W ostatni dzień wakacji br. ruszył długo oczekiwany proces w sprawie przemytu gigantycznej ilości kokainy, której wartość czarnorynkową prokuratura oszacowała na ponad 300 mln zł. Tak dużego przemytu nie odnotowano od lat, zatrzymany w gdyńskim porcie towar rozbudzał wyobraźnię, a policja informowała o ogromnym sukcesie służb. Bo udaremniono największy przemyt kokainy w historii.
Największy przemyt kokainy w historii. Oskarżeni nic nie pamiętają
W sali gdańskiego sądu okręgowego zasiadło pięciu mężczyzn, którym oprócz współudziału oraz pomocnictwa do przemytu kokainy z Ekwadoru do Hamburga, a następnie do Polski zarzuca się działanie w zorganizowanej grupie przestępczej. Kierownictwo tej grupie przypisano Ryszardowi Cz. (technik ogrodnik z emeryturą w wysokości 920 zł), którego zatrzymano 5 maja 2021 roku.
– Nie pamiętam numeru pesel, numeru telefonu, ani maila – informował sąd główny oskarżony. W skład grupy ponadto wchodzić mieli Marek B. zwany „Borówą” (technik chłodnik, z emeryturą w wysokości 800 zł) Jarosław F. (technik technolog przetwórstwa rybnego, bez majątku), Włodzimierz S. (stolarz, emerytura 1300 zł). Wśród nich znalazł się także Edward P., który miał sfinansować zorganizowanie przewozu kokainy z Ameryki Południowej do Europy. To biznesmen zajmujący się branżą nieruchomości.
Pierwsza rozprawa zaczęła się z dużym opóźnieniem. Na obecność mediów dość nerwowo zareagował Ryszard Cz., typowany przez prokuraturę do kierowniczej roli w grupie. Jego pełnomocnik, mec. Piotr Jakub Russek, wnioskował o wyłączenie jawności powołując się na „ważny interes państwa” (art. 360 par 1c). Wnioskowi sprzeciwił się mec. Maciej Morawiec, argumentując, że sprawa wymaga bezpośredniości i jawności, w tym udziału przedstawicieli mediów. To sytuacja niespotykana w sprawach tego typu.
- Jawność najczęściej wyłączana jest w brutalnych sprawach zabójstw, sprawach dotyczących dzieci, czy na rozprawach z udziałem świadków koronnych - komentuje mec. Morawiec.
Prokurator początkowo przychylił się do tej decyzji, jednak chwilę później decyzję zmienił i jawność rozprawy została przywrócona.
Największy przemyt kokainy w historii. Zaczęło się od beczki z pulpą nr 25
13 grudnia 2019 r. funkcjonariusze placówki Straży Granicznej w Gdyni dokonali sprawdzenia zawartości palet, na których przewożono 144 beczki z deklarowaną zawartością pulpy ananasowej. Według ustaleń operacyjnych w beczkach oprócz materiału spożywczego miała znajdować się zakazana substancja. Wstępne badania przy użyciu testera narkotykowego potwierdziły pozytywny wynik na obecność kokainy w 15 beczkach.
Uzyskano opinię biegłego z zakresu badań chemicznych. W beczce oznaczonej nr 25 z zawartością częściowo zamrożonej pulpy ananasowej ujawniono środek odurzający - kokainę w grudkach o łącznej masie netto 11,41 kg oraz małych grudek o łącznej masie 26,25 kg.
W całym transporcie znaleziono łącznie jej ilość oszacowano na masę brutto prawie 3,3 tys. kg kokainy – co daje jak wyliczono – ponad 3 mln 400 tys. dawek.
– Należałoby ustalić, w jaki sposób dokonano ekstrakcji kokainy – zauważa mec. Maciej Morawiec.
Największy przemyt kokainy w historii. Troska o pulpę a wybiegi adwokatów
- Staramy się ponadto ustalić, dlaczego podjęto decyzję o destrukcji materiału dowodowego – to jest pulpy ananasowej oraz substancji przerzuconych do worków foliowych. Beczki, z których usunięto zawartość, zostały zaś zniszczone bez zgody sądu – dodaje adwokat Edwarda P.
– Prokuratura trzykrotnie występowała o zniszczenie tego materiału, sąd tę decyzje uchylał, w końcu zdecydował o jego zniszczeniu – dodaje mec. Piotr Jakub Russek. I kwituje: – Pulpa, jak mianowicie uzasadniano, miała zagrażać bezpieczeństwu, stąd jej zniszczenie.
Prokuratura Krajowa w odpowiedzi na pytanie o zniszczenie pulpy ananasowej poinformowała, że do niczego ta substancja nie była już potrzebna, a naświetlanie tego wątku przez adwokatów jest tylko biciem piany i częstym wybiegiem.
Nie jest dla mnie zrozumiałe zdziwienie obrońców tą czynnością, skoro materiał został zniszczony zgodnie z przepisami wynikającymi z kpk. Nie ma sensu przechowywać takich rzeczy, jeśli substancja była przebadana przez biegłych, nie mamy podstaw do wątpliwości, że zbadano je rzetelnie – wyjaśnił prok. Karol Borchólski, z działu prasowego Prokuratury Krajowej.
Dodaje, że prokuratura nie instruuje, w jaki sposób wyodrębnia się narkotyk z tego typu materiałów, bo nie jest jej zadaniem podawanie instrukcji obsługi.
Największy przemyt kokainy w historii. Prezes mieszka w przedszkolu
Beczki były przechowywane na terenie firmy Lacpol w Gdyni przy ul. Polskiej 15 na zlecenie firmy Pure Rebith Juice sp. z o.o., której prezesem jest wspomniany Włodzimierz S. Człowiek bez majątku, z meldunkiem tuż obok przedszkola. – Przedszkole jest pod adresem 1, ja oficjalnie mieszkam pod dwójką, ale zameldowany jestem pod jedynką – tłumaczył sądowi sytuację lokalową. – Chce pan powiedzieć, że jest zameldowany w przedszkolu? – dopytała przewodnicząca składu sędziowskiego, sędzia Angelika Willma.
Poza salą sądową Włodzimierz S. tłumaczył: – Nie stać mnie było na opłaty, więc sprzedał je [mieszkanie - red.] w moim imieniu człowiek zajmujący się skupem takich nieruchomości. Miał mi w to miejsce kupić kawalerkę, ale kiedy mnie aresztowano, a policja weszła na mój adres, to wyrzucił moje rzeczy z mieszkania, a teraz zajmuję lokal przy przedszkolu.
Pytany, jak został prezesem spółki, odparł. – Znałem Marka B. wiele lat, poprosił mnie o przysługę, to mu ją wyświadczyłem. Któregoś razu przyjechał do mnie, kazał podpisać jakieś dokumenty, to się okazało potem, że podpisałem zamówienie na tę pulpę. Ja to nawet takiego słowa nie znałem i nie widziałem co podpisuję, bo na jedno oko nie widzę, w drugim zaś mam zaćmę – tłumaczył nam historię swojej kariery. – To Marek zajmuje się całą tą buchalterią. Ja tylko wynająłem chłodnie, a jak przyszły beczki, to mnie przy tym nie było – dodawał.
– Do tego w CBŚ powiedzieli mi, że jestem słupem. Nic z tego prezesowania nie dostawałem, żyję z emerytury – powiedział.
Włodzimierz S. nie potrafi wymienić nazwy firmy, której był prezesem, nie obsługuje komputera, nie potrafi wysyłać mms-ów. Przedmiotem działalności firmy jest sprzedaż napojów bezalkoholowych, handel hurtowy i zagraniczny oraz transport lądowy i rurociągowy. W okresie od lata 2019 roku firma dokonała kilka takich transportów ananasów w puszkach.
Największy przemyt kokainy w historii. Brak zleceniodawców
Po odbiór złożonych w firmie Lacpol beczek przyszedł Tomasz R., w tym czasie poszukiwany listem gończym. 13 marca 2019 roku pojawił się w Gdyni. Spotkał się z prezesem Lacpol, informując go, iż chce odebrać beczki. Tomasz R. nie potrafił dokładnie wymienić nazwy firmy, która je w Lacpolu przechowywała. Kiedy właściciel Lacpolu udał się do funkcjonariuszy Straży Granicznej, Tomasz R. zniknął. Został jednak zarejestrowany na kamerach monitoringu i szybko przez pracowników firmy magazynowej rozpoznany. Na kamerach zarejestrowano również przejazd dwóch samochodów typu chłodnia, które zostały wynajęte przez Tomasza R. Pojazdy miały jechać z Gdyni do Hamburga, co zostało ustalone w trakcie pracy operacyjnej funkcjonariuszy CBŚ.
Pytany o ten tajemniczy manewr - powtórnej podróży pulpy z powrotem do Niemiec - prokurator Maciej Płoński z Podlaskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Białymstoku (on w sądzie odczytywał akt oskarżenia), nie chciał nic wyjaśniać. – Należałoby spytać o to Tomasza R. – odpowiedział. Prokuratura Krajowa nie udziela zaś informacji w sprawie, informując jedynie, że wątki są rozwojowe, a sprawa Tomasza R. toczy się odrębnie.
W toku śledztwa nie ustalono, kto zlecił Tomaszowi R. odbiór palet i przewiezienie ich do Hamburga. – Dlaczego nie pozwolono mu odebrać beczek ze wzbogaconą o narkotyk pulpą, by ta mogła dojechać do rzeczywistego odbiorcy w Niemczech? Śledczy mieliby pełną wiedzę, do kogo ostatecznie narkotyki przyjechały, dotarliby do laboratorium, w którym tę porażającą ilość kokainy, którą ustaliła prokuratura, musieliby poddać jakiejś obróbce termicznej – pyta retorycznie mec. Maciej Morawiec.
Także i ten zarzutu obrońcy jednego z oskarżonych wyjaśnia prok. Karol Borchólski. – Wątek „porzucenia” obserwacji Tomasza R. niekoniecznie musi być przedmiotem niniejszej sprawy, a sprawy głównej (czyli sprawy Tomasza R. - red.) – mówi. Pięciu wyżej oskarżonych o uczestnictwo zorganizowanej grupie przestępczej i zorganizowanie transportu pulpy ananasowej to sprawa prowadzona pod kryptonimem „pulpa”, natomiast wątek główny, w którym oskarżony jest Tomasz R. toczy się w odrębnym postępowaniu.
– Być może funkcjonariusze operacyjni podjęli dalszą obserwację tego oskarżonego, który mógł wejść we współpracę z policją niemiecką. Są to jednak materiały z pracy operacyjnej, jak wiadomo niejawnej – wyjaśnia dalej prok. Borchólski.
Tajemnicza postać Tomasz R. w czasie kiedy był poszukiwany listem gończym poruszał się po Europie samolotem. Został zatrzymany na terenie Niemiec w marcu 2021 roku.
Największy przemyt kokainy w historii. Pieniądze na przemyt
W miejscu zamieszkania Marka B. śledczy odnaleźli umowę pożyczki pomiędzy nim a Edwardem P. opiewającą na kwotę 700 000 zł. Ta suma miała sfinansować przewóz narkotyków z Ekwadoru do Hamburga i następnie do Polski.
Edward P. tłumaczył w rozmowie z nami, że owszem była umowa, ale opiewała na kwotę 400 000 zł, która to suma nota bene nigdy Markowi B. nie została przekazana. – W tym czasie szukałem działki pod zakup nieruchomości, Marek B. miał w moim imieniu tę działkę zakupić. Więc taką umowę zawarłem pro forma, nigdy żadnych pieniędzy Markowi nie pożyczyłem. Natomiast umowa, znaleziona u Marka, to kserokopia złożona z kilku dokumentów – objaśnia Edward P. Mój podpis naniesiono drukarką atramentową, a resztę skserowano. Prokuratura już po kilku dniach wiedziała, że ta „umowa” to fałszywka. Mimo to na tej podstawie mam postawiony zarzut uczestnictwa w grupie przestępczej – zauważa Edward P.
Umowa pożyczki była na wiosnę 2019, a wpłata pieniędzy na konto firmy nastąpiło w październiku 2019 – według dokumentów prokuratury. Co się działo z tymi pieniędzmi przez tyle czasu? – pyta retorycznie Edward P.
Transport pulpy ananasowej, który 13 grudnia 2019 roku został zatrzymany, nie był jedynym zorganizowanym przez Pure Rebith Juice sp. z o.o. Drugi transport wypłynął z Kolumbii 15 grudnia 2019 roku, czyli po zatrzymaniu transportu z kokainą. Eksporterem pulpy była w tym wypadku firma kolumbijska, choć nie ta widniejąca w papierach przewozowych. Ten transport także został zatrzymany, w beczkach jednak nie odnaleziono żadnych substancji niedozwolonych.
Ryszard Cz. posługiwał się zakodowanym telefonem satelitarnym. – On wyrzucił ten telefon do śmieci, wyłączył go. Znaleźli go śmieciarze, rozkodowały zaś… służby francuskie! – mówi Edward P. Wówczas odnaleziono szereg korespondencji z nieustalonymi osobami.
Osobą posługującą się nickiem Peanutcosta - jak wykazały dane telekomunikacyjne - był Ryszard Cz., który na bieżąco informował kontrahentów z zagranicy, co dzieje się w jego postępowaniu karnym. Odbiorcami tych wiadomości były osoby ukrywające się pod nickiem Paolocoehlo oraz Cakecastle.
Z nimi Ryszard Cz. planować miał kolejne przemyty, a także rozmawiał na temat wykradzenia zabezpieczonego przez celników towaru. W jednej z wiadomości wysłanej do Cakecastle pisze: „Potrzebuję jakiś kontakt o ile masz, bądź możesz mieć na jakiegoś pracownika […] ze straży granicznej w Gdyni, mam gotowy plan i ludzi, żeby zabrać tym łobuzom, to co nam zabrali, wiem gdzie to jest”. „Musi być cisza w eterze bezwzględna, bo [...] dostaną kota, a teraz dziczeją, bo nie mają nic, poza tym co mają”. W jeszcze innej dodaje: „Uwierzysz, jak zabiorę tym łobuzom nasza krwawicę”.
Największy przemyt kokainy w historii. Haszysz w chrupkach
Prokuratura postawiła Jarosławowi F.. zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej, podając datę rozpoczęcia tej działalności od lipca 2018 roku. Jednym z wątków tej sprawy jest przemyt haszyszu w opakowaniach po chrupkach. Jarosław F. miał stać za wynajmem samochodów, którymi przewożono narkotyki, nazwisko Marka B. także przewija się w rachunkach dotyczących wynajmu aut. 3 września 2018 r. duńska policja otrzymała informację od Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku o planowanym przekroczeniu polsko-duńskiej granicy przez Sebastiana R. i Szymona P. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani, a po przeszukaniu auta policja odnalazła „co najmniej 455,656 kg haszyszu” jak zanotowano. Zostali przez duński sąd skazani na kary 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Przed duńskim sądem wyjaśniali, że auto, w którym ich zatrzymano, zostało załadowane 27 sierpnia 2018 roku chrupkami pod adresem Wichrowe Wzgórze w Gdańsku. Skazani podawali, że w trakcie przemieszczania się na trasie Polska-Niemcy nie uszedł ich uwadze towarzyszący im przez całą drogę Fiat Ducato, który zatrzymywał się dokładnie w tych samych miejscach postojowych, co skazani. Uznali, że są pilnowani i śledzeni.
– Zastanawiające jest postępowanie w Danii. Chrupki kupowano w Warszawie, następnie jeździły do firmy w Gdyni na ul. Wichrowe Wzgórza – objaśnia sprawę Edward P. Tam je przepakowywano i zamiast chrupek, wkładano susz, haszysz. I wożono do Danii. Ostatni transport to 2018 rok i wtedy służby nie widzą Marka, nie przesłuchują go. Przed samochodem kierowanym przez Sebastiana R. i Szymona P. jechał Marek B. Wtedy Marka, który de facto zajmował się wynajmem samochodów, nie zatrzymano, skazano tylko tych dwóch mężczyzn. A Marka powiązano dopiero do tej sprawy kokainy.
Największy przemyt kokainy w historii. Przeszłość, przyszłość
Ryszard Cz. przed laty działał w branży importowej i spedycyjnej. W mieście jednak chodzą słuchy, że w latach 90. sprowadzał spirytus. – I to szło dzień w dzień przez kilka miesięcy. Kupowało się w Niemczech szło do Polski. To był ten moment otwarcia granic i wielki czas szmuglu wódki. Znieśli akcyzę, trwało to może 3 miesiące. Wszyscy, którzy byli w miarę kumaci, tym się zajmowali. Co poniektórzy mieli po prostu informację, kiedy ruszyć z transportem – wyjaśnia meandry handlu spirytusem w początkach lat 90. Krzysztof, jeden z przestępców trójmiejskiego półświatka, lata temu związanych z Nikodemem Skotarczakiem ps. Nikoś. – I jak to się skończyło, wszyscy przerzucili się na przemyt papierosów.
Marek B. miał zakłady mięsne w Kazachstanie, handlował także bawełną. Dziś poza emeryturą utrzymuje się z prac dorywczych.
– Współpracuję z biurem projektowym w inwestycjach budowlanych, to tam mi czasem coś podrzucą – wyjaśniał przed gdańskim sądem. Jarosław F. żyje dziś z zasiłku chorobowego. Przed laty leczył się na Srebrzysku (szpital psychiatryczny w Gdańsku). Mocno schorowany jest jedyny udziałowiec i prezes firmy importującej ananasy, Włodzimierz S. Choruje na cukrzycę, ma problem z barkami, nie dowidzi.
– Mają biznesy, a w reklamówkach przewożą siano – zauważa anonimowo jeden z policjantów. – Tak działają te „grupy”. A góra jest zwykle nieosiągalna, niewidoczna. Bo zazwyczaj to „stara gwardia” - dodaje.
Największy przemyt kokainy w historii.
Tak wygląda zorganizowana grupa przestępcza, która miała przeszmuglować kokainę o wartości ponad 3 miliardów złotych. W czerwcu 2020 roku policja informowała o sukcesie i zatrzymaniu tak gigantycznej ilości narkotyku. „Gdyby towar trafił do obrotu, jego wartość na rynku detalicznym byłaby dziesięciokrotnie większa i wynosiłaby wówczas ponad 3 miliardy złotych” – podawała do publicznej wiadomości.
Prokuratura przypisuje rolę organizatora dostaw narkotyków z Ekwadoru do Niemiec, a następnie Polski osobie nieustalonej. Osobą odpowiedzialną za organizację osób i powiązania środków do transportu narkotyków Ryszardowi Cz. Marek B. miał być bezpośrednim organizatorem, a Jarosław S. i Włodzimierz S. - wykonawcami. Edward P. miał zapewnić środki finansowe na tę działalność.
Dlaczego nie ustalono, kto stoi za mailami wysyłanymi do Waldemara S., jedynego udziałowca i prezesa firmy, która zamówiła i zorganizowała przewóz narkotyków? Kto w imieniu Waldemara S. pisał maile w języku angielskim (którego S. nie posiada). Po co też beczki z kokainą przyjechały z Hamburga do Gdyni i miały być – przez Tomasza R. - z powrotem wiezione do Hamburga?
Zapowiada się długi i wielowątkowy proces. Do tej pory oskarżeni składający wyjaśnienia przed prokuratorem nie przyznali się do winy. Na ich wyjaśnienia przed sądem będziemy musieli poczekać. Następna rozprawa 6 października.
rs
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?