W ubiegłym tygodniu, jak nam opowiedział, został wyrzucony bez słowa wyjaśnienia z gabinetu okulistycznego w 105. Szpitalu Wojskowym.
Kazimierz Treider jest prezesem żarskiego oddziału Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych. Ma 87 lat. O tym co przeszedł w życiu długo mógłby opowiadać. - Jednak to co spotkało mnie w zeszłym tygodniu przechodzi ludzkie pojęcie - mówi mężczyzna. - We wtorek nagle zaczęło boleć mnie oko. Strasznie spuchło i piekło, następnego dnia już nie mogłem wytrzymać, dlatego postanowiłem iść do okulisty - wspomina niedawne wydarzenia.
Po co walczyłem?
K. Treider wybrał gabinet okulisty w 105. Szpitalu Wojskowym. Na drzwiach, jak twierdzi, wisiała kartka z informacją, że kombatanci i inwalidzi są przyjmowani poza kolejką. Mężczyzna ustalił z innymi pacjentami oczekującymi w poczekalni, że wejdzie jako pierwszy. - Mam legitymację kombatancką, pokazałem ją, zapukałem grzecznie do gabinetu i wszedłem. W środku był lekarz i pielęgniarka. Usłyszałem już w progu, że mam natychmiast wyjść. Wyjaśniłem, że to nagły przypadek, bo ból oka był coraz bardziej dokuczliwy. Jednak doktor nie chciał mnie ani zbadać ani słuchać. Podszedł do mnie, chwycił za ramię i wyprowadził z gabinetu - mówi K. Treider.
Mężczyzna chciał skontaktować się z dyrektorem lecznicy, żeby wyjaśnić zaistniałą sytuację, ale go nie zastał. Udał się do prywatnego specjalisty, gdzie za wizytę zapłacił 60 zł. - Już czuję się lepiej, oko mam prawie zdrowe, jednak gdy opowiedziałem żonie co mnie spotkało, aż się rozpłakała. " Po coś ty walczył za ten kraj?" zapytała. No właśnie. Po co - zastanawia się Treider.
Zbadają sprawę
Jego kolega ze związku kombatantów, Rudolf Dziumaga nie może zrozumieć postępowania lekarza. - To jest skandal - mówi. - Najgorsze jest to, że miesiąc temu wysłaliśmy do szpitala 105. list z podziękowaniami. Napisaliśmy w nim jak bardzo jesteśmy, my kombatanci, zadowoleni z opieki wszystkich lekarzy w tym szpitalu. Nagle okazuje się, że ktoś tak potraktował jednego z nas. To oburzające - dodaje żarski kombatant.
Sławomir Gaik, dyrektor 105. Szpitala Wojskowego przyznaje, że chciałby, żeby wszyscy pacjenci placówki byli zadowoleni. - Jest to konkretny przypadek, który wymaga szczegółowego wyjaśnienia. Mężczyzna powinien zgłosić się bezpośrednio do mnie. Na pewno zbadamy tę sprawę - zapewnia dyrektor.
Oczywiście wrócimy do tematu i napiszemy, jaką decyzję wyda w tej sprawie dyrektor szpitala.
Aleksandra Łuczyńska
0 68 363 44 60
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?