Nauczyciele mówią stanowcze „nie” rewolucji w edukacji

W miniony poniedziałek około tysiąca nauczycieli z całej Wielkopolski protestowało w Poznaniu przeciwko wprowadzeniu planowanej reformy edukacji. Pikietę zorganizował zarząd Okręgu Wielkopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. Wśród pikietujących pod siedzibą Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego była także reprezentacja środowiska oświatowego z Kalisza i innych miast Wielkopolski południowej.

Protestujący, niosąc hasła „MEN psuje oświatę’’, „16 lat pracy w błoto’’, dali wyraz niezgody na proponowaną przez minister Annę Zalewską rewolucję w strukturze szkolnictwa, polegającą na likwidacji gimnazjów i powrocie do starego systemu, czyli 8- letniej szkoły podstawowej i 4-letniego liceum.

Związkowcy z ZNP przekonują, że brak jakichkolwiek racjonalnych argumentów ku temu, aby poprzeć te rewolucyjne zmiany. Wręcz przeciwnie uważają je za zaprzeczenie postępu i rozwoju. To „cofnięcie się do roku 1999 roku i powrót do systemu zupełnie nieodpowiadającego współczesnemu rozwojowi cywilizacyjnemu’’ - napisano w petycji, którą związkowcy wręczyli wicewojewodzie Marlenie Maląg.

W petycji nauczyciele wyrażają sprzeciw wobec marnotrawienia efektów wielu lat ciężkiej pracy, dzięki której powstały gimnazja i stały się elementem rzeczywistości szkolnej. Ich zdaniem przygotowana naprędce reforma wywoła chaos informacyjny i organizacyjny w oświacie. Związkowcy apelują więc, aby nie niszczyć tego co okazało się dobre, czyli gimnazjów. Tym bardziej że międzynarodowe badania, porównujące efekty nauczania pokazują, że nasza młodzież wypada bardzo dobrze na tle rówieśników z innych państw europejskich.

Pikietujący w Poznaniu zaapelowali o to, aby ministerstwo edukacji - nie burząc struktury szkolnictwa - dokonało zmian programowych i organizacyjnych, podnoszących poziom kształcenia. Przeciwnicy reformy wskazują też na jej wysokie koszty. Według wyliczeń MEN gruntowna zmiana struktury szkolnictwa ma kosztować budżet państwa 129 mln zł. Tymczasem ZNP alarmuje, że w kosztorysie nie uwzględniono wydatków, jakie poniosą samorządy. W ocenie związkowców, wbrew temu o czym zapewnia minister Anna Zalewska, reforma spowoduje zwolnienia nauczycieli. ZG ZNP wyliczył, że w przyszłym roku pracę w oświacie może stracić ponad 30 tys. osób.

Poseł Tomasz Ławniczak (PiS), nauczyciel z wieloletnim stażem uważa zarzuty i obawy nauczycieli za nieuzasadnione, choć nie odmawia związkowcom prawa do własnej opinii.

- Celem reformy jest taka zmiana, która wydłuży ostatni etap kształcenia uczniów, realizowany dzisiaj na poziomie szkół ponadgimnazjalnych. Chcąc utrzymać 12-letni cykl kształcenia, trzeba zmienić strukturę szkolnictwa. Chodzi o to, aby 4-letnie licea, technika i szkoły branżowe lepiej przygotowały młodzież zarówno do studiów, jak i do znalezienia pracy. Chcemy przełamać frustrację młodych ludzi, zasilających dzisiaj szeregi bezrobotnych - tłumaczy poseł. Jednocześnie Ławniczak zapewnia, że reforma nie doprowadzi do masowych zwolnień nauczycieli.

Władze Kalisza na razie nie wypowiadają się na temat kosztów reformy.

- Nie ma jeszcze przepisów wykonawczych, trudno mówić więc o realnych kosztach. Miasto przygotowuje się do czekających nas zmian. Powołamy komisję z udziałem radnych, która przeanalizuje stan aktualny w oświacie oraz zajmie się określeniem nowych obwodów szkolnych. Według mojej analizy wszystkie budynki szkolne będą wykorzystane - mówi Artur Kijewski, wiceprezydent Kalisza.

Jednocześnie wiceprezydent zapewnia, że miasto będzie szukać takich rozwiązań, aby nauczyciele nie ucierpieli na reformie.