Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napady, kradzieże, porwania. Marek P., ps. Małolat, mówi o gangu Borusia

Łukasz Cieśla
W 2004 roku na ulicy Bałtyckiej próbowano złapać członka gangu. Skończyło się śmiercią niewinnego chłopaka
W 2004 roku na ulicy Bałtyckiej próbowano złapać członka gangu. Skończyło się śmiercią niewinnego chłopaka Andrzej Szozda
Najpierw miały być kradzieże na stłuczki, potem poważniejsza gangsterka: napady i porwania dla okupu. Tak działalność grupy Borusia opisuje Marek P., ps. Małolat. Przez lata był związany z tym gangiem. Teraz współpracuje z policją. A ta wraca do spraw sprzed lat, których nie udało się wyjaśnić, a które łączono z ekipą Borusia. Niedawno policja zatrzymała podejrzanych o napad w Podrzewiu sprzed 13 lat. Obecnie wyjaśniane są kolejne przestępstwa.

Dlaczego Marek P., ps. Małolat, zdecydował się na współpracę z policją? Tłumaczy, że zawiódł się na dawnych kolegach, którym kiedyś pomagał, a ci potem bardzo źle go potraktowali.

Małolat twierdzi, że kiedyś zrzucał się na pomoc finansową dla rodzin Borusia i Damiana W., gdy oni siedzieli za kratkami. Potem jeden z nich miał grozić śmiercią jego rodzinie oraz zgwałceniem kilkuletniej córki. Tym samym miało dojść do złamania reguł półświatka, że nie zastrasza się kobiet i dzieci.

- Boruś siedzi obecnie za narkotyki, ale w zeszłym roku rozpuścił na mieście wiadomość, że jestem mu winny 2 mln zł. To bzdura, ale po pieniądze zgłosił się będący na wolności Damian W. Zaczął straszyć. Groził, że porwie i zgwałci moją 6-letnią córkę. Uważam, że nie żartował i miał przyzwolenie samego Borusia. Damian jest zdolny do wszystkiego. Potrafił przypalać człowieka palnikiem albo wymuszać haracz poprzez wkładanie genitaliów do ust - mówi Małolat.

Damian W. odrzuca wszelkie zarzuty Małolata.

- Ten człowiek to kłamca. I kłamie bezkarnie, bo oczernił mnie, kiedy przesłuchiwano go w charakterze podejrzanego. A wiadomo, że podejrzany nie ma obowiązku mówienia prawdy. Teraz moim kosztem próbuje się wybielić - stwierdza Damian W. - Ja ani nie straszyłem Marka P., ani nie robiłem innych rzeczy, które mi zarzuca. Doniósł na przykład policji, że niby chciałem porwać i zabić swojego adwokata, bo rzekomo nie wywiązał się z jakiejś obietnicy. Założyłem już Markowi P. kilka spraw karnych i cywilnych za tworzenie fałszywych dowodów i pomówienia. Postępowania są w toku - dodaje.

Wiadomo, że poznańska policja jakiś czas temu zaczęła wracać do niewyjaśnionych spraw sprzed lat, o które podejrzewano gang Borusia. Niedawno, po 13 latach od zdarzenia, policja poinformowała, że wyjaśniła się sprawa napadu na konwój w Podrzewiu. Zatrzymano kilka osób, a za pomysłodawcę uznawany jest Krzysztof K., ps. Kosa z grupy Borusia. Kosa nie został zatrzymany tylko dlatego, że się ukrywa.

Grupa Borusia miała działać właśnie ponad dekadę temu. Później rozbijały ją kolejne wpadki. Gdy jej członkowie jeszcze byli na wolności, policjanci oceniali ich jako mały, ale bardzo prężny i hermetyczny gang. Jego członkowie mieli być bezwzględni. Kiedy w czasie napadu trzeba było strzelić do człowieka, nie wahali się.

Grupę mieli tworzyć sam Michał B., czyli Boruś (obecnie jest w więzieniu), Sebastian Sz. (również w więzieniu), Sebastian Rz., ps. Uśmiech (w areszcie), Krzysztof K., ps. Kosa (ukrywa się) oraz wspomniany już Damian W.

Damian W. ma dwie ksywki: Donald i Doktor. Ten drugi przydomek miał zyskać po tym, gdy po 8 latach opuścił więzienie. Za kratkami zaczytywał się w książkach psychologicznych. Potem sypał cytatami. Niektórym to imponowało.

W więzieniu siedział za na napad na konwój w Gaju Wielkim w 2001 roku. Wpadł, bo podczas tamtej "akcji" został postrzelony przez konwojenta. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadł także Sebastian Sz. Ten sam, którego w 2004 roku na ulicy Bałtyckiej w Poznaniu próbowali zatrzymać policjanci. Stróże prawa zabili jednak wówczas niewinnego chłopaka i zranili jego kolegę. Pomylili się sądząc, że Sz. jest w ich samochodzie. Złapali go chwilę później w Swarzędzu.

Napad w Gaju Wielkim niby został wyjaśniony, ale nie do końca. Bo choć skazano dwie osoby z grupy Borusia, policja wie, że na miejscu było więcej ludzi. Sądzą, że właśnie kolejni członkowie gangu Borusia. Ale Damian W. i Sebastian Sz. nikogo nie wsypali.

Małolat, który teraz współpracuje z policją, z grupą Borusia miał być związany w latach 90. Jak mówi, tylko kradł razem z nimi samochody. Na “poważniejsze" akcje, jak zapewnia, nie jeździł. Ale ma o nich wiedzieć ze słyszenia, bo członkowie gangu przez lata z nim imprezowali i ponoć niektórzy bardzo lubili się przechwalać.

Małolat nie chce publicznie mówić, o których grzechach gangu Borusia wie. Ogólnie stwierdza, że były to napady oraz porwania ludzi dla okupu.

Wiemy, że śledczy przesłuchują Małolata w związku z niewyjaśnionymi przestępstwami sprzed lat. Z tymi sprawami, o które kiedyś podejrzewano gang Borusia.

Jeden ze śledczych: - Małolat opowiada bardzo ciekawe rzeczy, zna sporo faktów, ale nie mówi o wszystkim, co wie. Podchodzimy z pewnym dystansem do tego, co mówi. Bywa też niestabilny i ma poważny konflikt osobisty z członkami gangu.

Małolat nie zgadza się z taką oceną. Zapewnia, że po pójściu na współpracę mówi wszystko, co wie.

- Święty nie byłem, ale jak już zdecydowałem się pójść na współpracę, to niczego nie zatajam - zapewnia Małolat

Z dawnymi znajomymi z ekipy Borusia spotka się już w sierpniu w poznańskim Sądzie Okręgowym. Wspólnie zasiądą na ławie oskarżonych. Wówczas ruszy proces za tzw. aferę gruntową dotyczącą olbrzymich wyłudzeń. Prawie cała grupa Borusia została oskarżona w tej sprawie. Prokuratura uważa, że gang po okresie kradzieży i napadów postanowił zarabiać na przestępczości gospodarczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski