Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauka kosztuje. Poznań liczy, że powiat zapłaci za swoje dzieci

Bogna Kisiel
Bogna Kisiel
Nauka kosztuje. Poznań liczy, że powiat zapłaci za swoje dzieci
Nauka kosztuje. Poznań liczy, że powiat zapłaci za swoje dzieci Adrian Wykrota
W poznańskich szkołach ponadgimnazjalnych prawie połowa uczniów jest spoza Poznania. Miasto coraz więcej wydaje na oświatę i zaczyna szukać pieniędzy e budżetach innych samorządów. Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta mówi, że odbył już kilkanaście spotkań z przedstawicielami okolicznych gmin, powiatu m.in. poznańskiego, średzkiego, szamotulskiego, obornickiego, z terenu których najwięcej uczniów trafia do poznańskich szkół.

– Przedstawiamy im wyliczenia i oczekujemy partycypacji w kosztach funkcjonowania oświaty – tłumaczy M. Wiśniewski. – Poznań jest stolicą regionu z tego powodu nie chcemy ograniczać oferty, ale poznaniacy nie mogą cały czas finansować edukacji dzieci z innych gmin i powiatów.

8,3 tys. uczniów, mieszkających na terenie powiatu poznańskiego, uczy się w poznańskich szkołach ponadgimnazjalnych, zawodowych i specjalnych. Prezydent Poznania chce, by powiat za nich płacił. Koszt, jakie z tego powodu ponosi budżet miasta, oszacowano na 20,8 mln zł rocznie. – Nauka tyle kosztuje. Subwencja oświatowa wystarcza na pokrycie dwóch trzecich kosztów nauczania – twierdzi Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta Poznania.

Ze wspomnianych 20,8 mln zł miasto domaga się 6,5 mln zł dopłaty do szkół specjalnych, 6,1 mln do zawodowych oraz 8,1 mln zł do szkół ogólnokształcących i liceów artystycznych.

– Wstępnie nie mówimy „nie’ – mówi Jan Grabkowski, starosta poznański. – Oczekujemy na konkrety, wyliczenie kosztów. Jeśli miałbym do czegoś dopłacać, to chcę wiedzieć, jak te pieniądze są wydawane.

Jednocześnie starosta Grabkowski deklaruje, że jest skłonny rozmawiać z miastem w tej sprawie. – Ale na zasadach partnerskich – podkreśla J. Grabkowski. I zapowiada: – Nie dopłacę do szkół zawodowych. Nasze są na najwyższych poziomie. Dużo zainwestowaliśmy w to szkolnictwo.
Obecnie powiat będzie rozbudowywał za 32 mln zł Centrum Kształcenia Praktycznego przy Zespole Szkół nr 1 w Swarzędzu. – Kształcimy młodzież także z Poznania i spoza powiatu – zaznacza Tomasz Łubiński, wicestarosta poznański. – Po zakończeniu szkoły każdy ma zagwarantowaną pracę i to dobrze płatną.

– Nie patrzymy skąd kto jest. Nie liczę ilu mamy uczniów z Poznania. Za każdym idą pieniądze – dodaje J. Grabkowski. I przypomina, że powiat dostaje 43 mln zł subwencji oświatowej. – To wystarcza na wynagrodzenia nauczycieli. Do oświaty dopłacamy 20 mln zł. Traktujemy to, jako inwestycję. Poniesione wydatki zwrócą się nam, choćby w postaci PIT-u, bo absolwenci naszych szkół mają dobrą pracę.

Prezydent Wiśniewski przyznaje staroście rację w kwestii szkolnictwa zawodowego. – Są typy szkół, które funkcjonują w powiecie, a nie ma ich w Poznaniu i odwrotnie. Nasza młodzież uczy się w powiecie, a młodzi ludzie z powiatu w Poznaniu – wskazuje M. Wiśniewski. – Wspieramy się wzajemnie w zakresie szkolnictwa zawodowego. Należy przyjąć, że nie będziemy się rozliczać. Oczekujemy jednak partycypacji w kosztach funkcjonowania szkół licealnych i specjalnych.

Starosta Grabkowski przyznaje, że szkoły specjalne trzeba wspierać. I w tej sprawie władze powiatu są gotowe do rozmów. Dwa ośrodki szkolno-wychowawcze nie są w stanie zapewnić wszystkim uczniom pełnej oferty kształcenia dostosowanej do rodzaju niepełnosprawności. – Często względy geograficzne decydują o tym, że rodzice dowożą dzieci do poznańskich placówek specjalnych, bo mają bliżej – dodaje M. Wiśniewski.

Najwięcej emocji, tak jednej, jak i drugiej strony, budzi dopłata do szkół ponadgimnazjalnych (po reformie ponadpodstawowych). – Blisko 47 proc. uczniów tych placówek jest spoza Poznania – twierdzi M. Wiśniewski. – W 100 proc. fundujemy im naukę. Nie chcemy ograniczać oferty, ale na dłuższą metę konieczne jest wypracowanie mechanizmu współfinansowania poznańskiego szkolnictwa.

Starosta przypomina, że szkoły ponadgimnazjalne nie mają wyznaczonych rejonów. Także w tym przypadku oczekuje, że miasto przedstawi dokładną strukturę kosztów. – Nie będziemy inwestować w cudzy majątek – twierdzi J. Grabkowski.

Prezydent Wiśniewski zaznacza, że w tych kosztach nie zostały ujęte inwestycje oświatowe czy remonty placówek.
– Bycie stolicą ma swoje konsekwencje – uważa starosta Grabkowski. I przypomina: To my podaliśmy rękę miastu, przejmując Urząd Pracy, którym zarządzamy. Dokładamy do Zespołu ds. Orzekania o Niepełno-sprawności. Nie oczekuję, że miasto będzie nam do niego dopłacać. Zarządzamy pieniędzmi publicznymi. To nie firma, gdzie liczy się zysk i strata.

W Poznaniu mówi się o potrzebie dostosowania liczby liceów do realnych potrzeb miasta. Ma to nastąpić w ciągu najbliższych lat. Czy to oznacza, że w tych szkołach nie będzie miejsca dla młodzieży z powiatu, jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie dopłat? – Nie podejmujemy żadnych radykalnych działań. Nie chcemy się zamykać na młodzież spoza Poznania – zaznacza M. Wiśniewski. – Wskazujemy, że m.in. reforma oświaty powoduje wzrost kosztów funkcjonowania szkół, które ponoszą poznaniacy.

Filip Żelazny, szef klubu radnych PiS w Radzie Powiatu Poznańskiego uważa, że dzięki dzieciom z powiatu poznańskie szkoły mogą funkcjonować w obecnym kształcie, bo w przeciwnym razie część z nich byłaby niepotrzebna.

– Negatywne wypowiedzi prezydenta Jacka Jaśkowiaka, dotyczące powiatu i gmin podkopują współpracę w ramach aglomeracji. Styl i sposób przekazywania informacji jątrzy, a nie buduje. Sprawę dopłat do szkół omawialiśmy na komisji budżetu. Żaden radny nie zostawił suchej nitki na tej propozycji. – twierdzi F. Żelazny. I dodaje: – Dzieci z Poznania chodzą także do szkół w gminach, np. w Kórniku. To też trzeba uwzględnić.

Co będzie, jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia w sprawie dopłacania do poznańskich szkół? – Liczę na zdrowy rozsądek – odpowiada M. Wiśniewski.

Zobacz komentarz: Trzeba umieć jednoczyć, nie dzielić

– Nie wierzę, że będą zamykać szkoły przed uczniami z powiatu. Młodzież sprawia, że miasto tętni życiem – mówi J. Grabkowski. – Jestem przekonany, że osiągniemy porozumienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nauka kosztuje. Poznań liczy, że powiat zapłaci za swoje dzieci - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski