niewiele mającego wspólnego. Nie ubogaciło to mię. Ni wżdy. Jakem krytyk, widz i artysta, że się tak ośmielę wyrazić, w swym fachu. (Hmmm, chyba jednak trochę go to ubogaciło.)
- To co? Mandacik?
- Mandacik. Gdyby chociaż te golizny ładniejsze były. No i nie pod pomnikiem.
- Ano. Po stówce dla tych, co z przodu. Reszta niech pierzcha.
I biedny francuski artysta zapłacił. 3 razy sto. I było po zawodach. I wina wieczorem nie było, i tańców, i swawoli. Nikt nie śpiewał: Cha, cha! Chi, chi! Hejże! Hola!
A przecież biedny Francuz bez odzienia biegał, bo gdy je grzecznie w kostkę złożył, do prania chcąc oddać, Polacy, uczynni jak wiadomo, porwali brudne odzienie i pojechali prać brudy.
W Strasburgu.
Ale jak to ładnie zrobili. Po prostu palce lizać.
Francuzi przyjechali do Poznania kawał sztuki (i kawałek ciała) nam pokazać, tymczasem winni gapić się w Strasburg. Z całą pewnością wszyscy pracownicy pralni, nie tylko chemicznych, ale i ekologicznych (czyli tych chemicznych ponoć mniej), a także cały związek zawodowy praczek i praczy tego dnia gapili się w telewizory. Tak, polski eurodeputowany prać umie. W myśl staroreklamowej zasady: Ociec, prać?
Ci nawet nie pytali. Prać zaczęli, aż brudy w powietrzu latały. Wieść głosi, że pewien Brytyjczyk pogubił się po drugim zdaniu. Pewien Niemiec rozejrzał się tylko w popłochu, czy Polacy butelek z benzyną na salę nie wnieśli. Belg jeden schował się pod stół. Włoch tam już był. Hiszpan wodził tylko wzrokiem zagubionym. Czesi i Słowacy ze stoickim spokojem to znosili, poszeptując tylko cicho: a wasi to lepsi?
Portugalczyk jakiś wyciągnął kamerę, pomyślał, że do internetu filmik wrzuci, jak Polacy szable wyciągną. Grek wyciągnął, ale nogi na stół. Przeczeka. Mało to słyszał, jak Polacy się drą na plaży, żeby było widać, że to oni (jakby po skarpetkach w sandałach poznać nie można było).
Tak, to było wydarzenie.
To Francuzi nam wyeksportowali dzieło. My je przywitaliśmy z otwartymi ramionami i równie szeroko rozwartymi mandatownikami.
Myśmy im wyeksportowali - jak słusznie podkreślił europoseł jeden - obciach. A oni go przyjęli z otwartymi ustami. Niby świat już się przyzwyczaił, że gdzie dwóch Polaków, tam dwie partie, ale jednak, żeby w Parlamencie Europejskim pralnię zrobić?

*Ponoć przedstawiciele władzy mówili coś innego. Ale mnie przy nich nie było. Zakładam więc, że mogli mówić i tak. Zakładać chyba wolno?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski