Żadne tam zachodnie frykasy w puszkach nie wyprą naszych weków pełnych słonecznych czereśni, musu jabłkowego, czy choćby szabla w lekko zakwaszonej zalewie. A właśnie teraz trwa sezon na wielkie zaprawianie.
Tradycja wekowania, smażenia, kwaszenia i kiszenia jest tak silnie zakorzeniona w naszym regionie, że nic nie może jej zaszkodzić.
- Chociaż półki w sklepach pełne są dżemów i kompotów, nie obserwuję odwrotu od zwyczajowych, corocznych zapraw na zimę. Ja i moje sąsiadki od końca czerwca nie odchodzimy od kuchni - zaklina się Janina Rudnicka-Lewandowska z Konina.
Przetwory robi jej mama mieszkająca w Ostrowie Wlkp. i córka z Wrocławia. To prawda, że najmłodsze, trzecie pokolenie jakby osłabło w tym zapale, ale tylko dlatego, że mama i babcia zawsze coś dowiozą. Pani Janina może zaimponować "paletą słoików" w swojej spiżarni, do której w tym roku wniosła dziesiątki czereśniowych i wiśniowych kompotów, dżemów, konfitur z malin i wiśni. Ostatnio pracuje nad syropem z płatków kwiatów dzikich i cukrowych róż. Na jej ręce czekają jeszcze ogórki do zakiszenia, zimowa mizeria, mus jabłkowy, pigwa, dżem z dyni i dynia w occie (czyli: marynata z korbola), suszenie owoców, przypraw i ziół z własnego ogrodu.
Z kolei Zofia Pawlaczyk poprzestała na ogórkach, marynowaniu gruszek i papryki, gotowaniu śliwek z zalewie octowej. Bogatym zestawem na zimę chwali się inny koninianin Remigiusz Braciszewski, który przygotował dżem z agrestu i czarnych porzeczek, wiśni, kompoty z czereśni, dyni i agrestu, syropy owocowe: - Wszystko, co mam w słoikach, jest z plonów mojej działki, więc wiem, co jem.
Katarzyna Król z Poznania, chociaż nie ma własnego poletka, przygotowuje też spore zapasy. - Owoce kupuję od rolników, którzy przywożą je na ratajski zielony rynek - wyjaśnia mama dwójki małych dzieci, uwielbiających mamy sok z malin, którym polewają sobie zimowe leguminy i maczają w nim bułeczki.
Ale już Magdalena Kasprzak z Poznania, jej rówieśnica, nawet nie chce słyszeć o robieniu domowych przetworów. - To strata czasu, sił, witamin, pieniędzy, więc dziecku wolę kupić słoik markowej firmy - wyznaje i dodaje, że teściowa wekuje całe lato, a potem rozdaje wszystko trojgu dorosłym dzieciom mającym własne rodziny.
Nie jest zwolenniczką zapraw także kaliszanka Beata Kubas. - Obserwuję wśród moich znajomych, że nie robi się przetworów domowych z braku czasu, a po za tym, to się już nie opłaca. Wyjątkiem, zaznacza pani Beata, są owoce z działki, które musowo trzeba zagospodarować, żeby się nie zmarnowały. Część tego poważnego zadania spada na męża, który lubi ogórki, więc... sam przygotowuje na zimę kilkanaście słoików.
Może jest taniej w hipermarkecie. Może stojący tam słoik z wiśniami ma ładniejszą barwę. Na pewno wyspecjalizowana firma bardziej profesjonalnie zamrozi owoce i warzywa. Ale nic tak nie smakuje, jak słodko-kwaśna marynata z korbola i własny mus z papierówek, nawet ten przesłodzony.
Na rolniczej uczelni w Poznaniu powstała pierwsza w Polsce Katedra Technologii Żywienia. Jej naukowcy opracowali recepturę wyrobu wina z porzeczek. Warto wrócić do tej tradycji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?