Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mieli sił i szczęścia

Mariusz Kurzajczyk
Karina Zachara
Kaliszanie byli faworytami potyczki z Chemikiem Bydgoszcz, jednak przegrali wyraźnie. Inna sprawa, że w sytuacjach bramkowych nie dopisywało im szczęście, po przerwie niemal cały czas atakowali, a drugą bramkę stracili w piątej minucie doliczonego czasu gry, tuż po tym, jak miejscowi zmarnowali kolejną okazję na wyrównanie.

Pierwsza połowa była wyrównana i mało ciekawa, głównie za sprawą gości, którzy przyjechali do Kalisza po „zwycięski remis”. Nie bardzo kwapili się do ataków, które odsłoniłyby drogę do ich bramki, ale byli bardzo skuteczni w defensywie. Gospodarze próbowali się przedrzeć jak najbliżej bramki, ale nie bardzo im to wychodziło. Rzadko podejmowali próby strzałów z dystansu, ale tylna i środkowa linia Chemika spisywały się w grze defensywnej bez zarzutu. W sumie kaliszanie tylko dwa razy zagrozili bramce gości. Najpierw mocno, ale niecelnie uderzył Łukasz Grabowski, a potem trafił Konrad Chojnacki, tyle że nie w bramkę, lecz w bramkarza Chemika Pawła Laskowskiego.

W szatni trener Piotr Morawski musiał mocno zachęcać swoich podopiecznych do żywszej gry, bo od początku drugiej połowy miejscowi przypuścili szturm na bramkę bydgoszczan i kilka razy na jej przedpolu się zagotowało. Niestety, nawet klarowne okazje nie zakończyły się zdobyciem gola.

Po jednej z koronkowych akcji piłka trafiła do Ivelina Kostova, który trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Znakomite okazje zmarnowali Marcin Lis i Błażej Ciesielski, ale także Stayko Stoychev i Damian Czech, przy którego potężnym strzale znakomicie spisał się Laskowski.

W 59 minucie na boisko wszedł Mateusz Stefaniak który ostatnio występował w B-klasowej Pandzie Pamięcin. 21-letni napastnik grał bez kompleksów i miał dwie sposobności, żeby zdobyć gola, ale nie wykorzystał żadnej z nich.

W końcówce przyjezdni przypomnieli kaliszanom powiedzenie o niewykorzystanych okazjach, które się mszczą. Nie inaczej było tym razem. W 83 minucie pierwszego gola dla gości zdobył Robert Kawałek. Miejscowi rzucili się do odrabiania strat i próbowali to uczynić aż do ostatniego gwizdka sędziego. Najbliżej zdobycia wyrównującej bramki był młody Jakub Budrowski, który trafił w poprzeczkę.

Natomiast Chemikowi nadal sprzyjało szczęście i zdążył jeszcze raz ukąsić gospodarzy. W piątej minucie doliczonego czasu gry goście zatrzymali atak KKS-u, przeprowadzili błyskawiczną kontrę, którą trafieniem zakończył Patryk Nowak.

- Myślę, że czkawką odbija nam się środowy mecz z Pogonią Szczecin w Pucharze Polski, bo po nim mieliśmy tylko dwa dni odnowy i zaledwie jeden trening. Gdyby spotkanie z Chemikiem odbyło się jutro, to być może miałoby inny przebieg - tłumaczył trener KKS-u Piotr Morawski. - Nie ma co robić dramatu. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, brakowało jednak wykończenia. Gdyby ich nie było, a gra była mizerna, to wtedy moglibyśmy się martwić. Trudno, takie mecze też się zdarzają. Po prostu widać było zmęczenie i tyle. Głowy do góry i jedziemy dalej.

A już w sobotę KKS jedzie do Gdyni, gdzie spotka się z byłą drużyną ekstraklasy Bałtykiem. Rywale na razie mają na koncie 4 punkty.

KKS Kalisz - Chemik Bydgoszcz 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Robert Kawałek 83, 0:2 Patryk Nowak 90+5.

KKS Kalisz: Bartłomiej Folc - Dominik Domagalski, Damian Czech, Mateusz Gawlik, Łukasz Grabowski, Błażej Ciesielski, Marcin Lis, Michał Grzesiek (53. Jakub Budrowski), Ivelin Kostov, Stayko Stoychev (74. Przemysław Balcerzak), Konrad Chojnacki (59. Mateusz Stefaniak).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski