- Z zgromadzonego materiału wynika, że lekarze i personel szpitala wielokrotnie i konsekwentnie informował kobietę o konieczności przeprowadzenia zabiegu cesarskiego cięcia - mówi Magdalena Mazur - Prus, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej. Z zabezpieczonej dokumentacji medycznej wynika też, że Wioletta Woźna podpisała zgodę na zabieg.
Tymczasem ona sama podczas przesłuchania zaprzeczyła jakoby wiedziała o możliwości komplikacji. Ja utrzymuje nikt jej nie poinformował też o tym, że wraz zgodą na zabieg podpisuje zezwolenie na ewentualne inne czynności medyczne, jak choćby sterylizacja. Mimo tego opinia biegłego ginekologa - położnika jest korzystna dla lekarzy z Szamotuł.
- Uznano, że lekarka, która przeprowadzała zabieg wykazała się niezwykłymi umiejętnościami - podkreśla prokurator Mazur - Prus. To była 9 już ciąża Wioletty Woźnej, do tego była zagrożona. O zabiegu cesarskiego cięcia i potem sterylizacji zadecydowało przodujące łożysko i położenie poprzeczne płodu. Podczas zabiegu doszło do krwawienia, a lekarze musieli podjąć decyzję, czy usuwają macicę, czy przecinają jajowody.
O sprawie zrobiło się głośno w sierpniu tego roku, gdy sąd zdecydował, że matce należy odebrać kilkudniowe dziecko. Po powrocie ze szpitala kobieta z karty wypisu dowiedziała się o tym, że lekarze podwiązali jej jajniki. Sprawą zajęła się prokuratura.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?