Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najmniejszy osesek po udanej operacji

Danuta Pawlicka
Mały Antoś Andrzejewski w niczym nie przypomina już chorego wcześniaka
Mały Antoś Andrzejewski w niczym nie przypomina już chorego wcześniaka fot. andrzej szozda
Zanim Antoś się urodził, lekarze już wiedzieli, że jego nerka przerośnięta jest guzem.

Wczesna diagnoza, bo w brzuchu mamy, spowodowała, że już w szesnastej dobie życia - jako jedno z najmniejszych i najmłodszych pacjentów w kraju - chłopczyk został szczęśliwie zoperowany.

- Dobrze się stało, że guz rozpoznano w czasie ciąży, bo dzięki temu mama znalazła się w opiece prenatalnej, a dziecko szybko operowaliśmy - opowiada dr hab. Przemysław Mańkowski z Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej w Poznaniu.

Antoś Andrzejewski, gdy przyszedł na świat, ważył zaledwie 1600 gramów. Był maleńki jak muszelka i z powodzeniem mieścił się w męskich rozłożonych dłoniach. Z tym większym niepokojem lekarze patrzyli na obraz usg, na którym wyraźnie widzieli olbrzymią, patologicznie zmienioną nerkę.
Narośl miała prawie 5 cm, więc przy malutkim, 30-centymetrowym ciałku dziecka, stanowiła ogromne zagrożenie dla funkcjonowania jego organów wewnętrznych, ukrwienia kończyn, systemu oddechowego.

Dlatego też podjęto decyzję o operacji metodą laparoskopową, najmniej inwazyjną w sytuacji tak małego dziecka, jednego z najmniejszych w kraju. Natalia Andrzejewska, mama chłopczyka, do dzisiaj pamięta każdą minutę tego zabiegu. Obydwoje z mężem Ireneuszem nie mogli spokojnie usiedzieć w szpitalu. Na szczęście wszystko poszło, tak jak wcześniej zapowiedzieli lekarze. Zabieg zakończył się sukcesem.

- Guz nie był złośliwy, a wiemy to na podstawie badania histopatologicznego. Pozostawiona jedna zdrowa nerka, która z czasem przerośnie, w zupełności wystarczy dorosłemu człowiekowi - przekonuje dr hab. Przemysław Mańkowski kierujący zespołem chirurgów operujących Antosia.Walka o zdrowie chłopczyka na tym się jednak nie zakończyła. Całe dwa miesiące zajęło lekarzom wyprowadzanie małego pacjenta z zapalenia płuc i posocznicy, które dopadły osłabiony organizm wcześniaka. Były chwile bardzo trudne, gdy ledwo tlące się życie podtrzymywali neonatolodzy.

Dzisiaj, gdy odwiedzamy Antosia w domu, trudno uwierzyć, że ma za sobą trudne i ciężkie leczenie.- Przybiera na wadze, ma apetyt, jest wyciszony i spokojny. Przesypia noc - chwali Antosia mama.
Pani Natalia najbardziej cieszy się z wagi, jaką już osiągnął synek: 4300 gramów, więc trzykrotnie przekroczył wagę urodzeniową! Powoli wspomnienie po operacji zaczyna się zacierać.

Według prof. Andrzeja Jankowskiego kierującego kliniką, w której operowano Antosia, metoda laparoskopowa w przypadku dzieci jest szczególnie wskazana. Zmniejsza bowiem ból i rozległość cięcia, skraca powrót do zdrowia. Przed rokiem, o czym pisaliśmy, laparoskop pomógł wrócić do zdrowia 3-miesięcznemu Bartoszowi, któremu usunięto nowotwór nadnercza. Problemem poznańskich chirurgów, ratujących tak małe dzieci, jest 14-letnie wyeksploatowane urządzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski