Wieczorem 19 czerwca 2014 roku właściciel fermy zauważył, że w pobliżu kręcą się nieznajome osoby i filmują jego zabudowania. Wezwał policję, która wylegitymowała obserwatorów. Okazali się obywatelami Niemiec. Wyjaśnili, że z zewnątrz realizują materiał filmowy o fermie. Na tym interwencja się zakończyła, ale już niebawem do organów ścigania trafiło powiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, złożone przez kancelarię reprezentującą poszkodowanego właściciela fermy.
Z pisma wynika, że sprawy poszły dużo dalej. Intruzi mieli wyłamać trzy płyty betonowe w ogrodzeniu, wtargnąć do środka i wypuścić z klatek około 300 norek. Gospodarz miał zauważyć mężczyznę chodzącego po fermie, który spłoszony uciekł przez dziurę w płocie, wsiadł do auta i odjechał. Swoje straty właściciel wycenił na ponad 200 tysięcy złotych. Część z wypuszczonych norek udało się mu złapać. Jak podał, były bardzo zestresowane. Ponadto pomieszały się gatunki, które w tym okresie nie powinny być do siebie dopuszczane. To wszystko miało wpływ na jakość i żywotność zwierząt.
Szybko ustalono, że w aferę zamieszani są dziennikarze gazety „Die Welt” i działacz organizacji broniącej praw zwierząt, który był pomysłodawcą całej akcji. Realizując reportaż o warunkach prowadzenia hodowli w Polsce Niemcy dotarli do Granowca. Chcieli porozmawiać z właścicielem, ale spotkali się z odmową.
Aby wyjaśnić wszystkie okoliczności zajścia, prokuratura wysłała wniosek o przesłuchanie w Niemczech świadków w drodze pomocy prawnej. W trakcie śledztwa wszyscy oni zgodnie zeznali, że materiał filmowy wykonywali tylko na zewnątrz fermy i nie widzieli, by ktoś uszkodził płot.
Prokuratura przez kilkanaście miesięcy badała trzy wątki - zniszczenie mienia, znęcanie się nad norkami i naruszenie miru domowego po wdarciu się na prywatny teren. Ostatecznie wszystkie trzy umorzono, gdyż nie udało się zebrać wystarczających dowodów do postawienia komukolwiek zarzutów. W uzasadnieniu wskazano, że policjanci przebywający na miejscu nie zauważyli ani biegających norek, ani otwartych klatek. Ponadto przez wdarcie się należy rozumieć wejście z użyciem siły, a tego, zdaniem śledczych, nie było.
Z takim orzeczeniem nie zgodził się poszkodowany. Korzystając z przysługującego mu prawa złożył zażalenie, którym zajął się Sąd Rejonowy w Ostrowie Wielkopolskim. Podtrzymał on umorzenie, co definitywnie zamyka sprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?