Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najbliższa jest mi reżyseria - rozmowa z Katarzyną Gondek, pisarką i filmowcem

Marek Zaradniak
Katarzyna Gondek - poezja, proza, film
Katarzyna Gondek - poezja, proza, film Archiwum artystki
Katarzynie Gondek jest laureatką Medalu Młodej Sztuki za prozatorski instynkt i liryczną wyrazistość

Czym jest dla Pani ta nagroda?

To jest coś bardzo miłego. Bo bardzo miło jest, kiedy ktoś coś zauważa, bo po to się chyba coś robi, żeby ludzie czytali albo oglądali. A z tego, że moje rzeczy, mnie ktoś zauważył to ja się mogę tylko cieszyć.

Pisze Pani wiersze, pisze Pani powieści, ale jest też filmowcem. Co było najpierw?

Pisanie było pierwsze, bo pisanie jest najbardziej podręczne. Jest możliwe, kiedy ma się parę lat, a film pojawia się z jakąś świadomością złożoności techniki opowiadania. Najpierw stanowczo było pisanie. Dużo wcześniej. Film pojawił się razem z pełnoletnością.

Dlaczego właśnie wtedy wybrała Pani film?

Nie wybrałam. Film do pisania dołączył. Bo filmem da się czarować. Robić magię. Da się przenosić człowieka w inne stany, a to jest czysta magia. Takie filmy, jakie sama kiedyś widziałam, chciałabym robić.

Ukończyła Pani filmoznawstwo na UAM, ale i kurs dokumentalny w Szkole Andrzeja Wajdy.

Po latach widzę, że najważniejsze było to, że mogłam posłuchać Marcela Łozińskiego, bo to jest mocna postać. Z kompletnie innej dziedziny niż mnie przede wszystkim ciekawią, ale to, co on mówił, pracuje we mnie do tej pory i myślę, że jeszcze przez lata będzie pracowało.

W Pani twórczości dominują filmy dokumentalne. Czy tak będzie też w przyszłości?

Nie. Ja się nie nadaję do dokumentu.

Ale robi je Pani...

Bo to taki rodzaj filmowy, który pozwala podotykać, posprawdzać narzędzi i kolejnych etapów. Bardzo bym chciała robić dokumenty, ale myślę, że bardziej nadaję się do opowiadania niż do czystego podpatrywania.

Jest Pani reżyserką, autorką scenariuszy, producentem. Która z tych ról jest Pani najbliższa?

Producentką jestem tylko wtedy, gdy nie mam wyjścia. Gdy okazuje się, że trzeba dorzucić do filmu to dorzucam albo znajduję gdzieś pieniądze. Najbliższa jest mi reżyseria. Jakbym miała z kim pisać scenariusze, to bym chętnie pisała.

Pani filmy zdobywają świat. „Figurę” nagrodzono w Sankt Petersburgu, a potem był festiwal Sundance w USA.

Mi się tam podobało, ale miałam to szczęście, że pojechałam tam ze swoim dystrybutorem. I to jest chyba mądry sposób na jazdy na takie festiwale, bo wtedy się je odbiera jako pewnego rodzaju przygodę. Jako coś po prostu przyjemnego, wspaniałego. Udało mi się zresztą zabrać tam całą ekipę, więc była to po prostu nagroda. Nagroda za to, że zaryzykowaliśmy z filmem, filmem, na który nie mieliśmy pieniędzy, a który zrobiliśmy. To jest festiwal z dobrą, mądrą energią. Poszukujący gdzieś w okolicach filmu niezależnego. Film niezależny to w Stanach zupełnie coś innego niż u nas. Ale mimo wszystko ta niezależność jest podstawą. Nie pieniądz, nie wielkie studia, tylko poczucie, że coś trzeba opowiedzieć.

Co Pani dał ten festiwal?

Nie wiem, bo festiwal się skończył niedawno i właśnie wróciłam z miesięcznej podróży festiwalowej. Byliśmy najpierw na Sundance, potem w Clermont Ferrand we Francji, a potem na Berlinale i jeszcze sobie tego wszystkiego nie poukładałam.

Taka trasa wyniknęła z tego, że te festiwale odbywają się jeden po drugim?

Tak. W Sundance pokazaliśmy „Figurę”, a w Clermont Ferrand na forum Euro-connections - nowy projekt. Na Euroconnec-tions opowiada się producentom, sprzedawcom, dystrybutorom o filmie, który właśnie powstaje i oni decydują się w niego zainwestować albo nie. Ja i mój producent, Paweł Kosuń, opowiadaliśmy o krótkiej fabule, którą zresztą robimy z Poznańskim Funduszem Filmowym. Film nazywa się Deer Boy. I ten film właśnie powstaje.

To film o Poznaniu?

Bardzo mocno osadzony na poznańskich twórcach. Natomiast wracając do Berlinale to była już zupełnie inna historia. Byłam tam na Berlinale Talents. To takie miejsce nauki i spotkań z twórcami z całego świata.

Jakie są Pani plany na ten rok?

Musimy skończyć Deer Boya. Mam trochę pisania, ale o pisaniu nie ma co gadać Pisanie trzeba robić. A poza tym pisze się świeży scenariusz i zaczynam pracę nad bardzo dziwnym dokumentem. Wolę nic nie mówić, bo będzie to pierwszy taki wniosek składany do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. To tajemnica. Eksperyment.

Katarzyna Gondek, urodziła się w Kłodzku. Ukończyła filmoznawstwo na UAM w Poznaniu i kurs filmu dokumentalnego w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Andrzeja Wajdy. Opublikowała powieść „Horror Vacui” (2013), „Bękarty wojny. Klechdy miejskie” (2014) i tom poetycki „Splątania” (2015). Na koncie ma 10 filmów dokumentalnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski