W ubiegłym tygodniu pisaliśmy w „Głosie” o nowej posadzie Krzysztofa Kaczanowskiego, oskarżonego o rzekomy mobbing, byłego zastępcę dyrektora gabinetu prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Pod koniec października złożył rezygnację z tego stanowiska. Pracę znalazł błyskawicznie. Został zatrudniony w Poznańskich Inwestycjach Miejskich, jednej z podlegających miastu spółek. Podobno zadecydowało jego doświadczenie, chęci i pomysły. Sprawdziliśmy, czy każdy, kto wykaże się podobnymi atutami również może liczyć na zatrudnienie w spółkach miejskich.
Zadzwoniliśmy do sekretariatów i działów kadr największych z nich, przedstawiając się jako doświadczony dziennikarz „Głosu”, posiadający świetne referencje, który zakończył współpracę z gazetą i szuka nowej posady.
- Nie prowadzimy teraz rekrutacji na żadne stanowisko. Proszę jednak podesłać nam swoje CV. W razie potrzeby przekażemy je dalej i będziemy się odzywać - taką odpowiedź słyszeliśmy najczęściej. Udzielono nam jej w PTBS, MTP, Porcie Lotniczym Ławica i MPK.
Na nic zdały się nasze zapewnienia o posiadanych umiejętnościach, zapale do podjęcia pracy i propozycje osobistego zaprezentowania swoich możliwości. Urzędnicy byli nieugięci - zasady to zasady, obowiązują przecież każdego. Pozostało więc szukać dalej. W ZKZL też czekała nas odmowa, tym razem jednak szczegółowo uzasadniona.
- Ostatnio zbyt często zmienia się skład zarządu spółki. W związku z tym prędzej spodziewamy się redukcji niż nowych etatów. Ostatnio do pracy stopniowo wracają też kobiety z urlopów macierzyńskich - tłumaczyła nam osoba pracująca w dziale kadr ZKZL.
Może więc spróbować szczęścia w PIM, który przecież chętnie rekrutuje nowych, zdolnych pracowników? Niestety, ponownie zaproponowano nam tylko wysłanie swojego CV. Na razie nikogo nie potrzebują.
Nie daliśmy za wygraną i powołując się na przykład K. Kaczanowskiego zapytaliśmy o możliwość zatrudnienia bez oficjalnego konkursu.
W Urzędzie Miasta nabór pracowników zawsze jest jawny i przeprowadzany w formie konkursu
- To niemożliwe, mamy regulamin i musimy go przestrzegać - usłyszeliśmy.
Na pytanie, czy były pracownik UM, przeszedł tę samą drogę rekrutacyjną, odpowiedź nie była jasna: - Na to wygląda, takie są zasady spółki. Trzeba wysłać aplikację do działu kadr. Można ewentualnie dopisać, że przeczytał pan w gazecie, że Krzysztof Kaczanowski otrzymał pracę w inny sposób. Nie wiadomo jednak, co moglibyśmy w ten sposób osiągnąć...
- To, że nie poszukujemy teraz pracowników, nie znaczy, że nie poszerzamy bazy kandydatów. Zawsze podejmuję z nimi rozmowy - zaznacza Paweł Śledziejowski, prezes PIM.
Tak miało być w przypadku K. Kaczanowskiego.
- Zadzwonił i powiedział, że szuka pracy w strukturach miejskich. Przyszedł z konkretną propozycją, pokazał próbki swoich dokonań i wizję pracy. Przekonał mnie do siebie - powiedział Paweł Śledziejowski, zaznaczając, że jeśli nie spełni pokładanych w nim oczekiwań, ich drogi na pewno się rozejdą.
Jedyną propozycję przedstawił nam Roman Piątkowski, szef działu kadr MPGM: - Szykuje się nowe stanowisko, ale będzie bardziej marketingowe. Myślę, że pana dotychczasowe doświadczenie byłoby tu przydatne.
Nowe obowiązki miałyby polegać na przekonywaniu spółdzielni mieszkaniowych do tego, żeby nowym zarządcą w budynkach do nich należących był MPGM. Zaproponowano nam nawet osobiste dostarczenie CV.
- Proszę o mnie zapytać, odbiorę dokumenty. Ma pan duże szanse - zachęcał szef kadr.
Hanna Surma, rzecznik Urzędu Miasta wyjaśnia, że w miejskich spółkach przyjmowanie nowych pracowników może wyglądać różnie: - Nie zawsze jest to konkurs. Zasady rekrutacji są każdorazowo określone w regulaminie spółki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?