Masowe zwolnienia, obniżenie poziomu nauczania, ogromne koszty - to tylko niektóre skutki planowanej reformy edukacji, na które wskazuje Związek Nauczycielstwa Polskiego. Głośne „nie” tzw. „dobrej zmianie” związkowcy, i nie tylko oni, wypowiedzą dzisiaj na ulicach 17 polskich miast. Pikiety odbędą się przed wszystkimi urzędami wojewódzkimi (w woj. zachodniopomorskim aż dwie - w Szczecinie i Koszalinie).
Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji Narodowej gimnazja zostaną zlikwidowane. Zastąpi je 8-klasowa podstawówka, 4-letnie liceum, 5-letnie technikum i szkoła branżowa. Z wyliczeń ZNP wynika, że przez reformę pracę może stracić 37 tys. nauczycieli i 30 tys. pracowników administracyjnych. Wielu z nich już teraz wychodzi na ulicę.
Protest przed Wielkopolskim Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu rozpocznie się o godz. 14.30 i potrwa co najmniej godzinę. Jak tłumaczy Joanna Wąsala, prezes Okręgu Wielkopolskiego ZNP, udział w pikiecie zadeklarowało około 600 osób - nie tylko z Poznania, ale też innych miast województwa. Prawdopodobnie protestujących będzie jednak więcej. Nauczycieli wspiera wiele organizacji i stowarzyszeń, partie polityczne, część rodziców i samorządowcy.
ZNP: W wyniku reformy pracę może stracić prawie 70 tys. osób. To też ogromne koszty
Na pikietę wybiera się m.in. wiceprezydent Poznania Mariusz Wiśniewski.
- Powody do obaw mają nie tylko nauczyciele i związki zawodowe, ale też samorządy polskich miast. Zmiany są przygotowywane w sposób chaotyczny, bez rzeczywistych konsultacji i przekonujących argumentów - wylicza wiceprezydent. Jak zauważa, mamy już październik, a ustawa w sprawie zmian w oświacie nadal nie została przyjęta. Nie ma przepisów wykonawczych i podstaw programowych. Wciąż nie wiadomo też, ile reforma będzie kosztować. - W takiej sytuacji nie sposób nie zabrać głosu. Stąd moja obecność na proteście - wyjaśnia Mariusz Wiśniewski.
Własne działania podejmą też dzisiaj członkowie NSZZ Solidarność. O godz. 12.30 zamierzają wręczyć wojewodzie wielkopolskiemu petycję, skierowaną do premier Beaty Szydło.
- Chcemy rzetelnej rozmowy. A także, by rządzący zastanowili się jeszcze raz, czy likwidacja gimnazjów jest dobrym rozwiązaniem - mówi Izabela Lorenz-Sikorska, przewodnicząca OM NSZZ „Solidarność” Pracowników Oświaty i Wychowania. Jak zauważa, pieniądze wydane na reformę można spożytkować lepiej, np. na porady szkolnych psychologów, pedagogów i logopedów czy gimnastykę korekcyjną.
Głos w sprawie dzisiejszego protestu zabrała też minister edukacji. Anna Zalewska stwierdziła, że jest to akcja polityczna, zorganizowana we współpracy z KOD. Za te słowa szef ZNP, Sławomir Broniarz domaga się sprostowania i przeprosin.
Polscy nauczyciele już po raz kolejny wychodzą na ulicę.
Prawie rok temu, w Dzień Edukacji Narodowej, protestowali w Warszawie - przed kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Jak zaznaczali, ich praca zasługuje na większy szacunek i docenienie, także w kwestii wynagrodzenia. Ich zdaniem, więcej pieniędzy powinno też być przekazywane na samą oświatę. W manifestacji wzięło udział około 15 tys. nauczycieli i pracowników oświaty (w tym ok. 500 Wielkopolan).
W tym samym roku, w maju nauczyciele protestowali przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej. Żądali szacunku, dialogu, podwyżek i przestrzegania prawa. Hasło manifestacji głosiło „Joanna robi nas w balona” (chodziło o byłą minister edukacji Joannę Kluzik-Rostkowską). Z Wielkopolski do Warszawy pojechało prawie 40 autokarów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?