Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma odszkodowania za śmierć Piotra Majchrzaka

Barbara Wicher
Rodzice zamordowanego Piotra Majchrzaka zapowiadają odwołanie  od wczorajszego wyroku
Rodzice zamordowanego Piotra Majchrzaka zapowiadają odwołanie od wczorajszego wyroku fot. marek zakrzewski
Wczoraj od nowa rozpoczęła się sprawa odszkodowania dla Teresy i Jerzego Majchrzaków za śmierć ich syna. Piotr został śmiertelnie pobity 11 maja 1982 r. na ulicy Fredry w Poznaniu. Na sali sądowej zeznawało wczoraj 11 osób, które znały Piotra i opowiadały o jego działalności w opozycji.

Mimo blisko 8- godzinnych zeznań 11 świadków, sąd uznał, że nie można dokładnie stwierdzić, że to ówczesna władza była winna śmierci nastolatka.

- To że Piotr Majchrzak został pobity przez funkcjonariuszy ZOMO, to tylko poszlaki - uzasadniała wczoraj sędzia Karolina Siwierska. - Wskazują one na wysokie prawdopodobieństwo, że rzeczywiście tak było - dodała. Jak jednak podkreśliła "nie ma zupełnie dowodów, że jego śmierć była związana z działalnością na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego". Z tym nie zgadzają się ani bliscy, ani znajomi Piotra.

Jest wiele poszlak, ale brakuje świadka, który widział zabójstwo Piotra

Uczestniczył chyba we wszystkich manifestacjach, jakie wówczas były w Poznaniu i o tym opowiadał - mówiła Halina Juszczak, koleżanka Piotra z czasów licealnych i jedna z osób, z którą widział się kilka godzin przed śmiercią.

Inni wskazywali także, że roznosił ulotki w niektórych dzielnicach Poznania, w tym o zbrodni katyńskiej. Był blisko związany z poznańskimi dominikanami. Także dość ostentacyjnie okazywał swoją orientację polityczną. - Niemal zawsze nosił opornik w widocznym miejscu. Tego dnia również miał wpięty w kurtkę - dodała Halina Juszczak.

Radosław Majchrzak, starszy brat Piotra zeznał, że chłopak widział jak w lutym 1982 roku ZOMO śmiertelnie pobiło Wojciecha Cieślewicza, dziennikarza "Głosu Wielkopolskiego".
Wyrokiem zbulwersowani byli rodzice. - Z wielkim bólem opuszczam ten sąd - mówiła Teresa Majchrzak. - Myślałam, że chociaż w tych czasach sąd zrozumie tragedię, którą przeżywamy od lat - dodała.

Piotr Majchrzak został pobity 11 maja przez - jak utrzymują świadkowie - funkcjonariuszy ZOMO, choć oficjalna wersja tej formacji mówiła, że śmiertelnie skatował go nieznany mężczyzna. Tydzień później zmarł w szpitalu. Jest uznany za najmłodszą ofiarę stanu wojennego.

Do tej pory prokuratura kilkakrotnie próbowała zbadać okoliczności śmierci Piotra Majchrzaka. Jednak zarówno organy śledcze w PRL, jak i w III RP nie zdołały ustalić sprawców pobicia. Z tego powodu śledztwa były umarzane.

Wyrok nie jest prawomocny. Rodzice zaraz po jego ogłoszeniu zapowiadali odwołanie. Pieniądze z odszkodowania miałyby zostać przekazane na rzecz niepełnosprawnych dzieci. Jednak jak podkreślali wiele razy sami rodzice, chodziło przede wszystkim o symboliczne uznanie, że ich syn został zamordowany przez ówczesną władzę.
Współpraca Paweł Mikos

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski