Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nie muszę być milusia". Radna Edyta Łongiewska-Wijas pisze list do szefa PO w Szczecinie

Oskar Masternak
Oskar Masternak
Po listopadowej sesji szczecińskiej rady miasta przewodnicząca komisji kultury została zawieszona przez klub. Radna Edyta Łongiewska-Wijas wciąż szuka odpowiedzi na jedno pytanie: dlaczego?

Na listopadowej sesji rady miasta Edyta Łongiewska-Wijas w swoim wystąpieniu wytknęła prezydentowi marginalizowanie kultury w wydatkach miasta i długoletnie zaniedbania w tym sektorze.

Najprawdopodobniej to przelało czarę goryczy i władze klubu Koalicji Obywatelskiej wraz z pozostałymi radnymi postanowili zawiesić członkostwo przewodniczącej komisji kultury.

- Ponieważ dotąd nie otrzymałam żadnego jasnego uzasadnienia tej decyzji, ani formalnego, ani merytorycznego, a pojawiające się tak na posiedzeniu klubu, jak i w przestrzeni medialnej „uzasadnienia” ze strony szefa klubu i innych członków są niejasne i sprzeczne - pisze w liście do Olgierda Geblewicza radna Łongiewska-Wijas.

CZYTAJ TEŻ:

Łukasz Tyszler, przewodniczący klubu KO w szczecińskiej radzie miasta tak tłumaczy powody zawieszenia:

- Pani radna dokładnie wie co było powodem tej trudnej dla nas wszystkich decyzji. W każdej grupie ludzi, która chce ze sobą współpracować i razem działać ważne są dobre relacje międzyludzkie oparte na zaufaniu. W przypadku radnej Łongiewskiej-Wijas te elementy zawodziły. W ostatnim czasie brak zaufania przy realizacji wspólnych celów stał się wyjątkowo odczuwalny. W związku z tym Klub radnych KO w RM Szczecin podjął trudną decyzję o zawieszeniu Pani radnej Edyty Łongiewskiej-Wijas w członkostwie w naszym klubie. Szczegóły sprawy pozostawiam jedynie dla wiedzy członków klubu - tłumaczy przewodniczący klubu KO w radzie miasta.

Radna uważa, że to nie jest wyjaśnienie i wskazuje na nierówne traktowanie.

- Nie pozwoliłam sobie na bezpodstawne oskarżanie Prezydenta, nie atakowałam personalnie, jak radny Wojciech Dorżynkiewicz, a w wystąpieniu jedynie reprezentowałam głos środowisk kultury. Zostałam za to ukarana przez radnych PO zawieszeniem, a radny Wojciech Dorżynkiewicz nagrodzony kontynuacją członkostwa i przewodnictwa w Klubie Radnych KO w Sejmiku. (...) Potraktowano mnie ciężej, bo jestem kobietą, bo jestem z małej koalicyjnej partii, a nie z PO, bo rada miasta to nie Sejmik? - pyta radna.

ZOBACZ TEŻ:

Olgierd Geblewicz, szef PO w Szczecinie, nie chce być wciągnięty w polityczną grę radnej i nie komentuje wewnętrznych spraw klubu.

- Nie będę komentował wewnętrznych spraw klubu. Szanuje decyzję swoich koleżanek i kolegów. Natomiast przesłanie tego listu do mediów poczytuję jako prywatną polityczną grę pani Łongiewskiej-Wijas, w którą nie chcę być wciągnięty - mówi Olgierd Geblewicz.

Poniżej pełna treść listu:

Szanowny Panie Przewodniczący,

jak Panu dobrze wiadomo, w dniu 26 listopada br. po zakończeniu sesji Rady Miasta Szczecin przewodniczący Klubu Koalicji Obywatelskiej Łukasz Tyszler zaprosił mnie na posiedzenie Klubu, na którym, po odtworzeniu wideo „klatka po klatce” i analizie mojego wystąpienia podczas sesji, radni – członkowie Platformy Obywatelskiej – przegłosowali zawieszenie mnie w prawach członka.

Ponieważ dotąd nie otrzymałam żadnego jasnego uzasadnienia tej decyzji, ani formalnego, ani merytorycznego, a pojawiające się tak na posiedzeniu klubu, jak i w przestrzeni medialnej „uzasadnienia” ze strony szefa klubu i innych członków są niejasne i sprzeczne, zwracam się do Pana, jako przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, o przedstawienie mi pisemnego wyjaśnienia decyzji podjętej przez członkinie i członków szczecińskiej PO. Nawet w najskromniejszym stowarzyszeniu czy innej tego typu organizacji decyzje dotyczące członkostwa przybierają postać oficjalną, pisemną. Dla Klubu współrządzącego w Radzie Miasta Szczecin oraz partii PO powinno być to standardem.

Proszę o wyjaśnienie, na podstawie jakich regulacji dokonano zawieszenia członkostwa? Gdzie jest zdefiniowane, jakie czyny musi popełnić członkini Klubu KO w Radzie Miasta Szczecin, by stanowiły one powód do „zawieszenia” jej członkostwa? Kiedy na początku kadencji zadałam przewodniczącemu Klubu KO pytanie o regulamin Klubu, zostałam zbyta, że nie ma takiej potrzeby. W związku z tym ponawiam pytanie, na jakiej formalnej podstawie dokonano zawieszenia mojego członkostwa w Klubie? Proszę o jasną i precyzyjną odpowiedź.

Na wspomnianym posiedzeniu Klubu analizowano moje wystąpienie. Zarzucano mi atak na Prezydenta Szczecina, niewłaściwy „ton” wypowiedzi itp. W odpowiedzi podałam, że:

1. Było to wystąpienie, w którym poparłam projekt budżetu, a następnie głosowałam lojalnie i zgodnie z ustaleniem Klubu, co jest, moim zdaniem, najważniejsze,

2. Wystąpieniem relacjonowałam głosy środowiska, które padły na posiedzeniu komisji kultury, co trudno traktować jako personalny atak. Wystąpienie było głosem w debacie, do której zachęcał sam Prezydent,
3. O zamiarze wystąpienia poinformowałam dzień wcześniej Przewodniczącego Klubu i kolegów (podczas posiedzenia Klubu), co nie budziło kontrowersji.

Moje argumenty zostały przez radnych PO zignorowane, a ja mimo wyjaśnień, od dwóch tygodni pozostaję w stanie zawieszenia.

Ponieważ głównym powodem zawieszenia był mój głos na sesji budżetowej, w załączeniu przekazuję Panu Przewodniczącemu dokładny zapis mojego wystąpienia. Proszę o uważną lekturę i wskazanie, poprzez podkreślenie akapitów i zdań, tych zapisów, których treści nie podziela szczecińska Platforma Obywatelska, z którymi się nie zgadza, i które uzasadniają decyzję o zawieszeniu mnie, podjętą przez członków Pana partii.

Na posiedzeniu pojawiły się również po raz kolejny zarzuty natury osobistej, nie merytorycznej, niejako na marginesie, dodatkowo uzasadniające decyzję. Podobne były do tych, podawanych wcześniej w sprawie wystąpienia z komisji, i później, w mediach tradycyjnych i społecznościowych, przez Przewodniczącego Klubu Łukasza Tyszlera. Padały sformułowania, że koledzy źle się czują w moim towarzystwie, niepewnie, że to jest problem relacji międzyludzkich. Generalnie, że jest ze mną problem, jako z polityczką, kobietą zajmującą się polityką?

Panie Przewodniczący,

Moim zdaniem, klub radnych w Radzie Miasta Szczecina, reprezentujący Koalicję Obywatelską, to nie jest i nie powinien być krąg kolesi i przyjaciół, z koleżankami w funkcji paprotek, prawiących sobie wzajemnie dusery i klepiących się kordialnie po plecach. Naszą rolą nie jest również, mimo pozostawania w koalicji z Prezydentem Szczecina, Piotrem Krzystkiem, zbywanie milczeniem nierozwiązywanych problemów i służebne przytakiwanie każdym decyzjom, niezależnie od ich konsekwencji. Naszą rolą powinna być przede wszystkim realizacja programu, z którym szliśmy do wyborów, a bycie w koalicji ma ułatwiać to zadanie. Ponadto, jak się wydaje, wyborcy głosujący na kandydatów z listy Koalicji Obywatelskiej, wybierający świadomie nas, a nie Bezpartyjnych, oczekiwali i nadal oczekują naszego wyraźnego, odmiennego głosu w sprawach ważnych dla Szczecina. Obiecywaliśmy demokrację, obywatelskość, uczestnictwo w tworzeniu miasta, a zamiast tego nasi wyborcy słyszą nic nie znaczące słowa albo komunikaty w stylu „zostawiamy to do wiedzy członków klubu”, albo nie słyszą nic.

Dla mnie realizacja programu wyborczego, godne reprezentowanie mieszkańców, zabieganie o rozwój sektora kultury w Szczecinie oraz podnoszenie w debacie publicznej miasta ważnych tematów są najistotniejszą motywacją do działania w lokalnej polityce. Nie przyszłam szukać w Radzie Miasta, wśród radnych i partyjnych polityków, przyjaciół od serca i osobistych sympatii. Nie przyszłam do polityki leczyć się z uczuciowych deficytów, bo ich nie mam, a poza tym, polityka nie jest od tego. Przyszłam pracować i działać na rzecz miasta, w zgodzie z politycznym profilem komitetu, z którego otrzymałam szansę startu. I proszę, by po tej pracy mnie oceniać, a nie po tym, czy jestem w dostatecznym stopniu „milusia” dla członków szczecińskiej PO czy koalicjanta. Nie jestem i nie będę, bo samorząd to nie spotkanie towarzyskie, ani zabawa w piaskownicy, do czego porównała PO inna polityczka tej partii. To otwarte forum poważnej dyskusji o mieście, a rolą radnych jest być odważnym i nadawać tej dyskusji ton.

Podsumowując ten wątek, nie ja mam problem z relacjami z ludźmi, co zresztą udowadniają choćby ostatnie posiedzenia Komisji ds. Kultury, które mają nieporównywalną frekwencję i znakomity odbiór społeczny (a co najważniejsze, nie były politycznymi ustawkami, które politycy często praktykują, chcąc kulturą ocieplić swój wizerunek). W tej sprawie to partyjni i klubowi koledzy zdają się mieć problem z moim myśleniem i, jak niektórzy utrzymują, odważnym głosem (przepraszam za nieskromność). Ale to nie jest mój problem. I proszę go w uzasadnieniu nie podnosić, bo w poważnej polityce, w dodatku w Koalicji Obywatelskiej, używanie tego argumentu wobec członkini jest głęboko niestosowne.

Panie Przewodniczący,

uważam, że nie ma żadnych sensownych powodów do zawieszenia mnie, tak samo, jak nie było powodów do bojkotu i wystąpienia radnych z Komisji ds. Kultury. Na sesjach Rady Miasta zawsze konsekwentnie głosowałam zgodnie z ustaleniami Klubu KO. Nigdy nie atakowałam personalnie Prezydenta Szczecina. Podnoszenie argumentu o moim domniemanym agresywnym „tonie” było szczególnie nietrafione w kontekście wystąpienia innego radnego, z Klubu KO, z bliskiego Panu Sejmiku. Przypomnę, radny Wojciech Dorżynkiewicz, był łaskaw publicznie wypowiedzieć się o Prezydencie Piotrze Krzystku w następujących słowach, w temacie dyskusji o lokalizacji kościoła na Prawobrzeżu:
"Prezydent Szczecina czy to prawda, że w budowę kościoła ma być zaangażowany pana bliski współpracownik, który budował Panu dom, były przewodniczący Rady Miasta Pan Mariusz Bagiński? Czy Pana działanie w tej materii ma związek z tym, że Pana brat jest księdzem, a środowisko kościelne bardzo Pana wspiera? Czy brak transparentności w tej sprawie, wrzucenie tematu do komisji, aby ekspresowo przegłosować wniosek, łamanie kręgosłupów radnym z Pana klubu nie świadczy o tym, że Pana działania mają mało wspólnego z bezstronnością, etyką i moralnością, którą powinien wykazywać się prezydent miasta?" (pisownia oryginalna)

Momentalnie odciął się Pan od tych słów, i ja przyjmuję Pana reakcję z pełnym zrozumieniem, czemu dałam publicznie wyraz niemal od razu po publikacji Pana oświadczenia. W tej i innych sprawach nigdy nie pozwoliłam sobie na bezpodstawne oskarżanie Prezydenta, nie atakowałam personalnie, jak radny Wojciech Dorżynkiewicz, a w wystąpieniu jedynie reprezentowałam głos środowisk kultury. Zostałam za to ukarana przez radnych PO zawieszeniem, a radny Wojciech Dorżynkiewicz nagrodzony kontynuacją członkostwa i przewodnictwa w Klubie Radnych KO w Sejmiku. Jak mam to rozumieć? Potraktowano mnie ciężej, bo jestem kobietą, bo jestem z małej koalicyjnej partii, a nie z PO, bo rada miasta to nie Sejmik?
Panie Przewodniczący,


proszę o wyjaśnienie tych podwójnych standardów oraz odpowiedzi na pytania zadane powyżej. Proszę także o jasne określenie swojego stanowiska wobec mojego statusu względem Klubu. Nasi wyborcy zasługują na czytelny przekaz, a nie partyjną mowę-trawę i mętną wodę. Moje stanowisko Pan Przewodniczący zna, z nieskrywaną przyjemnością zapoznam się z Pańskim.

CZYTAJ TEŻ:

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

ZOBACZ TAKŻE:

Co na sesji rady miasta? Burzliwa dyskusja nad odwołaniem ra...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Nie muszę być milusia". Radna Edyta Łongiewska-Wijas pisze list do szefa PO w Szczecinie - Głos Szczeciński

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski