Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nicola Vettori: Praca z kobietami nie musi być wcale trudniejsza niż z mężczyznami

Radosław Patroniak
Nicola Vettori wierzy w utrzymanie akademików w I lidze
Nicola Vettori wierzy w utrzymanie akademików w I lidze Fot. Paweł Miecznik
Rozmowa z trenerem siatkarzy pierwszoligowego AZS UAM Poznań, Nicolą Vettorim

Nie wygląda pan na byłego siatkarza, ale trudno w tej branży znaleźć trenera, który nigdy nie grał w siatkówkę?
Nicola Vettori: Może nie mam imponujących warunków, ale grałem w siatkówkę i to ponad dziesięć lat. Zaliczyłem wszystkie kategorie młodzieżowe. Zaczynałem na jako zawodnik uniwersalny, a kończyłem jako rozgrywający. Moja przygoda z siatkówką zaczęła się od wizyty na meczu siatkarzy Santalu w mojej rodzinnej Parmie. W latach 80-tych ta drużyna święciła triumfy nie tylko w lidze, ale również w Europie. Niestety w latach 90-tych popadła w tarapaty finansowe i dziś już nie istnieje. W wieku 10 lat rodzice zgłosili mnie do szkółki siatkarskiej. Chyba od początku wiedziałem, że nie zostanę zawodowym siatkarzem, ale z grania wyleczyłem się dopiero jako 19-latek. Pewnego dnia kolega prowadzący grupę młodzieżową dziewczyn poprosił mnie o zastępstwo i w ten sposób poprowadziłem swój pierwszy trening. Za dużo to ja wtedy o siatkówce nie wiedziałem, ale czerpałem wzory z własnych doświadczeń i jakoś udało mi się uniknąć kompromitacji…

Co było w Pana trenerskiej karierze największym sukcesem?
Nicola Vettori: Mój największy sukces? Chyba go jeszcze nie było. Kiedyś miałem ambitne i dalekosiężne marzenia. Życie weryfikuje jednak plany i uczy pokory, więc od pewnego czasu wolę mieć konkretne cele sportowe. Moim marzeniem na najbliższe miesiące jest utrzymanie z AZS UAM Poznań w I lidze siatkarzy. A jak już muszę szukać najjaśniejszych stron w swojej trenerskiej karierze, to na pierwszym miejscu muszę wymienić zdobycie wicemistrzostwa świata w roli statystyka z reprezentacją Polski w Japonii. Okres pracy z trenerem Raulem Lozano wspominam bardzo dobrze i tamte chwile na długo pozostaną w mojej pamięci.

Czy woli Pan pracować z kobietami czy z mężczyznami?
Nicola Vettori: Nie ma wielkiej różnicy. Reguły gry są przecież takie same. Jest tylko nieco inny kontakt na linii trener - zawodnik oraz sposób zarządzania grupą. Na pewno te różnice są dostrzegalne, ale daleki jestem od stwierdzenia, że z kobietami zawsze pracuje się trudniej. Poza tym nie można generalizować, bo zachowanie szkoleniowca to jedno, a reakcja grupy to drugie. Myślę, że ważniejsze od ludzkich charakterów są cele, finanse i współpracownicy, z jakimi człowiek spotyka się w danym klubie.

Jak prezentuje się Poznań na tle innych siatkarskich ośrodków? Czy ma niewykorzystany potencjał?
Nicola Vettori: Do Polski przyjechałem 11 lat temu za głosem serca. W Luksemburgu poznałem pochodzącą z Poznania dziewczynę. Nie połączyła nas siatkówka, ale po przyjeździe do stolicy Wielkopolski szybko zacząłem się interesować sytuacją tej dyscypliny w Polsce. Muszę przyznać, że mój pogląd na pewne sprawy zasadniczo się nie zmienił. Tutaj wciąż jest raj dla trenerów, bo są wysocy ludzie, ciekawe zespoły, jest duże zainteresowanie mediów. Może klubów siatkarskich nie jest tak dużo jak we Włoszech, ale każdy z nich intensywnie pracuje.

Poznań wpisuje się w tę ogólnopolską tendencję, choć zdaję sobie sprawę, że nie ma szans tutaj na przebicie popularnością piłkarzy Lecha. Tylko, że to nie jest jakaś niecodzienna sytuacja, bo futbol jest sportem nr 1 także we Włoszech, Anglii czy Niemczach. Za plecami Kolejorza spokojnie mogłaby więc prężnie rozwijać siatkówka. Nadal widzę w tym mieście wielki potencjał, ale trzeba cierpliwie czekać na efekty pracy z młodzieżą i pojawienie się sponsorów. Do tradycji wielkiej wagi bym nie przywiązywał, bo męska Delecta Bydgoszcz miała w przeszłości przeciętną drużynę, a teraz ma na swoich meczach pełne trybuny i jest kandydatem do zdobycia jednego z medali MP.

Dobrze się Pan czuje w roli ,,strażaka" w poznańskim klubie. Czy akcja ratowania I ligi może się powieść?
Nicola Vettori: Nie została mi przypisana rola ,,strażaka". Podjąłem się trudnego, ale jak najbardziej wykonalnego zadania. Gdyby nie decyzja Damiana Lisieckiego, ze przejmuję ster, a on wraca do gry, nie byłoby mnie w AZS UAM. Nie stoimy na straconej pozycji, bo już wygraliśmy dwa mecze z wyżej notowanymi rywalami, a to świadczy o tym, że możemy podjąć walkę o utrzymanie. Wierzymy w pozostanie w I lidze, ale też niczego nie możemy zagwarantować, bo w sporcie zawsze musi być zwycięzca, ale musi być też i przegrany…

Jak pan ocenia poziom siatkówki w naszym kraju?
Nicola Vettori: Reprezentacja męska jest w pierwszej czwórce lub piątce na świecie. Z każdej dużej imprezy może przywieźć medal, ale to nie znaczy, że zawsze go zdobędzie. U kobiet natomiast szwankuje jakość pracy z młodzieżą. Talentów jest dużo, ale zdolne zawodniczki nie potrafią się przebić. Pracując w Energetyku przez trzy lata prowadziłem młodą kadrowiczkę, Agnieszkę Kąkolewską. Jeśli ona mogła dostać się z małego klubu do kadry, to znaczy, że te duże mogłyby się bardziej postarać. Czy popieram wariant z włoskim trenerem w żeńskiej reprezentacji? I tak, i nie. Szkoleniowiec z zagranicy ma zawsze świeże spojrzenie na ligę i selekcję, ale nie zna języka, ludzi oraz zwyczajów. Myślę, że w tym przypadku bardziej chodzi o właściwe kwalifikacje niż o narodowość. Nie dziwię się też, że kandydatura obcokrajowca budzi opór pewnych środowisk. Pamiętam, że we Włoszech też tak było, ale szybko nieufność zastąpiły wymierne sukcesy.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

NAJNOWSZE INFORMACJE Z POZNANIA I WIELKOPOLSKI: GLOSWIELKOPOLSKI.PL

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski