Joachim Czerniak z Mosiny miał resztę życia spędzić na wózku inwalidzkim. Ponad trzy lata temu stwierdzono u niego nowotwór mózgu. Wtedy był uczniem szkoły budowlanej w Poznaniu. Rozpoczął walkę o życie. Operacja z nikłą szansą przeżycia, uszkodzenie rdzenia kręgowego, paraliż. Wyrok - wózek inwalidzki. Na to Joachim nie godził się. Rehabilitacja była długa i bolesna. Po kilku miesiącach stanął na nogi. Dużo jeździł na rowerze, bo to jedna z najlepszych form rehabilitacji w jego przypadku. I w końcu decyzja o wyprawnie po Australii.
Czytaj także:
Zamiast na wózku inwalidzkim jeździ rowerem! Joachim Czerniak wyruszył do Australii [ZDJĘCIA FILM]
- Była tak niedościgła, jak to, że Joachim pozostanie wśród nas i nauczy się chodzić - powiedział "Głosowi" ojciec chłopaka, pan Robert, przed wyjazdem do Australii na Dworcu Głównym w Poznaniu. Było to 29 września 2012 r.
W chwilach zwątpienia otuchy dodawali im internauci
Wyprawa rowerowa po Australii była możliwa dzięki Fundacji Allegro All For Planet. Wyruszyli w nią Joachim, jego ojciec Robert oraz fizjoterapeutka Ewelina i wolontariusz Bartek. Przez pół roku pokonali trasę z Darwin do Perth. Spali w namiotach, sami gotowali. Dziennie pokonywali ok. 70 km.
Chłopak z Mosiny walcząc z rakiem przemierza Australię na rowerze
- Mieliśmy wiele trudności po drodze. Na północy były ogromne upały, żar lał się z nieba. Do tego na wielu odcinkach był kłopot z dostępem do wody pitnej - opowiada Joachim. - Dalej we znaki dały się nam długie i wyczerpujące podjazdy w górach. A ostatnio kilka razy jechaliśmy w ulewnym deszczu i zimnym wietrze. Ale daliśmy radę!
Wolontariusz Bartek przyznaje, że były chwile zwątpienia w powodzenie eskapady. Ale w takich sytuacjach otuchy dodawali im internauci i ich wpisy na stronie www.joachim.allforplanet.pl.
Zamiast na wózku inwalidzkim jeździ rowerem! Joachim Czerniak wyruszył do Australii [ZDJĘCIA FILM]
- Po miesiącach na szpitalnym łóżku, po kolejnych spędzonych na monotonnym powtarzaniu ćwiczeń rehabilitacyjnych, w końcu po wysiłku włożonym tu na miejscu w pokonanie tego dystansu udało się - nie ukrywa wzruszenia Joachim. - To niesamowite. To chyba ten moment w moim życiu, kiedy mam ochotę krzyknąć: było warto!
Pan Robert podkreśla, że syn jest w dobrej kondycji. W Sydney zbadał go lekarz i wszystko jest w porządku.
- Były takie momenty w podróży, kiedy widziałem, że rozpiera go duma - wspomina ojciec. - Choćby wtedy, kiedy udało nam się zdobyć Górę Kościuszki. Kiedy stanął na jej szczycie, spojrzał dookoła, pomyślał o diagnozie, którą stawiali mu lekarze… To wszystko wydaje się wręcz nieprawdopodobne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?