Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcę być gejem! Niech mi ktoś pomoże!

Karolina Koziolek
Dr Jolanta Próchniewicz z Poznania poradnictwem dla osób homoseksualnych zajmuje się od 11 lat.
Dr Jolanta Próchniewicz z Poznania poradnictwem dla osób homoseksualnych zajmuje się od 11 lat. Waldemar Wylegalski
Tylko w niektórych dużych miastach można znaleźć poradnie dla osób homoseksualnych, prowadzone przez Kościół. W Poznaniu przyjmuje psycholog i teolog w jednej osobie, dr Jolanta Próchniewicz, która była jedną z organizatorek konferencji amerykańskiego psychologa, twórcy terapii reparatywnej, Josepha Nicolosi w Poznaniu.

Czytaj także:

Joseph Nicolosi mówił jak leczyć gejów. Protestów nie było

Poradnictwem dla osób homoseksualnych zajmuje się od 11 lat. Jak mówi, zapotrzebowanie na tego typu pomoc cały czas rośnie. Kto przychodzi do poradni?

- Oczywiście ludzie, których problem dotyka, a jednocześnie szukający pomocy. Spośród nich mniej więcej połowa to osoby homoseksualne, druga połowa to ktoś z rodziny lub przyjaciół - tłumaczy dr Jolanta Próchniewicz.

Zdarza się, że rodzice przychodzą w sprawie dziecka, u którego zauważyli skłonności ku tej samej płci. Ale pomocy szukają także żony, które nagle dowiadują się, że ich mężowie mają partnerów lub mężowie, których żony zdradziły, że mają partnerki.

- Pamiętam, że kiedyś przyszedł zrozpaczony syn, bo dowiedział się, że jego ojciec związał się z… młodszym kolegą z pracy - wspomina psycholog. - Okazało się, że fakt, iż ojciec jest homoseksualny w pracy było tajemnicą poliszynela, a rodzina dowiedziała się przez przypadek. Możliwości psychologa ograniczają się wówczas do wytłumaczenia rodzinie, na czym polega homoseksualizm i jak żyć z taką osobą. Bo zaocznie nie da się nikomu pomóc - opowiada dr Jolanta Próchniewicz.

Homoseksualni nie-geje

W 1974 roku homoseksualizm - na wniosek Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego - został wykreślony z listy zaburzeń psychicznych, a w 1992 r. to samo zrobiła Światowa Organizacja Zdrowia. Ale problem osób cierpiących z powodu tzw. homoseksualizmu egodystonicznego, czyli nieakceptowanego przez nie, pozostał. Takim ludziom proponuje się terapię reparatywną zwaną też korekcyjną. Na drugim biegunie jest terapia afirmatywna ukierunkowana na przystosowanie klienta do swej odmiennej orientacji i do zaakceptowania jej. Tę drugą polecają i stosują towarzystwa terapeutyczne i psychologiczne. Pierwszej nie akceptuje większość środowisk akademickich, terapeutów, a przede wszystkim społeczność LGBT (z ang. Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders).

Ale to właśnie tę pierwszą opracował i od lat praktykuje Joseph Nicolosi, który przeciwstawia się psychologom, twierdzącym, że zmiana z homoseksualizmu na heteroseksualizm nie jest ani możliwa, ani wskazana. Terapia reparatywna jest skierowana do homoseksualnych mężczyzn, przeżywających konflikt między swoją orientacją seksualną a systemem wartości. Zdaniem Nicolosiego istnieje sporo mężczyzn zdecydowanie odrzucających przynależność do środowiska gejów oraz ich styl życia. Psycholog określa ich homoseksualnymi nie-gejami. Odczuwają oni seksualne zainteresowanie osobami tej samej płci, ale jednocześnie identyfikują się z heteroseksualnym sposobem życia.
Wielu z nich odczuwa silną potrzebę porzucenia stylu życia proponowanego przez środowiska gejowskie i to im właśnie chce pomagać Nicolosi, proponując terapię, która umożliwi wyjście z homoseksualizmu.

Osoby, które przeszły terapię reparatywną, nie chcą o niej opowiadać. A nawet sami terapeuci niechętnie się przyznają do jej praktykowania. Co ciekawe, także wydawcy od lat obecni na rynku nie mają odwagi opublikować opracowań na temat tej terapii. Tak było w przypadku poznaniaka Roberta Gamble, który początkowo nie chciał wydać pracy Josepha Nicolosi w swoim wydawnictwie Media Rodzina, ale - jak sam przyznał - "stchórzył" i książka "Terapia reparatywna męskiego homoseksualizmu" ukazała się w prywatnej Fundacji im. Mikołaja Reja w 2009 r.

Tymczasem na świecie rośnie liczba osób, twierdzących, iż po terapii Nicolosiego przestało być homoseksualistami. Większość z nich jest katolikami i zdecydowała się na nią ze względów religijnych choć Kościół katolicki nie potępia samego zaburzenia, jakim jest homoseksualizm, ale już kontakty homoseksualne traktuje jak seks pozamałżeński, czyli uznaje go za wykroczenie przeciwko szóstemu przykazaniu.

- Znam kilka osób, które już nie są homoseksualne - mówi Wojciech Kuleczka, jeden z uczestników konferencji, prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych PERES. - Osoby te często zostają przyjaciółmi naszego stowarzyszenia, ponieważ stajemy w ich obronie. Niestety boją się mówić o swoich przeżyciach głośno, ponieważ wielokrotnie były z tego powodu ośmieszane i piętnowane. Często inni homoseksualiści, ale nie tylko oni, nie wierzą, że zmiana kierunku seksualności jest możliwa, chcąc na siłę podważyć prawdziwość ich przemiany. Moi znajomi wolą się więc nie przyznawać, że kiedyś byli homoseksualni. Czasem wydaje mi się, że byli homoseksualiści są najbardziej prześladowaną społecznością na świecie - dodaje.

Zresztą sami terapeuci zastanawiają się, czy terapia reparatywna jest "zmianą orientacji", czy tylko zahamowaniem popędu seksualnego wobec osób tej samej płci. Jedna i druga opcja ma swoich zwolenników, a pacjenci po terapii twierdzą, że wprawdzie przestali być homoseksualni, ale zdarzają się im "chwile słabości", kiedy wracają "myśli o zabarwieniu homoseksualnym". Jednak terapeuci zapewniają, że to normalne.

"Mam teraz satysfakcjonujące życie seksualne z żoną. Ale powiem coś, co może być argumentem dla przeciwników tej terapii - z gejostwa nigdy się nie wychodzi, nie chcę wciskać innym, że wszystko jest idealnie. Parę razy w ciągu kilkunastu już lat po terapii miałem "doła" - za każdym razem był to splot różnych sytuacji - jakiś problem z dziećmi, porażka w pracy i ktoś, kto nie znając mojej przeszłości walnął mi tekst typu: "nie maż się jak ciota, zachowuj się jak facet". I w takich momentach ciągnęło mnie, żeby otworzyć komputer, wejść na pamiętane adresy w wiadomym celu" - pisze na blogu "ex-gey", Polak mieszkający w USA, do którego udało nam się trafić dzięki pomocy twórców katolickiego portalu www.homoseksualizm.edu.pl.

Najważniejsza jest męskość

Na czym zatem polega terapia reparatywna i dlaczego jest tak kontrowersyjna? Joseph Nicolosi wyjaśnia, że terapia trwa zwykle około dwóch lat i polega na spotkaniach terapeutycznych raz w tygodniu. Nie ma mowy o stosowaniu środków farmakologicznych.

- Psychoterapeuta zapowiedział, że nie będzie pracował nad moją seksualnością. Że to sprawa marginalna. Pracowaliśmy nad moją męską tożsamością, nad tym, bym dojrzał, dorósł do bycia prawdziwym mężczyzną. Gdy udało mi się to, zauważyłem, że zmalał u mnie pociąg seksualny do mężczyzn - opowiada o początkach swojej terapii "ex-gay".

Lena Wojdan, psychoterapeutka z Warszawy, która od sześciu lat zajmuje się terapią osób homoseksualnych, podaje przykład swojej pacjentki, która po kilku latach terapii przestała czuć pociąg do osób tej samej płci.

- Nie miała już potrzeby bycia w związku z kobietą, a wcześniej była w takim kilka lat. Zaczęła odczuwać podniecenie seksualne do mężczyzn, ale nadal nie potrafiła związać się z żadnym. Jeśli potraktować to jak zmianę orientacji, to jej się udało - mówi .

- Nicolosi integruje różne techniki z różnych metod terapeutycznych. Jest to praca między innymi w ISTDP (Intensywna Krótkoterminowa Psychoterapia Psychodynamiczna), która obecnie rozwija się w USA, a którą zapoczątkował m. in. Habib Davanloo - wyjaśnia Lena Wojdan. - Z mojej rozmowy z Nicolosim wynikało, że tę metodę zmodyfikował, dostosował do populacji osób mających problem ze skłonnościami homoseksualnymi, i zaczął osiągać dobre wyniki. Psychoterapeutka dodaje, że to bardzo skomplikowana i precyzyjna metoda, która wymaga dużej czujności terapeuty i gruntownego wyszkolenia.

Gdzie ci ojcowie?

Według terapii reparatywnej męski homoseksualizm wynika z zaistnienia kilku czynników, które zdarzyły się w życiu człowieka i były dla niego traumatyczne. Najważniejszy to nieobecny i niedostępny emocjonalnie ojciec oraz nadopiekuńcza, zaborcza matka (czasami można nawet mówić o tzw. kazirodztwie emocjonalnym). Spore znaczenie mają też pewne cechy osobowości, nietypowe dla danej płci (na przykład łagodność i wysoka wrażliwość u chłopców). Istotny dla chłopców jest również brak akceptacji przez grupę rówieśników. Zaistnienie tych kilku czynników może spowodować tzw. prehomoseksualizm, ale nie musi prowadzić do homoseksualizmu chłopca.

Dr Nicolosi często pracuje z młodymi mężczyznami, którzy w procesie terapii wzmacniają swoje poczucie bycia mężczyzną. Psycholog podkreśla, że podejmuje się terapii tych, którzy bardzo tego chcą. To mężczyźni, dla których homoseksualizm nie mieści się w systemie wartości ze względów religijnych.
- Jednak liczba poradni przykościelnych jest zbyt mała, a osób zgłasza się coraz więcej - zaznacza dr Jolanta Próchniewicz.

Księża i siostry zakonne, które nieraz na własną rękę zajmują się homoseksualnymi katolikami, wolą się do tego głośno nie przyznawać. Na poznańskiej konferencji było kilkanaście osób duchownych z całego kraju. Wszyscy powtarzali jak mantrę: - Proszę nie podawać mojego nazwiska, nie mogę o tym mówić.

Anonimowo zgodził się wypowiedzieć młody franciszkanin z Katowic:

- Tak, przychodzi do mnie wiele osób chcących coś zrobić ze swoim homoseksualizmem. Są wierzący i nie chcą żyć w związkach homoseksualnych. Proszą o pomoc, kieruję ich wtedy do poradni psychologicznej, a stamtąd ewentualnie trafiają na terapię - opowiada zakonnik. - To ludzie, którzy nie utożsamiają się z oficjalnym ruchem gejowskim. To dla nich jest terapia, którą proponuje Nicolosi. Chciałbym wierzyć, że ona faktycznie pomaga.

Terapia dająca fałszywą nadzieję

Rozmowa z psychologiem Jarosławem Skupińskim z Ośrodka Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii "ALTEA" w Poznaniu

Co Pan zarzuca terapii reparatywnej?
Podstawowe pytanie, jakie należałoby zadać, to w jaki sposób pacjent został zdiagnozowany. Nicolosi nie przedstawia metodologii swoich badań oraz sposobu, w jaki diagnozuje swoich pacjentów. Z tego powodu nie wiemy, czy jego pacjenci są homoseksualni? Jego teoria jest przy tym ideologiczna, dogmatyczna i zawiera wiele błędów logicznych.

Nicolosi twierdzi jednak, że po stosowaniu jego terapii jedna trzecia pacjentów uznaje, iż zmieniła orientację seksualną.
Przede wszystkim nie wiemy, co dzieje się z nimi po roku, po dziesięciu latach, jakie mają życie seksualne, czy są szczęśliwi. Nie ma wyników badań, które pokazywałyby, że mieliśmy do czynienia rzeczywiście z osobami homoseksualnymi, a nie osobami np. biseksualnymi, które oczywiście później mogły założyć rodziny i mieć dzieci.
Dlaczego mówi się, że jego teoria nie ma znamion nauki, jest pseudonaukowa?
Nicolosi buduje swoją teorię na podstawie kilku innych z kręgu psychodynamiki. Czerpie bardzo dużo z Freuda, z Mahler, próbuje czerpać z koncepcji Kernberga. Z każdej teorii wybiera to, co mu odpowiada. Tak nie uprawia się nauki. Każda z teorii psychodynamicznych jest dobra i skuteczna tylko wtedy, kiedy się ją stosuje jako całość. Twierdzi również, że to zaburzona relacja z ojcem jest przyczyną homoseksualizmu i obiecuje, że jeśli rozwiąże się na gruncie terapii konflikt z ojcem, to przestanie się być homoseksualistą. Jednak, kiedy przyjrzymy się bliżej metodom terapii, okazuje się, że według autora homoseksualizm to wyłącznie zachowania seksualne, a to już behawioryzm. W nauce nie może być tak, że hipotezy stawia się na gruncie jednej teorii, a praktykę na zupełnie innej. Wtedy mamy do czynienia z pseudonauką.

Mówił Pan o błędach logicznych jego teorii.
Nicolosi uważa, że homoseksualizm jest zaburzeniem na gruncie tożsamości, powstałym we wczesnych fazach rozwoju psychoseksualnego człowieka. Przecenia przy tym bardzo tzw. konflikt edypalny, czyli zaburzenia relacji z ojcem. To typowe pojęcia koncepcji psychodynamicznej, i na tym próbuje opierać terapię. Pomija zupełnie przy tym kwestie pożądania seksualnego, w którym uczestniczą emocje, ale także układy biologiczne: nerwowy, mięśniowy itd. Całkowicie pomija aspekt biologiczny i aspekt hedonistyczny.

Błędy metodologiczne to jedno, ale zarzut, że stosowanie tej terapii prowadzi do samobójstw - bo i takie wysuwa się pod jej adresem - jest bardzo poważny.
Sama teoria powstawania homoseksualizmu to tylko konstrukt teoretyczny. Nadużyciem jest jednak wyprowadzanie z niej metod terapeutycznych bez potwierdzających badań naukowych. Nieetyczne jest proponowanie terapii dającej fałszywą nadzieję. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy młody chłopak mówi rodzicom, że jest homoseksualistą. Rodzice natychmiast ciągną go do terapeuty, bo słyszeli, że to jest "uleczalne". Presja rodziny jest tak duża, że chociaż dzieciak sam nie miał z tym problemu, teraz popada w depresję, bo nie spełnia oczekiwań rodziców, a "leczenie" nie daje spodziewanego przez nich efektu. Dla takich osób zamierzam wraz z Fundacją Wspierania Inicjatyw Społecznych "Za wszelką cenę" otworzyć pierwszą w Poznaniu grupę wsparcia dla mężczyzn homo- i biseksualnych.

Co Pan powie o ludziach, którzy twierdzą, że dzięki terapii zmienili orientację?
Na podstawie mojej wiedzy naukowej zmiana orientacji jest niemożliwa i to zawsze przekazuję w swoim gabinecie. Część pacjentów Nicolosiego mogła zablokować zachowania homoseksualne i zmusić się do zachowań heteroseksualnych decydując się na związki heteroseksualne, inni chcą żyć w celibacie. Ale to wciąż nie jest zmiana orientacji…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski