Problem dzikich zwierząt, które regularnie pojawiają się w okolicach domów jest znany od wielu miesięcy. Pojedyncze sztuki, szybko zorientowały się, że okolice zabudowań to doskonałe miejsce gdzie łatwo mogą zdobyć pożywienie. Dlatego ich liczba sukcesywnie rosła. Najpierw przychodziły tylko dorosłe osobniki, a potem pojawiały się lochy wraz z młodymi (dzisiaj młode mają 30-40 kg).
- Zostawiając owoce pod drzewami, czy wyrzucając je za płot ludzie sami zachęcili dziki do regularnych wizyt - mówi Piotr Kubczak, komendant Straży Miejskiej w Swarzędzu. - Próbowaliśmy wielu sposobów żeby uniknąć odstrzału, ale nic nie pomagało. Dlatego myśliwi wraz z weterynarzami podjęli decyzję o zastosowaniu takiego rozwiązania. W innym przypadku grupa dzików może się znacznie powiększyć.
Pierwszym sposobem, który miał rozwiązać kłopot było stosowanie tzw. repelentów. Odpowiednio rozłożone miały z jednej strony odstraszyć zwierzynę z okolic domów, z drugiej wyprowadzić ją głęboko do lasu. Potem gmina kupiła 200 kg niemieckiego preparatu odstraszającego. Miał być niezawodny, ale skończyło się podobnie jak w pierwszym przypadku.
- Ostatecznie myśleliśmy o wynajęciu firmy odławiającej zwierzynę, ale po konsultacjach okazało się, że liczba zwierząt jest zbyt duża - mówi Piotr Kubczak.
Dlatego zdecydowano się na odstrzał. Zajmują się nim myśliwi z poznańskiego koła łowieckiego "Ratusz". Powód? Dziki, które dają się we znaki mieszkańcom Swarzędza, przychodzą z terenu Poznania.
- Dziki przychodzą do Swarzędza z Zielińca - mówi Jerzy Radzikowski, prezes koła łowieckiego. - Szacujemy, że to stado około 20 sztuk. Jeśli dzików jest więcej, to muszą przychodzić także od strony Gruszczyna.
"Dziki" problem w Poznaniu
O dzikach, które pojawiają się w okolicach osiedli głośno jest także w Poznaniu.
Zwierzynę widywano na Naramowicach przy Drodze Dębińskiej czy na osiedlu Kosmonautów. W ostatnim przypadku, w ciągu dnia rodzina dzików przechadzała się między blokami.
Spory kłopot mieli także mieszkańcy Strzeszyna. Na jednej z ulic regularnie pojawiała się tam para zwierząt. Jak twierdzili mieszkańców, za taką sytuację odpowiedzialny był "tajemniczy przybysz", którzy przyjeżdżał autobusem na ich osiedle i specjalnie zachęcał zwierzynę by wychodziła z lasu. Jak twierdziła jedna mieszkanek zdarzyło się, że pokazywał on pogryzioną nogę i opowiadał, że pogryzła go Klara (tak nazwał jednego z dzików) bo przyniósł za mało jedzenia.
Jak apelują strażnicy miejscy, w przypadku spotkania dzików na terenie osiedla należy wezwać strażników i pod żadnym pozorem nie zbliżać się do zwierząt. Gdy poczują się zagrożone, mogą być bardzo niebezpieczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?