Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nasz elementarz": Podręcznik dla bogatych i "miastowych"? [ZDJĘCIA]

Anna Jarmuż
Spłycenie treści, promowanie bogactwa i "miastocentryzmu" - takie zarzuty kierowane są do autorek darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów. Pierwsza część książki "Nasz elementarz" jest już dostępna na stronie internetowej Ministerstwa Edukacji Narodowej. Obecnie jego treść jest konsultowana z nauczycielami i uczniami.

Zgodnie z założeniem MEN, od września wszystkie dzieci w pierwszej klasie, będą korzystać tylko z jednego podręcznika. Książki te dostaną zupełnie za darmo. Podręcznik zostanie im wypożyczony na rok. Później pierwszoklasiści odstąpią książki młodszym kolegom. W ten sposób ministerstwo chce odciążyć finansowo rodziców.

W kolejnych latach projekt zostanie rozszerzony. Z darmowego podręcznika korzystać mają docelowo dzieci z klas 1-3. Na przygotowanie elementarza rząd przeznaczył niecały milion złotych. Do tego dojdą koszty druku i dystrybucji.

Elementarz będzie się składał z czterech części. W każdej z nich autorki skupiły się na innej porze roku (na razie powstała jesień). Z czasem na stronie internetowej MEN znajdą się też przykładowe scenariusze lekcji i karty pracy. Do elementarza mają też być dołączone materiały audio, m.in. bajki.

- Podręcznik ma 96 stron. Jest mądrze i ciekawie napisany, kolorowy i na wiele lat - mówi o pierwszej części książki minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska.

Nie wszyscy jednak się z nią zgadzają. Oprócz słów uznania - m. in za to, że w podręczniku pojawiają się dzieci niepełnosprawne oraz mające inny kolor skóry - słychać też sądy krytyczne.

- Podpisuje się obiema rekami pod ideą darmowego podręcznika. Nie podoba mi się jednak, że tak szczytną ideę podporządkowano elementom reklamy politycznej - komentuje Krystyna Łybacka, posłanka SLD z Wielkopolski i b. minister edukacji.

Chodzi m.in. o ogromny pośpiech, z jakim przystąpiono do zmian i prac nad nowym podręcznikiem. Na jego przygotowanie autorki otrzymały zaledwie kilka miesięcy (dały jednak radę, za co spływają na nie słowa uznania).

Jeżeli chodzi o treść podręcznika, była minister martwi się, że promuje on bogactwo i "miastocentryzm".
- Rozumiem, że dążymy do tego, aby każde dziecko miało laptopa i tablet. Jednak, pamiętajmy o tym, że 1/3 naszego społeczeństwa nadal nie stać na tak drogi sprzęt. Wiele dzieci o jego posiadaniu nawet nie marzy - tłumaczy Krystyna Łybacka. I dodaje, że może to pogłębiać różnice społeczne. Dzieci, które nie stać na drogie zabawki, będą się czuły gorsze od swoich bogatszych rówieśników. Kompleksy mogą mieć też pierwszaki mieszkające na wsi.

- Analizując podręcznik można odnieść wrażenie, że Polska to tylko duże miasta - stwierdza posłanka SLD. - Przedstawiony w elementarzu świat jest wiejskim dzieciom obcy. Poprosiłam autorkę podręcznika, aby podczas pracy nad kolejnymi częściami wzięła to pod uwagę.

Z kolei rodzice przyszłych pierwszoklasistów, zwracają uwagę, że ich dzieci... niewiele się z nowego elementarza nauczą.
- Treści zostały spłycone - stwierdza Mirosława Skiba, mama siedmiolatka. - Dzieci, korzystające z pierwszej części podręcznika, uczą się literek i liczb od 1 do 3, czyli tego samego, co w zerówce. Mój syn już to wszystko wie. Będzie się w szkole nudził. Martwi mnie też, że w podręczniku jest niewiele czytanek, a dużo obrazków.

Zdaniem ekspertów to, że podręcznik jest aż tak kolorowy, może być niekorzystne dla dzieci.
- W Elementarzu pojawia się bardzo wiele obrazków, ilustracji, piktogramów, czasami zbyt wiele co wprowadza chaos, tym bardziej, że nie zawsze ilustracja jest odzwierciedleniem głównego wątku związanego z wprowadzaną literą czy tekstem zamieszczonym na stronie - wyjaśnia Grażyna Rura z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM. - Elementarz jest bardzo kolorowy. Może to wprowadzać niepokój u uczniów z zaburzeniami integracji sensorycznej, u których nadwrażliwość na bodźce wzrokowe może wywołać niepokój emocjonalny lub ruchowy.

A jak widzą to nauczyciele? Większości z nich książka się podoba, choć... ma wady.
- Nie wiem, czy słusznie zrezygnowano z ćwiczeń. Dzieci przyzwyczaiły się, że na lekcjach malują i wycinają. Teraz będą mieli do dyspozycji tylko podręcznik i zeszyt. Nauczyciel może przygotowywać dodatkowe materiały, ale to oznacza dla szkoły dodatkowe koszty - mówi Hanna Gadzińska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 79 w Poznaniu. - Jednak pod względem całościowym podręcznik mi się podoba. Jestem pod wrażeniem, że autorce udało się przygotować książkę w tak krótkim czasie.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Pierwsza część elementarza jest do pobrania na stronie MEN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Nasz elementarz": Podręcznik dla bogatych i "miastowych"? [ZDJĘCIA] - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski